- Może ktoś to po prostu zgubił?
- Pewnie jakiś włoski rolnik? Zastanów się, co mówisz, Ludwig. Wszyscy ich słyszeliśmy. Są razem z nami w tym domu!
- Hermann, mówiłeś, że wiesz, gdzie się chowają.
- Nie wiem, czy wszyscy, ale ktoś na pewno jest ukryty na poddaszu. Słyszałem ich z pokoju na piętrze.
- Z piwnicy ktoś uciekł. Mam nadzieję, że Steinowi i reszcie nie grozi niebezpieczeństwo. - powiedział Grimm.
- Musimy iść to zbadać! Wziąć ich w niewolę! - zaproponował Stiglitz.
- To może być pułapka. - zaoponował dowódca - Najpierw ostrzeżmy chłopaków na zewnątrz.
Wyszli na dwór. Podbiegli pochyleni do rannych towarzyszy. Przywitał ich pełniący służbę Leon. Stein spał obok reszty ludzi. Rana Wilhelma nie przestawała krwawić.
- Masz, opatrz go. Znalazłem to w środku. - powiedział Ludwig. Podrzucił Leonowi bandaże.
- Jak sytuacja w budynku? Nie ma drapieżników?
- Drapieżników nie, ale mamy inny problem. Czy chłopcy już doszli do siebie?
- Tak, oprócz Tellera i Wilhelma. Ten pierwszy jest przytomny, ale cały połamany. Wilhelm się jeszcze nie obudził, ale żyje. Reszta śpi.
- Obudź zdolnych do walki.
Skonfundowany Leon wykonał polecenie. Po kilku chwilach w kole obok zwiadowców i Leona siedzieli także Otto i Stein.
- Sprawa przedstawia się następująco. Jakimś cudem dom jest zajęty przez nieprzyjaciela. W środku znajduje się paru aliantów, chyba Kanadyjczyków. - Hermann zaczął wywód, przy czym pokazał wszystkim znalezioną odznakę.
- Jak to?! Przecież front jest daleko stąd!
- Wiem. Nie mam pojęcia, skąd oni się tu wzięli, ale jedno jest pewne. Musimy z nimi zrobić porządek.
- Chyba nawet mam już plan. - rzekł Stiglitz - Hermann, mówiłeś, że starałeś się nie poznać po sobie, że o wszystkim wiesz?
- Jeśli nie są kretynami, to się domyślili, co odkryłem. Pewnie patrzyli przez szczeliny w podłodze.
- Dobra. Ja, Stein, Otto i Grimm pójdziemy na drugą stronę domu, pod pokój, gdzie najpewniej siedzą. Leon i Hermann pójdą klatką schodową i ich pojmą. Wesprze ich Leon.
- A co z rannymi? - zdziwił się Otto.
- Ukryjemy ich w krzakach. Damy Tellerowi granaty.
Jak postanowili, tak zrobili. Dowódca czterdziestki dwójki ukrył się razem z rannym kolegą w gęstych chaszczach. Tymczasem Ludwig i Hermann ruszyli lasem dookoła willi, by zajść Kanadyjczyków od tyłu. Po drodze Hermann spostrzegł drabinę opartą o mur domu. Odczekał, aż chmura zasłoni księżyc i ruszył sprintem przed siebie. Wrócił szybko z wysokim narzędziem, które mogło pomóc im dostać się na poddasze. Reszta drużyny poszła na swoje stanowisko.
Żołnierze wkroczyli do domu przez zbitą szybę, tak jak wcześniej. Upewnili się przed tym, że na ich stronę nie wychodzi żadne okno z poddasza. Krew pulsowała w żyłach Hermanna, Ludwigowi piszczało w uszach. Starali się stawiać jak najdelikatniejsze kroki, by żadna stara deska nie skrzypnęła w najmniej oczekiwanym momencie. Poruszali się powoli, ale zdecydowanie. Ruszyli po schodach w górę. Z podwórza słychać było rozmowę dywersji, w każdej chwili gotowej do obrony. Jednak Kanadyjczykom ewidentnie chodziło o pozostanie w ukryciu i pewnie nie chcieli zdradzać swojej pozycji. Hermann wskazał Ludwigowi odpowiedni pokój. Wychodząc stamtąd w pośpiechu, zamknął drzwi za sobą. Ustawili się po obu stronach wejścia. Ludwig trzymał w ręku granat. Hermann był gotowy z drabiną.
CZYTASZ
Oblężenie
Historical FictionWalczący w I wojnie światowej Niemcy dostają rozkaz zajęcia willi we włoskich Alpach. Spotkanie tam Kanadyjskich żołnierzy na zawsze zmieni ich życia.