Prolog

26.8K 1K 65
                                    

Witam w moim nowym opowiadaniu, tym razem czas na... WILKOŁAKI

Jestem Eliza, mam dziewiętnaście lat i pragnę wam opowiedzieć historię mojego życia.

Moją jedyną rodziną do niedawna byli: Marcin i Krzysztof - dwaj starsi ode mnie kuzyni.

Jesteśmy ze sobą bardzo blisko, przyjaźnimy się i nie kryjemy ze swoją zżytością. Jest tak od wielu lat.

Najpierw śmierć ich rodziców i wychowywanie nas jak rodzeństwa przez moich, a następnie wypadek, w którym zginęli oboje: mama i tata... To wszystko sprawiło, że kuzyni stali się mi najbliżsi i na sobie nawzajem polegamy oraz bezgranicznie ufamy.

Zapewne chcecie wiedzieć jak wyglądam... Mam zaledwie sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu, jestem blondynką (moje włosy są długie - sięgają mi do bioder), oczy w odcieniu błękitu, a twarz zwyczajna.

Nie uważam się za jakąś cholerną piękność... Jestem jedną z wielu szarych osób niewyróżniających się z tłumu wybitną urodą... Jednak lubię być sobą. Swoją oryginalność często ukazuję w strojach. Niektórzy sądzą, że czasami ubieram się dziwnie i niemodnie, ale co poradzę na to, że uwielbiam swoje jeansowe ogrodniczki i czerwone kalosze?!

Kaloszy nigdy się nie wyrzeknę!

Marcin i Krzysztof, to bliźniacy.
Krzysztof urodził się dwie minuty po Marcinie, więc jest tym "młodszym".

Chłopaki mają już po dwadzieścia pięć lat. Obaj są brązowookimi brunetami bardzo podobnymi do siebie nawzajem.

Zdarzają się osoby, które wciąż ich mylą, jednak ja potrafię powiedzieć którym z braci jest Marcin, a którym Krzysztof. Lata przebywania ze sobą nauczyły mnie dostrzegać między nimi różnice, zaskakująco licze różnice.

Mimo wybitnej urody, wciąż nie znaleźli swoich wybranek serc, jednak szczycili się tym, że na widok ich mięśni laski prawie mdleją... A pomyśleć, że są betami... W jaki sposób na kobiety musi działać taki Alfa, który przyciąga każdą kobietę niczym magnes?!

Nie miałam nawet ochoty, aby poznać Alfę stada Marcina i Krzysztofa, ponieważ jestem tylko człowiekiem, skąd mam wiedzieć jak zadziała na mnie wysokopostawiony wilkołak!

Dużo o nim słyszałam od chłopców. Podziwiają go.

Wiem też, że prosili go o to, aby zezwolił im opiekować się mną, zwykłą ludzką dziewczyną, a on się zgodził. Sam fakt, że nie odrzucił prośby kuzynów był dla mnie zaskoczeniem. Spodziewałam się brutalnej odmowy. Przecież to jakiś oschły przemądrzały palant, który myśli, że mu wszystko wolno, bo w genach odziedziczył swoją wielkość!
A jednak mimo przerośniętego samczego ego oraz nieznajomości mnie, podjął taką decyzję...

Dlatego odczuwałam pewnego rodzaju wdzięczność, bo sądzę, że nie potrafiłabym sobie poradzić będąc z dnia na dzień pozbawiona obecności swoich kuzynów. Przecież to jedyna rodzina jaka mi jeszcze pozostała na świecie!

Na samą myśl o rozdzieleniu nas serce zaczynało mi szybciej i mocnej bić. Obyśmy nigdy nie musieli się rozstawać. Nie wiem czy bym to przeżyła!



Proszę o komentarze ;)

Edit: 18.11.2017r.

TYLKO MOJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz