1. "Nie jesteś moim ojcem, żeby mi czegoś zabraniać!"

187 13 1
                                    


- C-co?! Jak to nie mogę?! Gówno mnie obchodzi, że mi nie pozwalasz! – krzyknął Billie. – Nie jesteś moim ojcem, żeby mi czegoś zabraniać! – czuł, jak krew się w nim gotuje.

Ojczym stał przed nim, a chłopak widział, jak w jego oczach płonie pogarda dla najmłodszego pasierba. No dobra, rzeczywiście nie był idealny. Jednak postawa Grega doprowadzała go do szału. Wydawało mu się, że skoro ożenił się z ich matką, to jest dla nich ojcem. I tutaj się grubo pomylił. Według Billiego nie dorastał Andy'emu Armstrongowi nawet do pięt. Chłopak wiedział, że nie jest w tej opinii odosobniony – reszta rodzeństwa też tak uważała. Nawet Allan. Jednak tylko najmłodszy brat miał na tyle odwagi, by powiedzieć to ojczymowi kiedyś prosto w twarz. Co prawda, stracił wtedy u mężczyzny ostatnie resztki sympatii, ale to go najmniej obchodziło.

- Nigdzie nie idziesz, Bill. Czy to jasne?

Chłopak tylko zacisnął pięści w kieszeniach, odwrócił się i wszedł po schodach do pokoju, który dzielił ze starszym bratem.

Rzucił się na nieposłane łóżko i zagapił w sufit. Musiał zamrugać kilka razy, by się nie rozpłakać.

- Powiesz mi, o co poszło? – zapytał David po kilku chwilach, odrywając się od najnowszego numeru „Rolling Stone'a".

- O to samo, co zawsze. – mruknął Billie Joe. – Tata by mi pozwolił.

- Tata nie żyje, Bill. Może gdybyś częściej bywał w domu, to nie byłoby problemu. Albo gdybyś nie wracał pijany w sztok...

- Zamknij się, Dave.

- Też się cieszę, że doceniasz moje rady. U kogo ma być ta impreza?

- U Livermoore'a. I Amanda tam będzie...

- Ach, Amanda... To wszystko wyjaśnia, młody.

Starszy chłopak odłożył gazetę i wstał z łóżka.

- Dokąd idziesz?

- Jak wrócę, to obiecuję, że pójdziesz do Lawrence'a.

- Co...? Dobra, czego chcesz w zamian?

Najmłodszemu Armstrongowi trudno było uwierzyć, że brat robił to bezinteresownie. Doskonale wiedział, że starsze rodzeństwo nigdy nie robi czegoś bezinteresownie. Zawsze był jakiś haczyk.

- Zastanowię się. Potraktuj to jako dowód męskiej solidarności. – uśmiechnął się. – Poza tym, widzę jaki jesteś zakochany... Stwierdziłem, że trochę ci pomogę. Inaczej będziesz o niej tylko gadał wieczorami.

- A tego masz już dość, co?

- Trochę tak. – David podszedł do brata i potargał jego czarne loki, po czym wyszedł i zbiegł po schodach.

Billie nadal wpatrywał się w miejsce, gdzie stał drugi chłopak. Wciąż usiłował rozgryźć, na czym polega blef i gdzie jest haczyk. Chyba nie docierał do niego „dowód męskiej solidarności". Poza tym uważał, że nie potrzebuje adwokata. „Dobra, zobaczymy, jak mu pójdzie." – pomyślał i sięgnął po gazetę brata.

***

Billie nie wiedział, ile dokładnie czasu minęło, kiedy ich drzwi ponownie się otworzyły. Spojrzał na brata znad gazety, którą czytał już kolejny raz. Chłopak wyglądał jak Filipides przed królem Aten tuż przed ogłoszeniem zwycięstwa. Billie Joe miał tylko nadzieję, że David za chwilę nie padnie przed nim martwy.

- I jak?

- Młody, stawiasz mi dwie flaszki... A przez pięć waszych kolejnych koncertów mam najlepsze miejsce tuż pod sceną.

- Dave, doskonale wiesz, że jestem niepełnoletni.

- Doskonale też wiem, że umiesz skołować alkohol, jak tylko jest taka potrzeba.

- Okej... Ale nie wierzę, że nie ma żadnych warunków.

- Masz wrócić jutro o dziesiątej. O własnych siłach, trzeźwy w miarę możliwości.

Młodszy brat uśmiechnął się najpiękniej, jak tylko potrafił. Jednak David potrafił czynić cuda.

- Najpierw Greg chciał, żebyś wrócił absolutnie trzeźwy o północy. Ale po ciężkiej dyskusji przekonałem go, że ten warunek jest absolutnie niemożliwy do spełnienia. Przynajmniej nie w twoim przypadku.

- No dzięki. Bardzo mi miło, że zrobiłeś ze mnie młodego alkoholika, Dave.

Starszy brat zgromił go wzrokiem i usiadł na swoim łóżku. Rozejrzał się w poszukiwaniu gazety.

- Nie wiesz, co ja zrobiłem z... - spojrzał na Billa, który wciąż trzymał „Rolling Stone'a" w ręce. – Oddawaj, złodzieju! Nie skończyłem czytać!

Billie Joe, nie mając ochoty na kolejną kłótnię,rzucił chłopakowi dwutygodnik.

Chciałbym móc Ci to powiedzieć...  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz