#2

239 15 30
                                    

* W tym samym czasie Cameron dojechał już do ośrodka *

Caroline pov:

Wczoraj niestety musiałam się spakować. Bałam się dzisiejszego dnia. Jednak gdy moja mama coś sobie wymyśli to się jej nie da przekonać.

- Carole ! Jedziemy ! - właśnie nadszedł ten moment. - No już ! Rusz ten tyłek. Mamy być tam na trzynastą a musimy zrobić 49 km !

- Nienawidzę cię ! PSUJESZ MI ŻYCIE ! - tylko to zdołałam powiedzieć gdy wsiadłam do samochodu.

Mój dom zniknął z mojego punktu widzenia i już wiedziałam, że to koniec. Miałam być tam 6 miesięcy. Mimo moich starań i przekonywań, że to był ostatni raz, że to się nie powtórzy i tak moja rodzicielka nie zmieniła zdania. Dziś rano byłam na konsultacji z psychologiem. On zdecydował, że tak będzie dla mnie najlepiej, ponieważ podczas dwugodzinnej wizyty siedziałam, patrzyłam się w jeden punkt i nic mu nie powiedziałam.

- Prędzej czy później podziękujesz mi za to. - powiedziała moja mama, a ja popatrzyłam na nią lecz po chwili znów mój wzrok utkwił w szybie samochodu.

- Za co ?! Za to, że psujesz mi życie ? - zaczęłam, ale stwierdziłam, że to na nic. - No dobra, ale będziesz mnie odwiedzać ?

- Jeśli będziesz chciała.

- Nie będę chciała, pytam tylko dla tego żeby się dowiedzieć czy będziesz mi przywozić nowe kosmetyki, ubrania. Jak dla mnie to ty nawet mogłabyś nigdy nie przyjeżdżać.

- Oh.. Z tobą to tylko takie gadanie. Może chociaż raz pomyślałabyś racjonalnie. Muszę przyjeżdżać nawet jeśli nie chce. Nawet jeśli za tobą nieprzepadam to nie chcę, abyś chodziła w brudnych ubraniach.

- Tsa.. Dzięki.

Na miejsce dojechaliśmy spóźnione. W drzwiach do mojego teraźniejszego więzienia przywitał nas ze sztucznym uśmiechem pan w białym ubraniu.

- Panna Wood ? - zwrócił się do mnie, na co ja tylko kiwnęłam głową.

- Przepraszam za jej zachowanie, ona uważa, że nic jej nie jest i że nie powinna tutaj być.

- Nie bój się mała, przyzwyczaisz się. Nazywam się Nathan i będę twoim opiekunem. Będziesz miała w swoim apartamencie kolegę. Myślę, że się dogadacie. W sumie nie macie wyjścia.

- Okej. - odpowiedziałam i teraz mogłam zobaczyć jak wyglądał ten facet. Miał czarne, trochę siwe włosy i brązowe wręcz wpadające w czerń oczy. Wyglądał na jakieś ponad czterdzieści lat. Mimo wszystko wyglądał w pewnym stopniu na człowieka, który rozumie mój problem i chce mi pomóc. Jednak obiecałam sobie. Nie ufać tutaj nikomu.

Moja mama rozmawiała chwilę z Nathanem, a później powiedziała zwykłe "cześć" i bez niczego po prostu udała się do samochodu i odjechała.

- Gotowa ? - spytał Nathan.

- Jak nigdy.. - poczuj ten sarkazm.

W środku nie było tak jak się obawiałam. Było nawet przytulnie. Ściany były białe, a niektóre nawet kremowe. W drodze do mojego pokoju minęliśmy wiele przeróżnych drzwi. Na niektórych pisały numerki, a na niektórych "psycholog", " terapeuta", "pokój czerwony". Tego ostatniego nie rozumiałam, ale wiedziałam, że nie chciałam trafić do takiego pokoju.

W końcu zatrzymaliśmy się przed drzwiami z numerem 491.

- To tutaj, zapraszam.

Weszłam za nim do pomieszczenia i się zdziwiłam, bo nie było aż tak źle. W sumie to się nie dziwie. Skoro ludzie muszą tu przebywać kilka miesięcy, a nawet kilka lat, to chyba musieli zadbać o to żeby chodź trochę czuli się tu dobrze. W moim "apartamencie" było pięć pomieszczeń. Pierwszym była kuchnia. Była zwyczajna. Jej ściana była żółta. Posiadała lodówkę, którą otworzyłam, a tam były przeróżne jogurty, sery, mleko, jajka. Wszystko potrzebne do codziennego użytku. Meble kuchenne były o kolorze jasnego brązu. Pootwierałam wszystkie szafeczki i widziałam tam płatki, mąkę, cukier, kawę, herbatę. Normalnie wszystko ! Jednak nie było noży i urządzeń takich którymi można by było sobie coś zrobić.

Następnym pomieszczeniem była łazienka. Nie będę opowiadać co się znajdowało, ale było też przytulnie i miło. Kolejnym pokojem był jakby salon i jakby jadalnia. Znajdowała się tam kanapa z telewizją. Obok znajdował się duży stół. We wszystkich pomieszczeniach były okna. Mogło się je otworzyć, ale miały kraty, aby żaden debil nie mógł skoczyć. Następnie weszłam do tak jakby mojego pokoju. Ściany były kremowe. Na środku znajdowało się łóżko. Meble były ładne, ale zwyczajne. Cóż więcej opowiadać. Nie było aż tak źle.

Do ostatniego pokoju nie mogłam wejść. Był to pokój jego. Tego chłopaka o którym mówił wcześniej Nathan. Szczerze ? Nie interesowało mnie to, że będę miała jakiegoś współlokatora. Wolałabym być sama, albo żeby to była dziewczyna, ale trudno.

Wraz z Nathanem usiedliśmy na kanapie.

- Teraz nadszedł ten czas, możesz zadać mi wszystkie pytania jakie tylko chcesz. - A i jeszcze jedno, oddaj telefon. - nie chciałam nawet się kłócić, po prostu oddałam mu telefon. - Grzeczna dziewczynka. Oddam ci go gdy wszystko będzie okej. Gdy zaczniesz mówić o swoich uczuciach, gdy zdobędziesz nasze zaufanie.

- Okej.. Więc moim pierwszym pytaniem jest. Co będę tutaj robić ?

- Proszę, tu masz rozkład zajęć - podał mi kartkę na której pisały godziny u mojego psychologa. - W sumie nic nie musisz robić. Robisz wszystko co w codziennym życiu. Dwa razy w tygodniu masz psychologa, w niedziele wszyscy mają msze w jednym z pokoi, a w resztę dni robisz tak jakby co chcesz. Jeszcze jedno. Możesz poruszać się po całym ośrodku. Jednak nie możesz wchodzić do innych pokoi. Jeśli wejdziesz. Skończy się to dla ciebie źle. Na następnym piętrze masz bibliotekę i sklep w którym możesz kupić jedzenie gdy zabraknie. Nie możesz rozmawiać z nikim innym prócz swoim współlokatorem i pracownikami ośrodka i nawet nie próbuj uciekać.

- Co to jest pokój czerwony ? - zadałam kolejne pytanie.

- Pokój dla osób które łamią zasady. Radze ci nie próbować. Mój czas się kończy muszę powoli iść, ale nie myśl sobie, że tu jest tak super. Oj nie jest. Jest super do czasu gdy jesteś grzeczna. Twoja matka zapłaciła za to żebyśmy wybili ci z głowy cięcie się. Więc my dokładamy wszelkich starań żeby wszystko było okej i mówię ci używamy wszystkich środków żeby ci pomóc. A niektóre z nich nie są takie przyjemne. - i wyszedł.

Szybkim tempem poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko po czym zaczęłam płakać. Nie wiem nawet czy można nazwać to płaczem, ja po prostu wyłam jak małe dziecko. Ja nie chce ! Nie chce tak żyć ! Przez jeden błąd wszystko się skończyło. Moje życie ! Ja nie wytrzymam sześciu miesięcy. Ja nie dam rady !!! Po prostu nie wytrzymam. Zanim się spostrzegłam drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a w nich stanął on.

Miał piękne brązowe włosy i niebieskie oczy. Na jego rękach zdołałam zobaczyć wiele tatuaży, a w wardze kolczyk. Nie wyglądał zbyt przyjaźnie i się o tym przekonałam.

- Ej ty ! Możesz przestać ? Ogłuchnąć można !

- Nie, nie mogę przestać ! Wyjdź z mojego pokoju idioto ! - krzyknęłam.

Chłopak opuścił mój pokój. Już go nie lubię. Rozwydrzony laluś, który myśli, że może wszystko.

Cameron pov :

Cały czas słyszałem ten wkurzający płacz. Nie wytrzymałem i poszedłem do niej.

Leżała na łóżku cała zapłakana, jednak chyba usłyszała mnie i podniosła się do pozycji siedzącej. Miała długie brąz włosy, które lekko opadały na jej chyba zielone zapłakane oczy. Były one wręcz zaczerwienione od płaczu.

- Ej ty ! Możesz przestać ? Ogłuchnąć można ! - odezwałem się trochę chamsko. Jednak po jej wyglądzie mogłem stwierdzić, że też nie jest miła dla ludzi.

- Nie, nie mogę przestać ! Wyjdź z mojego pokoju idioto ! - krzyknęła.

Zrobiłem tak jak kazała, ale trzasnąłem drzwiami.

Co ona sobie wyobraża ?! Prosiłem tylko żeby przestała. Oh.. Już czuuję, że nasze kontakty będą złe no i dobrze. Nie chcę mieć z nią żadnego kontaktu. Kurde. Jakaś ździra się znalazła. Pff.

Cześć ! To znowu ja 😆 Tak, wiem, wiem rozdział nie pojawił się przez dłuższy czas, przepraszam. Jednak nie miałam czasu na jego pisanie. Teraz też zbytnio nie mam czasu, ale jakoś zdążyłam go napisać.

Przepraszam na błędy i życzę miłego czytania. 😊

Ps. Możecie mi napisać czy podoba wam się okładka ? Czy ją zmienić ?



BliznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz