Tajemniczy sms

94 7 1
                                    

Po dwóch pierwszych lekcjach miałam już dość. Wspaniali nie zwracali na mnie uwagi, jakbym była nową i najgorszą uczennicą, której nie warto poznawać. Czułam się odosobniona od całego świata. Brak Bartka był dla mnie potwornym bólem. Gdyby tylko tu był! Przekonałby Wspaniałych do mnie. A tak to to... Ach! Na każdej przerwie siedziałam w koncie i rozmyślałam na dzisiejszym, smutnym losem. Lekcje wyglądały kompletnie normalnie. Dostałam mnóstwo zadań z majcy, pani Kapcia zaczęła się już zachowywać normalnie, jedną stronę z biologi, pięć stron z historii, stronę z fizyki, chemii i z angielskiego. Wychodząc ze szkoły czułam się tak jak wchodząc, czyli całkowicie odwrotnie. Byłam totalnie przygnębiona. Ze spuszczoną głową szłam do domu. Cieszyłam się, że jutro sobota. Miało być tak ciekawie i wspaniale, a było tak niesamowicie potwornie. Szłam, szłam i szłam, aż tu nagle ktoś złapał mnie za ramię. Z przerażenia, aż odskoczyłam, piszcząc przy tym straszliwie.

-Spokojnie! Uspokój się!-piski przerwała mi Andzia.

-Sorry...-zarumieniłam się.-Trochę mnie przestraszyłaś.

-Zauważyłam.- zachichotała.-Śledziłam cię, by sprawdzić czy faktycznie chciałaś nas nabrać. Dziś byłaś według mnie zbyt przygnębiona, by faktycznie no wiesz... Język mi się poplątał.-zachichotałyśmy. Ta końcówka faktycznie poprawiła mi nastrój.

-Na prawdę tak uważasz?-spytałam przez ostatnie łzy.

-Oczywiście! Przecież jesteśmy Kumpele, nie? Powinnyśmy sobie wierzyć.-przyjacielsko uderzyła mnie w ramię. Poczułam się raźniej. Kolejna osoba po mojej stronie. Gadałyśmy dalej przez całą drogę. Przerwał nam dźwięk.

-Sorry...-dodała. -To mój. Dostałam sms'a.

Wyjęła telefon.

-Od kogo?-spytałam. Przyglądała się podejrzliwie komórce.

-Nieznany numer.-odpowiedziała po chwili. Zatrzymałyśmy się i spojrzałam na jej telefon. Ten numer to 880 143 865. Nie znałam nikogo o takim numerze. Przejrzałam w myślach listę kontaktów. Osiem osiem, zero? Nie kojarzyłam tego początku.

-Co napisał?-dodałam.

-,,Bartek Zgniły jest obok mnie. Przyjdźcie o piątej pod szkołę, bo inaczej to się skończy źle. Fiona Ambri."-przerażona Andzia spojrzała na mnie.-To na pewno nie byłaś ty.

-Musimy powiedzieć o tym reszcie! O co w tym wszystkim chodzi? Na kawał mi to nie wygląda!-mówiłam szybko i dusiłam się przy każdym słowie. Bałam się tego, co się może stać. BZ'a w sumie dziś nie było w szkole.

-Spotkamy się pod szkołą o czwartej. Zwołam resztę. Spotkamy się z tym numerem osobiście.-postanowiła Andzia.

-Ale co jeśli to podstęp?!-przeraziłam się.

-Nawet jeśli, ten ktoś spotka czterech gimnazjalistów, którzy kończą gimnazjum. Nie jesteśmy już dziećmi, Paula.

-O czwartej?-upewniłam się. Potwierdziła mi machnięciem głowy. Zdenerwowana pobiegłam do domu. Miałam nadzieję, że rodzice pozwolą mi się spotkać z przyjaciółmi. BZ'owi mogła stać się krzywda...

Mam nadzieję, że się podobało. Komentujcie! Ciekawe?

Czy to prawda? 2 /ZAWIESZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz