11

1.3K 100 29
                                    

Scott wchodzi powoli do domu Hale'ów. Udało mu się znaleźć klucz od razu, trzymają go pod wycieraczką.

Połyka głośno ślinę i podchodzi do ogromnych drzwi, zamkniętych na dwie kłódki.

Co robić, robić? pyta siebie w myślach. Dotyka kłódek i gładzi je kciukiem.

- No przecież! - krzyczy cicho i na palcach idzie do pokoju Cory. Przeszukuje w pośpiechu jej szafki i wyciąga dwie wsuwki do włosów.

Schodzi na dół i wsuwką grzebie w kłódkach. Przez pięć minut nie udaje mu się otworzyć jednej i powoli traci nadzieję, gdy otwiera się.

Wzdycha z ulgą i próbuje drugą. Przy niej idzie mu szybciej, więc po trzech minutach wchodzi do pomieszczenia.

Pierwsze, co czuję chłopak, to zapach wymiocin, krwi i potu. Zatyka nos, delikatnie zamykając drzwi.

Ich piwnica jest ogromna. Jedynie jedno małe okienko oświetla całe pomieszczenie, ale i tak panuje w nim ciemność. Na środku jest duży słup, a obok niego znajduje się małym łóżku, na którym leży wykończony chłopak.

- Stiles! - krzyczy Scott, podbiegając do przyjaciela. Stilinski otwiera wcześniej zamknięte oczy i patrzy zszokowany na McCalla.

- S-s-scott? - pyta, kiedy szatyn podbiega do łóżka, na którym leży i siada na brzegu. Przytula się do niego mocno, na ile pozwalają mu ograniczenia w postaci przywiązanych rąk i nóg do łoża.

Stiles syczy głośno z bólu i cicho prosi, by przyjaciel się odsuną.

Scott patrzy na niego i stwierdza, że wygląda okropnie. Włosy oklapły mu, ma duże cienie pod oczami, jest blady, spocony i na pewno bardzo zmęczony. McCall widzi wiele siniaków na rękach i chłopak jest pewny, że jedna z nich jest, co najmniej stłuczona.

- Zabierzesz mnie stąd? - pyta z taką nadzieją w głosie, że Scottowi po prostu pęk serce.

- Zabiorę - obiecuje i bierze się za rozplątywanie węzów.

Kiedy już kończy, łapie Stilesa w pasie i pomaga mu wstać. Idą dwa kroki, aż Stilinskiemu nogi się nie uginają i prawie upada na ziemię.

- Nie mogę - jęczy, wycierając łzy.

Scott podnosi co z ziemi i szelniej owija wokół niego ramiona. Właściwie stara się go pociągnąć do wyjścia.

Serce mu staje, gdy słyszy otwierające się z hukiem drzwi. Kiedy widzi w nich Dereka, czuję że zaraz zwymiotuje.

- Co robisz?! - wrzeszczy mężczyzna, biegnąc do nich. Popycha ich gwałtownie na łóżko.

- Dlaczego?! - krzyczy Scott. - Dlaczego?!

Derek podbiega do nich, ale McCall z prędkością światła wyciąga wcześniej nabyty nóż z kuchni.

- Nie zbliżaj się - mówi, przystawiając mu ostrze do gardła.

- Okej. - Hale podnosi ręce do góry w geście poddania.

- Tłumacz się. - Scott czuję się bardzo pewnie. Doprowadzi swój plan do końca i wyjdzie razem z tego domu wariatów.

Derek milczy i piorunuje Scotta wzrokiem. Nie zamierza się tak łatwo poddać.

I nagle, Hale wyciąga z kieszeni spodni postolet. McCall czuję, jak blednie i nóż sam wypada mu z ręki.

- Siadaj - warczy mężczyzna i Scott wykonuje polecenie.

Szatyn obejmuje Stilesa delikatnie, aby dodać mu otuchy. Stilinski drży z zimna, a McCall ma ochotę oddać mu swoją kurtkę, ale wiedział, że teraz nie powinni wykonywać gwałtownych ruchów.

- Powiesz nam? - pyta spokojnie Scott.

- A wy dalej nie wiecie. - Wzdycha z irytacją. - Pamiętacie może pożar, w którym zginęła moja rodzina?

- Co nam do tego?

- Pamiętacie czy nie?! - wrzeszczy mężczyzna.

- Tak - odpowiada Stiles.

- I kto rozpoczą śledztwo? Kto? TWÓJ OJCIEC! - krzyczy na Stilinskiego, przybliżając w gniewie twarz do twarzy chłopaka, który odsuną się gwałtownie.

- Przez miesiąc nie mógł znaleźć sprawcy. I co zrobili? Umożyli śledztwo! - wrzeszczy jak opętany. - Przeżyłem tylko ja, Peter i Cora. Chcieliśmy zemsty, ale ból fizyczny znika, a psychiczny zostanie. Dobrałem się do ciebie, żeby go bolało tak jak mnie! I co? Udało mi się!

Chłopaki patrzą na niego w szoku. Serca biją im niemiłosiernie szybko, a w ustach zaczynają czuć ogromną suchość.

- Jak ci się udało umówić że Stilesem? - pyta Scott.

- To było najprostsze. Cora widziała się z nim codziennie w szkole i zdobyła każdą informację.

Przerywa na chwilę i patrzy na przyjaciół.

- Jesteś tak przewidywalny, że aż boli - mówi do Stilesa, a potem zwraca się również do Scotta. - Ale już....

Przerywa mu odgłos gwałtowne wtargnięcie do piwnicy policjantów. Derek na oślep zaczyna strzelać, a policjanci robią to samo. Scott popycha Stilesa na podłogę i stara się go osłonić.

Policjanci w końcu zakuwają Hale'a w kajdanki.

Do chłopaków podbiega szeryf Stilinski, mocno przytulając się do syna.

- Skąd wiedziałeś? - pyta drżącym głosem.

- Liam że Scottem to zaplanowali. To oni cię uratowali - szepcze mężczyzna i wypuszcza Stilesa z objęć. Brunet chwieje się lekko i z pomocą przyjaciela stoi na prostych nogach.

- Dziękuję - mówi Stilinski do McCalla, który uśmiecha się do niego lekko.

Zraniona Dusza /scilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz