Dodatek.

7.6K 618 322
                                    

Dodatek (1)

*****************

- Cholera jasna, gdzie jest mój garnitur?- warknął Louis patrząc spanikowanym wzrokiem na Zayn, który bezradnie wskazał na szafę, do której po chwili podbiegł szatyn.

- Spóźnimy się- jęknął wyciągając pokrowiec i zatrzaskując drzwiczki.

- Louis, siadaj- powiedział spokojnie mulat widząc atak paniki swojego przyjaciela.

- Louis, do kurwy. Nigdzie się nie spóźnisz, na pewno nie na swój własny ślub!- krzyknął po chwili zdobywając w końcu uwagę zaskoczonego jego wybuchem Louisa.

- Jest pieprzona piąta rano, a ty budzisz mnie tylko dlatego, ponieważ twój popieprzony zegar nie wskazuje dobrej godzinny już od przedwczoraj. Połóż się lub zajmij czymś swoje myśli. Nie zastanawiaj się nad ślubem wszystko jest przygotowane. O dwunastej będziesz na czas w budynku, do cholery!- powiedział Zayn, biorąc przyjaciela do salonu.

- Przepraszam, po prostu bardzo się denerwuję- westchnął pokonanie siadając na kanapie.

- Wiem, rozumiem. To twój dzień i nic tego nie zepsuje- odparł Mulat, z lekkim uśmiechem.

- Ciekawe, co z Harrym...

- Stary, spędziliście jedną noc bez siebie, jesteś tak beznadziejnie zakochany- jęknął Zayn przewracając przy tym oczami.

- Tak, tak- przytaknął ze znużeniem Louis.

- Założę się, że Liam zadzwoni do mnie za godzinę i opowie o tym jak Harry panikuje. Już wiem, że wzięcie cię pod swoją opiekę przed ślubem nie było dobrym posunięciem- jęknął Zayn, na co szatyn walnął go mocno w ramię.

- Heej- zaprotestował, odsuwając się od mniejszego.

- Nie wiem jak Harry z tobą wytrzymuje. Przynajmniej wiem co mam mu życzyć oprócz cierpliwości- odparł Mulat parskając śmiechem.

- Jesteś okropny, dlaczego nie wybrałem Liama.

- Kochasz mnie, cieciu. A teraz idź spać lub oglądnijmy jakiś banalny film- westchnął Zayn.
*•*•*•*
Louis był spokojny stojąc w pokoju nad salą weselną, gdzie kończył zapinać swoją białą koszulę. Zamykając oczy nabrał głębokiego wdechu przystając przed dużym lustrem sięgając po idealnie wykrojoną marynarkę i ubierając ją.

Przejechał swoimi drżącymi od zdenerwowania dłońmi po materiale
co chwile poprawiając coś w jego eleganckim ubiorze.
Nie dowierzał, że stał tutaj w tym miejscu, gdzie za kilka minut wyjdzie na dwór i podąży czerwonym dywanem do swojego ukochanego stojącego przy ołtarzu.

Dwa lata minęły od zaręczyn, a miłość pomiędzy nim, a Harrym jedynie wzrosła na sile. Gdyby nie jego, (prawie) mąż prawdopodobnie tak jak pięć lat temu tkwiłby w toksycznym samotnym życiu upijając się do nieprzytomności, by potem wylądować w łóżku z kolejną panną.
Aczkolwiek teraz był tutaj i nie zamierzał wracać do bolesnej przeszłości już nie. Dzisiaj zaczynał nowe życie, lepsze życie u boku Harry'ego.

- Kurwa Liam, za dwadzieścia minut zaczyna się ceremonia, a ty wciąż nie dowiozłeś mojego garnituru?- zapytał krążąc po hotelowym pokoju będąc bardziej zdenerwowanym niż zwykle.

Zazwyczaj, gdy dorwał go stres, czy cokolwiek miał przy sobie Louisa. Louisa, który przytulał się z nim na kanapie szeptając czułe słówka, które pomagały. Ale aktualnie nie było mowy, by odwiedził swojego narzeczonego pomimo tego, że znajdował się kilka pokoi dalej.
Stróżujący Paul nie ułatwiał mu sprawy będąc wynajętym, przez Zayna i Liama jak oni to ujęli?
Ah, tak:
,, Nie ma szans, żebyście spotkali się przed ślubem. Spokojnie zostanie wam reszta życia".

Basketball player~Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz