Rozdział trzeci, part II

929 64 4
                                    

Część druga

Słońce za oknem powoli robiło się nieznośne. Draco przymknął więc powieki, wsłuchując się w oddech Granger. Chciał się chociaż na moment całkowicie zrelaksować, ale nagle poczuł najpierw jedno szturchnięcie, a później całą ich serie. Westchnął głośno i popatrzył na leżącą obok kobietę.

- Malfoy, przestań, bo zaśniesz – westchnęła zrezygnowana i powróciła do dawnego zajęcia. Znów zaczęła rysować palcem kółeczka na klatce piersiowej blondyna. – Może i nie jestem zmęczona, ale czuję każdy mięsień. Ile razy to robiliśmy?

- Po trzecim straciłem rachubę.

Hermiona uśmiechnęła się lekko. Gdyby ktoś chociażby dwa dni temu powiedział, że wyląduje w łóżku z Malfoyem, wyśmiałaby go i wysłała na oddział zamknięty do Munga na przymusowe leczenie. Szatynka wyciągnęła się i podparła na łokciach. Zdecydowanie za długo się wylegiwali. Zerknęła na mężczyznę.

- O czym myślisz? – spytała zaciekawiona, wstając. Jeszcze raz się przeciągnęła i zaczęła szukać swoich ubrań. Doskonale zdawała sobie sprawę, że Malfoy uważnie jej się przygląda.

- O tym, jak wyglądałabyś przywiązana do zagłówka łóżka z opaską na oczach.

Kobieta uniosła brwi.

- Zupełnie naga.

- Nie masz już dość, Malfoy? – zapytała i wywróciła oczami. – Radzę ci się zbierać. Za pół godziny powinieneś być w Azkabanie. Papiery leżą na biurku. Musisz je zatwierdzić, więc się podpisz. Idę teraz do Ministerstwa, to od razu zaniosę je do odpowiedniego departamentu.

Hermiona zniknęła za drzwiami łazienki, a chwilę później w pokoju rozbrzmiał dźwięk lejącej się wody. Blondyn wstał z lekkim ociągnięciem. Faktycznie, mięśnie trochę bolały. Uśmiechnął się przebiegle do swoich wspomnień. Podszedł do biurka i zajął się formalnościami, które pochłonęły go do tego stopnia, że nawet nie zauważył, kiedy Hermiona stanęła tuż za nim. Otrząsnął się z letargu, poczuwszy na ramionach jej dłonie, a później wzdrygnął się lekko, gdy zimne krople wody ze świeżo umytych włosów kobiety zaczęły spływać po jego plecach.

- Zamierzasz się ubrać czy pójść do Azkabanu nago? Chcesz na śmierć przerazić dementorów i innych strażników więziennych?

- Przerazić? – powtórzył blondyn. – A mam czym?

Kobieta wzruszyła ramionami. Podeszła do stolika nocnego i schowała różdżkę do kieszeni spodni. Potem zaczęła zakładać buty. Kątem oka jednak przyglądała się roznegliżowanej sylwetce blondyna, który stał na środku pokoju i wydawał się czegoś szukać.

- Podoba ci się to, co widzisz?

Hermiona nie mogła się powstrzymać i parsknęła. Dokładnie wskutek identycznych słów przeżyła jedną z najlepszych nocy w życiu. Już od dawna nie czuła się tak spokojnie i rześko. I nie miało to nic wspólnego z zaklęciem trzeźwości.

Draco bez zbędnych słów zaczął się ubierać. Nie miał ochoty iść pod prysznic, więc rzucił na siebie zaklęcie czyszczące. W chwilach, gdy czary robiły coś za niego, najbardziej uwielbiał być czarodziejem. Podrapał się po policzku, czując lekki zarost. Nim także się nie przejął. Na głowie miał o wiele ważniejsze sprawy. Zagapił się na wskazówki zegara, które sprawiły, że wraz z kolejnym ich przesunięciem, zaczął się bardziej denerwować. W końcu nie widział ojca od dobrych czterech lat. Nie miał pojęcia, jak będzie wyglądało ich przywitanie i dalsza rozmowa.

- Pamiętaj, że o osiemnastej masz być tutaj z powrotem.

- Nie mam sklerozy, Granger – westchnął, rzucając jej ostatnie spojrzenie. – Jeżeli będziesz czegoś potrzebowała...

Słodka zemsta || HP, Dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz