Rozdział 7

13.5K 901 57
                                    

Dzień dobry/dobry wieczór! ;3

Obudziła mnie nagła potrzeba skorzystania z toalety. Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam wszechobecną ciemność i czerń, jedynak poczułam też ciepło otulające moje ciało.

Problemem okazało się poruszenie ciałem i wtedy narodzia się we mnie myśl, dlaczego do cholery nie mogę się ruszyć?! Jęknęłam próbując się przemieścić. Co się stało?

Nie potrafiłam wyrwać się ze szczelnego objęcia męskiego ciała. Jak to? Moje domysły doprowadziły do tego, że po wytężeniu zmysłów takich jak wzrok, dotyk, węch i słuch rozpoznałam beztrosko śpiącego mężczyznę trzymającego mnie w swoich umięśnionych ramionach. Domniemany Alfa zapewne w nocy wkradł się do łóżka przeze mnie zajmowanego. Dziwne, że jego dotyk mnie nie zbudził. To wszystko co się dzieję jest realne? Czy może jednak ja wciąż śnie?

Mężczyzna mruknął coś niezrozumiale pod nosem wciąż cicho pochrapując i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Chyba zaraz się ugotuje! Ciepło jakie promieniuje od jego ciała jest naprawdę ogromne.

Co dziwne nie czułam złości o to, że leżałam z nim na jednym łóżku. Nie potrafiłam mieć o to wyrzutów. Nawet trochę mi to pochlebiało, bo Alfa to bardzo przystojny mężczyzna.

- Chcę do toalety... - szepnęłam. - Muszę siusiu - powiedziałam głośniej. - No do jasnej cholery! - niemalże krzyknęłam.

- Co? - w odpowiedzi na krzyki męski głos jęknął żałośnie w moje włosy.

- Gorąco mi i muszę do toalety... -odparłam. - Swoją drogą, na co sobie pozwalasz?! Dlaczego mnie dotykasz?!

- Nie wytrzymasz do rana? - zapytał ignorując moją drugą część przemowy i wypuszczając mnie ze swoich ramion, na co odetchęłam z ulgą.

- Pośpiesz się... - rozkazał Pan i Władca jakby oczekując mojego posłuszeństwa.

Niedoczekanie jego! Sądzi, że może tak po prostu mną pomiatać oczekując, że odwdzięczę się potulnością i posłuszeństwiem?

- Nie będziesz mnie popędzał - warknęłam idąc do łazienki.

Gdy korzystałam z toalety uświadomiłam sobie jak wspaniałe mam wyczucie czasu... Tak, moje ciało wiedziało co robi budząc mnie z całkiem przyjemnego snu. Jeszcze moment i mogłoby być dość niekomfortowo. Przejrzałam wszystkie szafy oraz szuflady znajdujące się w łazience i kuźwa... NIE MA. Kosmetyki damskie są, ale TEGO nie ma?! Na niektóre specyfiki do makijażu mogę być przecież uczulona, ale nie na podpaski! Nie mógł choć trochę się wysilić i pomyśleć?! A może ten debil nie wie, że istnieje coś takiego jak miesiączka?

- Mam dla Ciebie złą wiadomość - powiedziałam wchodząc do sypialni.

- Co się stało? - zapytał już całkiem rozbudzony Alfa.

- Musimy jechać do jakiegoś sklepu czynnego przez dwadzieścia cztery godziny na dobę czy apteki, a może na stację paliw...

- Po co? To kiepski moment na podróże i zakupy - warknął lekko poirytowany.

- Po podpaski! - krzyknęłam zła na niego.

Skoro mówię, że musimy coś zrobić, to oznacza, że tak właśnie jest! Za kogo on mnie ma? Mógłby wreszcie się ogarnąć i zacząć myśleć, a nie wydzierać się na mnie!

Zbladł i po chwili podczs której siedział na łóżku sztywno niczym kij, wstawał i idąc zakładał koszulkę na swój niczym nie osłonięty tors.

Było na co popatrzeć, nie zaprzeczam. Bozia dała mu urodę i piękną sylwetkę z wyrzeźbionym ciałem, jednak poskąpiła mózgu, a co za tym idzie także racjonalnego myślenia.

- Zostań tu... Ja załatwie te... no... podpaski. - powiedział patrząc na mnie jakby lekko zawstydzonym wzrokiem.

To chyba jakieś złudzenie optyczne, bo ciężko ogarnąć i dopuścić do siebie, że on naprawdę lekko się zarumienił i speszył.

- Ale nie wiesz jakie lubię... - jęknęłam, bo naprawdę miałam ogromny powód do niezadowolenia z jego decyzji.

- Wezmę kilka od siostry, a jutro ona ci kupi jakiekolwiek chcesz - powiedział, a ja znowu poczułam się jak niedoinformowama idiotka.

No, ale hej! Znamy się dopiero kilka godzin!

- Masz siostrę?

- To nie temat na teraz.

- Niech mają skrzydełka - mówię i idę, aby za moment zniknąć w łazience.

Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Miałam ochotę płakać i ledwo się przed tym powstrzymywałam. Dlaczego łzy pojawiły się w moich oczach? Pewnie przez wszystko naraz! Muszę się stąd jak najszybciej wydostać, bo zaczyna się robić coraz bardziej niebezpiecznie! Już nawet mam pomysł w jaki sposób to zrobię...

Muszę uciec w odpowiednim momencie, czyli od razu tuż po zakończeniu się miesiączki. Bieganie jest dla mnie niekomfortowe w TE DNI, a uciekając będę musiała biec przez las, który wydaję się otaczać cały budynek, w którym się aktualnie znajduję.

Moje rozmyślania przerwał aktualnie jedyny obiekt mojej nienawiści - otwórz, mam coś dla Ciebie, kochanie.

Jednak mam dziwne wrażenie, że wkrótce liczba tych obiektów ulegnie zmianie, niestety zwiększy się.

Niechętnie otworzyłam drzwi i wzięłam z jego dłoni całe, jeszcze nieotwarte opakowanie podpasek ze skrzydełkami. Alfa uśmiechał się jakby właśnie uratował mi życie chroniąc mnie tym samym przed szponami jakiejś bestii. Szkoda, że nie rozumiał, iż to on jest tą bestią. Na jego niekorzyść wpływa również to całe nielegalne przetrzymywanie i spanie w jednym łóżku. O to ostatnie nie mam nawet zbyt wielkiej ochoty się wykłócać, bo lubię odczuwać przyjemne ciepełko podczas snu.

- Podziękuj ode mnie siostrze... Jestem jej bardzo wdzięczna za tak cudowny prezent!

- Ja nigdy nie przepraszam, a tym bardziej nie dziękuję - odparł obrzydliwie pewnym siebie głosem.

W takich momentach mam ochotę uderzyć tego nadętego bufona. Ale nie jakoś delikatnie... Z całej siły! Bez zbędnych czułości.

Dość głośno i brutalnie zamknęłam mu drzwi przed nosem nie mogąc dłużej znieść jego widoku i irytującego głosu.

Moje poczucie bezpieczeństwa wzrosło dzięki małej paczuszce, którą trzymam w dłoni. Ten dar da mi czas na przygotowanie idealnego i skutecznego planu ucieczki.

Gdy wyszłam, siedział na łóżku czekając na mnie.

W momencie, w którym mnie zobaczył, zauważyłam w jego oczach czułość. Nie sądzę, że prawdziwą i szczerą, ale jednak coś tam było, bo to dostrzegłam.

Położyłam się na brzuchu wskakując pod kołdrę, którą szczelnie się przykryłam. Tak spało się według mnie najbezpieczniej i wygodniej.

Mężczyzna położył się obok i starał się jedną dłonią wymasować plecy, które mnie bolały.

Niby skąd ten palant wie, co mnie boli?

Jęknęłam cicho z przyjemnośc nad którą nie potrafiłam zapanować i położyłam się jak najbliżej go, aby grzał moje obolałe ciało, ale on jak to typowy palant musiał wykorzystać sytuację i przykleić się do mojego ciała swoim.


***

Pukanie do drzwi sprawiło, że po części śpiąc, a w połowie leżąc zostałam delikatnie rozbudzona i pojawiło się uczucie informujące mnie o tym, że mój kaloryfer chce sobie stąd pójść...

Jęknęłam niezadowolona i przyciągnęłam go z powrotem...

Usłyszałam cichy śmiech i poczułam szybkie muśnięcie czyichś warg na moim czole.

Został. Przytulił mnie mocniej do swojego ciała, zaciągnął się moim zapachem i stopniowo uspokajał swój oddech, po chwili zasnął.

A niech się palant cieszy i ma trochę przyjemności z życia... Przynajmniej został i mnie grzeje, bo ja jak na złość dzisiaj jestem zmarzluchem!



Edytowano, a właściwie napisano od nowa: 24.12.2017r.

Wesołych świąt!

TYLKO MOJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz