Camila właściwie sama nie wiedziała, dlaczego trafiła do tego miejsca. Było przeszyte pleśnią i smrodem, które nikomu nie przeszkadzały. Nikomu, poza nią. W ogóle tu nie pasowała, nawet nie wyglądała jak oni. Ale miała jedną wspólną cechę z mieszkańcami Podziemia. Żywiła się strachem i choćby chciała, to nie pozwalało jej się stąd wyrwać.
Podróż tunelami nigdy nie była dla niej przyjemna. Wydawały się nieskończenie długie, a zazwyczaj kiedy już się kończyły, to trafiała na zamurowane przejście. Dlatego wciąż chodziła głodna.
Zawsze jednak przychodził czas, kiedy musiała wejść do któregoś z nich, by cokolwiek zjeść i nie zniknąć.
Znalazła drzwi pomalowane na czarno z dziwną plakietką, która mówiła coś o tym, co lokator zrobi, jeśli się je przekroczy. Zaśmiała się na to i przekręciła gałkę.
Pożałowała tego w chwili, w której zobaczyła pokój. Z całą pewnością nie należał do dziecka. To musiała być jakaś pomyłka, przecież, tak zwane przez nią, pomieszczenia piętnaście plus, były zamurowywane w dniu urodzin osób, które w nich mieszkały.
Rozejrzała się chwilę. Ściany były czarne albo ciemnoszare. Identyfikacje koloru uniemożliwiła ogarniająca pokój ciemność. W kącie stała gitara elektryczna i wzmacniacz, a obok jej siostra, najzwyklejsza, niewinna akustyczna. Na szafie widniały różne napisy, których nie próbowała odczytywać. Stolik nocny był zastawiony tabletkami, a obok nich stała szklanka wody i buteleczka czarnego lakieru do paznokci. W końcu przeniosła wzrok na to, co ją tu przyprowadziło. Na nią.
Leżała na prawym boku, twarzą w stronę okna. Miała czarne włosy i bladą cerę, która przez nikłe, przedzierające się przez zasłonę światło, wydawała się jeszcze bledsza. Pod oczami miała takie same wory, jak jej znajomi. Wyglądała jak oni.
Nie czuła od niej strachu. Zasmuciło ją to, bo w gruncie rzeczy, nie chciała zniknąć. Może czasami miała dość swojej natury, jak i samej siebie. Uważała za niesprawiedliwe to, że zakradają się do dzieci w nocy i kradną im ich piękne sny, kiedy tylko przekroczą próg ich słodziutkich pokoików. I wszystko po to, żeby się najeść, żeby zostać.
Nagle otworzyła oczy. Smuga światła oświetliła jej twarz, kiedy uniosła się na łokciu. Zielone oczy błysnęły, a ona uśmiechnęła się, kiedy ją zobaczyła. Przewróciła się na drugi bok i znowu zapadła w płytki sen.
Ona westchnęła głęboko i przeszła przez drzwi. Jako koszmar była zupełnie bezwartościowa. Znów wróciła głodna. I znów była tak blisko by zniknąć, choć tak bardzo chciała zostać.
Hejka! Jak tam wakacje? Moje się właśnie zaczęły, haha.
Mam sprawę dotyczącą prowadzenia pewnego konta (nie tego). Jeśli jesteście zainteresowani możecie pisać na prywatnej wiadomości, wytłumaczę tam, jeśli ktoś by się zgłosił.
CZYTASZ
Beautiful Nightmare
FanfictionZałożę się, że ty też bałeś się, że jeśli wystawisz rękę poza łóżko coś cię za nią złapie, wciągnie pod nie i zabije. Myślałeś, że pod tobą żyją straszne potwory, które jedzą małe dzieci i którejś nocy padniesz ich ofiarą.