Wspomnienia, a może ich brak.

201 12 1
                                    

Obudziłam się z tępym bólem głowy. Ujrzałam zamazany biały sufit, białe ściany. Dotarło do mnie też jak bardzo boli mnie ręka. Znajduje się w dziwnie całej białej sali, nie mam pojęcia jak tu się znalazłam. Ktoś obok mnie siedzi, ale nie rozpoznaje go. Nie mam pojęcia co on tu robi, a tym bardziej co ja tutaj robię. Chłopak się ożywił, wstał i krzyknął na korytarz "Obudziła się!". Przybiegła jakaś pielęgniarka i zaczęła mnie wypytywać. -Jak się czujesz. -Co ja tutaj robię?-Spytałam się przerywając jej. - Zemdlałaś i najprawdopodobniej spadłaś ze schodów, dlatego też masz gips, ponieważ okazało się, że miałaś złamanie otwarte ręki z przemieszczeniem. Musieliśmy zostawić cię w śpiączce farmakologicznej, gdyż twój organizm nie chciał się regenerować. Zrobiliśmy ci wszystkie podstawowe badania, ale nic z nich nie wynika, oprócz niedoboru kilku witamin. Będziemy musieli zrobić bardziej szczegółowe. Wtedy się wszystko wyjaśni.- Uśmiechnęła się do mnie wszystko tłumacząc. Lecz ja nadal nie miałam pojęcia co się dzieje. Dopiero po chwili zauważyłam, że rzeczywiście mam rękę w gipsie oraz, że jestem podłączona do kroplówki. Chłopak, który stał teraz obok patrzył się na mnie ze zmartwionym wyrazem twarzy. Był dosyć przystojny, ale nie wiedziałam czy go znam czy też nie. -Pamiętasz co się stało ?- Spytała mnie pielęgniarka. -Właściwie to mało pamiętam, nie wiem co zrobiłam. -Rozumiem.-Odpowiedziała. -Coś potrzebujesz, mogę ci przynieść?-Spytał mnie się chłopak. -Kim jesteś?- Zapytałam się go? Ale w odpowiedzi dostałam tylko jeszcze smutniejszy wyraz twarzy oraz stwierdzenie pielęgniarki, że przy upadku musiałam doznać urazów głowy stąd może być zanik pamięci oraz, że musi gdzieś pilnie iść i wróci za jakiś czas, a ja może wtedy coś sobie przypomnę. -Kim jesteś ? -Spytałam ponownie chłopaka, kiedy pielęgniarka opuściła salę. -Jestem twoim sąsiadem, oraz tak jakby przyjacielem. Znalazłem cię. Był u ciebie dzisiaj mój kolega i zapomniał wziąć od ciebie telefonu. Wróciliśmy się  i zobaczyłem, że leżysz obok schodów na górę. Artur, to znaczy ten kolega co był u ciebie zadzwonił po pogotowie. Potem przespałaś 3 dni, a lekarze nic nie wiedzą, albo po prostu mi nic nie mówią. -Spałam, aż trzy dni?- Spytałam ze zdziwieniem. -Tak, strasznie się o ciebie martwiłem, nie szło mi nawet na treningu, dostałem niezły opieprz od trenera, ale nie mogę przestać myśleć  tym, że coś może ci być. Siedzę przy tobie prawie cały czas i czekałem kiedy się obudzisz. -Co trenujesz ? Wiesz widać, patrząc na twoją brodę, że nie miałeś czasu na nic.-Powiedziałam. -Ej moja broda jest bardzo seksowna.-Zaczął się śmiać, mimo to i tak nadal miał smutny wyraz twarzy.- Gram w siatkówkę.-Dodał. -Hmm lubię siatkówkę.- Powiedziałam. Nie wiem skąd, to wiem, ale wiem to na pewno. -Wiem, zauważyłem, coś jeszcze wiesz?-Spytał mnie z nadzieją, że coś sobie przypomnę. -Wiem, że jesteś...nie ważne.- Nie zastanowiłam się nad tym co chciałam powiedzieć i o mało co nie powiedziałabym mu, że jest przystojny. Przecież z tego co powiedział jest tylko moim sąsiadem! -Wiesz muszę chwilę odpocząć, jestem senna. - Nie ma sprawy już się zbieram. Przynieść ci coś?- spytał mnie. -Wiesz jakbyś mógł, to chciałabym jakieś swoje ubrania, jakąś koszulkę lub coś dasz radę? -Jasne nie ma sprawy i tak mam ze sobą klucze do ciebie, bo nie chciałem ich tak tu zostawiać.-Powiedział. -Dziękuję.-Odpowiedziałam mu i uśmiechnęłam się do niego, przynajmniej spróbowałam zrobić coś na wzór uśmiechu ze swoją twarzą. -Nie ma sprawy.-Odpowiedział i pocałował mnie szybko w czoło.-Odpoczywaj, wrócę tu później razem z Arturem, bo nie może się doczekać, żeby cie zobaczyć.- Powiedział to i wyszedł z sali, zostawiając mnie z myślami. Kim on dla mnie jest skoro pocałował mnie. Owszem chce mi pomagać i dobrze mi się z nim rozmawiało, ale stawało się to frustrujące, że nie pamiętam kim są dla mnie ludzie. Kim jest on, nawet nie wiem jak ma na imię, wiem tylko, że jest jakimś siatkarzem, oraz nie wiem kim jest Artur, czy to jakiś mój znajomy, czy to ktoś z rodziny. Hmm powiedział, że to jego kolega więc co on u mnie robił do jasnej cholery. Czemu ja nic nie pamiętam !!! -Zabieramy panią na badania.- Powiedział jakiś facet wyglądający na lekarza. Obok niego stała pielęgniarka z wózkiem dla niepełnosprawnych. Chciałam wstać i iść, przecież umiem normalnie chodzić, ale nie dałam rady. Jak tylko wyszłam z łóżka, osunęłam się na nie z powrotem.Za pomocą pielęgniarki usiadłam na wózku i pojechałam na badania.

Po wszystkich  męczących badaniach wróciłam do swojej sali i zasnęłam w mgnieniu oka. Po kilku godzinach w momencie kiedy właśnie się budziłam wszedł lekarz oznajmiając, że ma moje wyniki i żebym się przygotowała, bo to nie jest to co chciałabym usłyszeć. Z przerażoną miną ponagliłam lekarza, jeśli to coś złego to chciałabym to usłyszeć jak najszybciej. -Niestety, po zrobieniu wszystkich najpotrzebniejszych badań jesteśmy pewni, jego wyniku. To dlatego też pani zaczęła zapominać. Możliwe, że już nigdy pani nie będzie pamiętała tego co stało się wcześniej. Bardzo nam przykro, ale ma pani guza mózgu. Nie chcieliśmy tego mówić wcześniej, bo nie byliśmy pewni, ale niestety nasze potwierdzenia okazały się być prawdziwe. Zostawię teraz panią samą, bo wiem, że to nie jest łatwe.- Nie wiedziałam co zrobić. Tyle myśli w jednym momencie. Umrę. Może lekarz nie powiedział tego w prost, ale chyba dał mi do zrozumienia, że umrę. Przecież, nie...Jak to możliwe. Nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Wtedy kiedy szlochałam najgłośniej i najmocniej wszedł chłopak, ten który był tu wcześniej, a razem z nim jeszcze jeden. Przerażony usiadł obok mnie i złapał mnie w objęcia uspokajając.  Drugi chłopak złapał mnie za rękę i próbował się dowiedzieć co się stało. -Umieram.- Odpowiedziałam łkając.- Ale to niemożliwe! -Wykrzyczał jeden z nich, ale nie wiem który, bo łzy zamazywały mi wszystko.-Pójdę dowiedzieć się coś od lekarza.-Powiedział ten sam głos.- Nie mogę cie stracić, nie teraz.-Dodał smutnym głosem. Zostałam sama w sali jak przypuszczałam z Arturem. -Nic nie pamiętam...- Wyżaliłam się mu. -Już spokojnie wszystko będzie dobrze, Andrzej tu zaraz przyjdzie i na pewno powie, że to był jakiś głupi żart. -Powiedział, pocieszając mnie. Trzymał mnie jedną dłonią za rękę, a drugą starł mi łzę z policzka. Złapał mnie za brodę i uniósł twarz lekko do góry tak, abym mogła spojrzeć mu w oczy.-Wszystko będzie dobrze, jesteś świetną dziewczyną i nic ci się nie stanie, a teraz zrobię to co powinienem już wcześniej.-Nie wiedziałam co ma na myśli, gdybym cokolwiek pamiętała...ale chłopak patrząc mi się głęboko w oczy przybliżył swoją twarz do mojej i zaczął mnie całować, najpierw delikatnie, jakby bał się, że mnie uszkodzi, a potem co raz mocniej i mocniej. Serce zaczęło mi być co raz szybciej. Poczułam, że jest dla mnie kimś ważnym, że coś poczułam do niego, lecz wiedziałam tylko, że ma na imię Artur. Szalpuk. Nie wiem skąd znałam jego nazwisko, ale wiedziałam, że należy do niego. -Jesteś Artur Szalpuk, nie pytaj skąd wiem, ale wiem i nie wiem jak po prostu wiem.- Powiedziałam odrywając moje usta od jego. Sekundę później wrócił drugi chłopak. Powiedział, że nic nie mógł się dowiedzieć, bo nie jest moją rodziną. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest moja rodzina, przecież w takich wypadkach rodzina zawsze powinna być. Ale przerwał mi te rozmyślenia Andrzej z tego co się dowiedziałam. Pokazywał mi jakie rzeczy dla mnie przyniósł , kilka koszulek, spodnie i ... moją bieliznę. - Arturowi się strasznie spodobała, zwłaszcza ta czarna koronkowa, noo niezbyt dużo zakrywa.- Powiedział, ze znaczącą miną. Czułam, że chyba się czerwienie. Na szczęście, zaczął mówić o tym, że kupił szczoteczkę do zębów i kilka innych rzeczy, których nie mógł znaleźć u mnie w domu i tym sprawił, że zapomniałam o żenującej sytuacji z przed chwili, przy której nie tylko ja poczułam się nie zręcznie, ale z tego co zauważyłam, to Artur też się zaczerwienił i zaczął patrzeć w tym momencie za okno jakby było tam coś fascynująco niesamowitego. Po chwili wbiegł lekarz, pomyślałam z przerażeniem, że na pewno nie wiele czasu mi zostało i poczułam jak łzy nabierają mi się do oczu, widziałam jak chłopaki chcieli mnie pocieszyć, ale lekarz natychmiast kazał im wyjść. Usiadł przy moim łóżku i widziałam, że nie wie jak zacząć.- Panie doktorze, proszę nie zwlekać,  niech pan powie ile mi zostało- Zaczęłam. -Proszę pani nie wiem jak to powiedzieć... - Najlepiej wprost, pół roku, dwa miesiące, miesiąc?- Spytałam z zaciśniętym gardłem i spływającą łzą po policzku. -Pożyje pani znaczniej dłużej, jestem zmuszony szczerze panią przeprosić i nie mam pojęcia jak to się stało, jest mi niezmiernie z tego powodu przykro, ale pańskie wyniki, zostały pomylone z kobietą leżącą w zupełnie innej sali. Nie wiem, kto do tego dopuścił oraz, że panią tak zmartwiliśmy, ale pani ma tylko niedobory witamin, a ta sytuacja musiała się stać z powodu przemęczenia lub jakiś stresujących sytuacji ostatnich w pani życiu. Jednocześnie wykryliśmy u pani drobne kamienie  w nerkach, ale jest to nie groźne i jeden zabieg powinien je skutecznie usunąć więc nie ma się czym martwić. - Jednocześnie zła i szczęśliwa słuchałam co mówi do mnie lekarz, ale przerwał  dzwoniący jego telefon. - Tak...Mhm...dobrze, za chwilę będę.- Niestety wzywają mnie na blok, jeszcze raz panią przepraszam za tą okropną pomyłkę.- Powiedział lekarz szybko wychodząc. A ja rozpłakałam się już któryś raz tego dnia, ale tym razem to były łzy radości. Będę żyć i tylko to teraz się liczy...

Zagubiona w codziennościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz