Może to miłość?

182 9 3
                                    

Obudził mnie tępy ból głowy spowodowany znaczną ilością wczorajszego alkoholu. Ból niemalże eksplodował. Po woli przypominałam sobie co działo się w ten zakrapiany wieczór. Czemu ja tyle piłam?  A no tak zostałam libero! Oj pijanym libero, no nieźle zaczęłam karierę... o mój Boże ja się całowałam z Bartkiem! Przypomniałam sobie dokładnie ten moment.   Dotknełam usta ramieniąc się. To pewnie przez alkohol pomyślałam że smutkiem. Chyba dotarło do mnie, że jednak coś czuje do tego chłopaka. Złapałam się za gorące i rozpalone policzki. Całe szczęście, że pojutrze ma być zakończenie roku szkolnego to nie musiałam iść dzisiaj do szkoły,  bo i tak raczej przyjdzie tylko kilka osób. Usiadłam na łóżku nie wiedząc co ze sobą począć. Po chwili wstałam i skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam letni prysznic by bardziej się obudzić, następnie umyłam zęby i ubrałam czystą bieliznę, na wszystko założyłam za duża na mnie koszulkę o dobre trzy rozmiary.  Mój ulubiony strój po domu. Włosy jeszcze wilgotne zostawiłam rozpuszczone, kolor mi szybko zszedł i już było widać rozjasnianie włosy z lekkim zielonym odcieniem, który został po fiolecie. Zeszłam na dół do kuchni, przez okno wkradały się pierwsze promienie słońca. Było jeszcze dosyć wcześnie, a ja już na nogach. Wręcz niespotykane zjawisko. Wsypałam do miski płatki i zalałam zimnym mlekiem. Jedząc śniadanie niedowierzałam myśląc o wczorajszym wieczorze. I w sumie kawałku nocy. Nawet sama nie wiem co ja mam teraz w głowie. Odblokowałam telefon leżący obok. Facebook to pierwsze co zawsze sprawdzam. Znowu zdjęcia znajomych, którzy super się bawią już beze mnie. Najwidoczniej tylko im zawadzałam. Widząc zielone kółeczko obok Andrzeja na messengerze postanowiłam napisać.
-Jestem idiotka. -Napisałam na wstępie. -Sama nie wiem co myśleć. -Dodałam po chwili. Nie musiałam długo czekać by zobaczyć trzy kropeczki, które oznaczają,  że odpisuje. -Hej! Też miło Cię słyszeć,  u mnie dobrze jeśli pytasz, a jeśli nie to tez dobrze mimo wszystko u mnie, chyba nawet już wiem czemu piszesz i zacznijmy od początku po pierwsze:
Nie jesteś idiotka
WIESZ dobrze co myśleć
Ogarnij Bartka, żeby nie budził mnie z rana dzwoniąc do mnie oznajmiając, że się zakochał i TAK mówię ci to wprost, bo chce się jeszcze wyspać PÓKI mam czas, osobiście ciesze się,  że u was tak dobrze się wszystko rozwija, bo WIEDZIAŁEM, że tak będzie mimo, że wolałbym być to JA, a teraz WYBACZ IDĘ SPAĆ DOBRANOC BUZIAKI POGADAJ Z NIM I PAMIĘTAJ ZABEZPIECZAJCIE SIĘ, POWIEDZ MU, ZE MAM GO DOŚĆ ❤😩. -Doczekałam się po dłuższej chwili wiadomości. O mój Boże czyżby Bartek zakochał się we mnie??? O mój Boże przecież ja w nim chyba też. Dobra stop, przeżywam to jak napalona nastolatka. Myśląc na spokojnie poczułam motylki w brzuchu, a na moją twarz wkradł się uśmiech. Czy to właśnie jest miłość?  Niee, miłość nie objawia się tak szybko. Jestem zakochana w Bartku lecz go nie kocham. Tak to chyba dobre wyjaśnienie. Być zakochanym, a kochać... Tak to spora różnica. Rozpromieniona pobiegłan po schodach na górę. Po sprzątalam cały swój pokój,  po czym zajęłam się ogarnianiem na dole. To był głupi pomysł, żebym zamieszkała sama w tak dużym domu, moja matka naprawdę jest nieodpowiedzialna, chciała mieć mnie z głowy i ma, ale cóż chociaż jedno dobre, że to Bełchatów. Po dobrych trzech godzinach sprzątania, a nawet trzech i pół usiadłam i podziwiałam rezultat. Po układała rzeczy, przemeblowałam i wszystko wydawało się jakieś przytulniejsze.

Po kolejnych dwóch godzinach  kończyłam robić pierogi. Moje ukochane danie. Kiedy wyjmowałam już ostatnia turę gorących ruskich na talerz usłyszałam pukanie do drzwi. Nie patrząc na to, że mam jedynie koszulkę na sobie poszłam szybko otworzyć nie zastanawiając się kto to mógłby być. Otworzyłam drzwi z uśmiechem na twarzy, a przede mną stał Bartek. Mój uśmiech zmienił się jednocześnie w lekkie zawstydzenie, a z drugiej strony w nie wiadomo co. 
-Hej? Mogę wejść? -Usłyszałam pytający głosem. -Pewnie.- Odparłam i przepuściłam chłopaka w drzwiach.
Weszliśmy oboje do kuchni. -Pierwsze szybkie pytanie, które nie daje mi spać.- Powiedział zmartwionym głosem. -Jesteś na mnie zła za wczoraj? -Parskłam śmiechem w odpowiedzi. -Nie jestem zła w żadnym stopniu. -Odpowiedziałam z uśmiechem na ustach i wkradającym się rumieńcem na twarz. Na pewno? -Dopisywał mnie siatkarz. -Inaczej bym cie tutaj dziś nie wypuściła. -Mówiąc to wygodnie rozsiadałam się na blacie w kuchni, ostatnio to moje ulubione miejsce, no może po za łóżkiem. Bartek zaczął mi się przypatrywać i przesunął się bliżej do mnie. Kiedy był dosyć blisko uśmiechnął się po czym usłyszałam jego głos tuż przy swojej twarzy. -Masz mąkę na nosie. - Mówiąc to zaczął się śmiać. -Oj idź sobie. -Usłyszał tylko w odpowiedzi. Czułam, że moja twarz jest czerwieńsza od dorodnego pomidora. Poczułam jak jego dłoń znajduje się na twarzy, mojej twarzy. Delikatnie strzepał mąkę z mojego nosa zostając wciąż blisko mnie. Jego dłonie były na moich kolanach, stał na wprost mnie, jego twarz była co raz bardziej niebezpiecznie blisko mojej. -Na pewno nie masz nic przeciwko? -Spytał  się jeszcze raz upewniajac się. W odpowiedzi potrzasnełam lekko głową. Sekundę później jego usta wpiły się w moje, mój trzeźwy mózg nie nadrabiał co się właściwie stało,  dawno już nie pamiętałam,  że miałam kaca, jego miękkie usta były połączone z moimi, dłonie przeniósł na biodra i jeszcze bardziej przybliżył się do mnie, z czasem zaczął pogłębiać pocałunek, moje dłonie zawisły na jego szyji. Na chwilę się oderwaliśmy od siebie po to by spojrzeć sobie w oczy lecz po kilku sekundach co raz mocniej i mocniej nasze usta się pieściły, jego dłonie krążyły na moich biodrach przesuwając mnie bliżej jego, moje nogi objęły go w pasie. Po chwili byłam w powietrzu. Podniósł mnie nadal całując. Trzymał mnie za pośladki odrywając swoje usta, których tak pragnęłam  w tej chwili od moich. -Chcesz być tylko moja? -Usłyszałam szept przy uchu. -Tak.- Odpowiedziałam, przykładając swoje usta do jego, byłam ich wręcz głodna.  Po czasie jego usta znalazły się na mojej szyji, mój czuły punkt został wzbudzony. -Jestem cały twój, ale wszystko spokojnie nie myśl sobie, że na czymś mi zależy,  ty tu jesteś najważniejsza, sprawiasz,  że teraz mógłbym przenosić góry, moje serce wariuje gdy Cię widzę, nawet nie wiesz ile razy powstrzymywałem się by cię nie pocałować. -Dokończył zdanie i patrzył mi się prosto na usta. -A więc się nie powstrzy...-Odpowiedziałam, nie zdażając dokończyć, gdyż jego usta zamknęły moje w czułym pocałunku.

Zagubiona w codziennościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz