Rozdział trzeci, part I

926 72 6
                                    

Część pierwsza

- Kim ty, do cholery, jesteś? – spytała kobieta, mrużąc oczy ze złości. – Jeżeli przyszedłeś zabawić się z Malfoyem, to pomyliłeś pokoje. To tamte drzwi na drugim końcu korytarza. A teraz przepraszam, jestem zajęta.

Hermiona odwróciła się do niego plecami.

Dymitr przeklął w myślach siebie za nieprzemyślenie tej sytuacji. Jakby nie mógł poświęcić tych dziesięciu sekund na zmianę postaci. Wbiegając do komnat Granger, nie myślał trzeźwo. Chciał po prostu powstrzymać ją przed wyjściem, co mu się na szczęście udało. Niestety, kiedy zobaczył, że dziewczyna ma na sobie jedynie spodnie i czarny stanik powiększający efektownie piersi, stanął niczym wmurowany w ziemię. Nie mógł zarówno wydobyć z siebie żadnego dźwięku, jak i przestać śledzić uważnym wzrokiem każdego fragmentu jej ciała.

Zerknęła na niego kątem oka, będąc coraz bardziej rozzłoszczoną.

- Jeszcze tu jesteś? – zadrwiła. - Jeżeli zaraz nie wyjdziesz, to nie radzę ci opuszczać domu po zmroku. Nigdy.

- Daruj sobie, Granger.

Mężczyzna westchnął i nie odwracając spojrzenia, szybko się odczarował. Przed Hermioną stał teraz Draco Malfoy z poirytowaną miną. Dziewczyna cofnęła się o parę kroków, na co blondyn jedynie uśmiechnął się szelmowsko. Granger, zdawszy sobie nagle sprawę z tego, że jest półnaga, spróbowała szybko się zakryć. Chwyciła pierwszą z brzegu koszulę i zarzuciła ją na siebie pospiesznie.

- No tak, teraz zaczęłaś się wstydzić.

- Malfoy, co to było, do diabła? – krzyknęła, a jej twarz przybrała odcień purpury. – I co tutaj robisz? Mówiłam ci przecież, że będę dzisiaj zajęta. Muszę już wychodzić!

Draco bezceremonialnie oparł się o framugę drzwi.

- Nie opuścisz tego pomieszczenia, dopóki nie powiesz mi, gdzie i po co się wybierasz – zarządził, ale nim zdążył cokolwiek dopowiedzieć, zauważył, że Granger sięga po różdżkę spoczywającą na stole. W odpowiedzi wyciągnął wysoko swoją i syknął:

- Nawet się nie waż!

Kobieta wpatrywała się w niego z nienawiścią, ale po krótkim namyśle poddała się.

- Czego chcesz, Malfoy? Obiecałam przecież, że formalności dopełnimy jutro. Zresztą, o ile pamiętam, sam mówiłeś, że przyjdziesz około siódmej rano! Poprzestawiało ci się w głowie, że północ to właśnie „rano"?

- Zależy z jakiej perspektywy patrzeć.

Granger prychnęła głośno, znajdując w tym podtekst.

- Dokąd się wybierasz? – powtórzył Draco, tym razem nie siląc się na spokojny ton. Chciał wszystko jak najprędzej załatwić. – Dlaczego?

- Co dlaczego?

- Dlaczego to musiałaś być ty?!

- M-malfoy – zająknęła się – znowu coś piłeś? Przyrzekam, rzucę na ciebie klątwę, jeżeli okaże się, że to znowu jakiś twój porąbany pomysł.

- Zamknij się!

Draco podszedł parę kroków bliżej, ale szybko się opamiętał. Wziął głęboki wdech i zaczął wpatrywać się w kobietę coraz intensywniej. Hermiona przybrała oburzoną minę, wciąż nie mając pojęcia, o co mu chodzi. Spojrzała na zegar i zacisnęła pięści. Spóźniała się już pięć minut.

- Malfoy, ja naprawdę muszę iść. Porozmawiamy jutro, jak ochłoniesz i wytrzeźwiejesz.

- Nie jestem pijany.

Słodka zemsta || HP, Dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz