Coś tu nie tak

47 3 3
                                    

-Co otóż?-spytałam zdziwiona. BZ miętosił rąbek koszuli, denerwował się.-O co ci chodzi?
-Zgadzam się z tym, że może mieć coś wspólnego z tą całą sprawą, ale ni sądzę,że to on...-wahał się z odpowiedzią, mówił powoli i ostrożnie dobierał słowa.
-Czyli kto to?-spytała zdezorientowana Zuzka. Nasłuchiwaliśmy w milczeniu, a gdy BZ zaczął powoli otwierać buzię by coś powiedzieć zadzwonił dzwonek! On nigdy nie dzwoni wtedy kiedy trzeba!
Teraz czekała mnie historia. Aż dostałam ciarek! Gdy pani MonGomery podeszła do drzwi klasy, zauważyliśmy, że BZ gdzieś zniknął. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie go nie było widać. Pewnie chował się gdzieś pomiędzy uczniami. I wyobrazić sobie, że nie dawno go całowałam, a teraz zachował się jak totalny dupek. Och! Ci chłopcy! Nim się obejrzałam połowa uczniów była już w klasie. Pospiesznie weszłam do środka. Pani MonGomery odchrząknęła, jak zawsze, gdy rozpoczynała lekcję. W ostatniej chwili podeszłam do niej z usprawiedliwieniem. Spojrzała na mnie krzywo. Uśmiechnęłam się, by dodać sobie otuchy i przełknęłam ślinę.
-Mam tu us... usprawiedliwienie od... lek... lekarza...-ręce mi się trzęsły i strasznie się jąkałam. Nauczycielka spiorunowała mnie spojrzeniem.
-Pokaż ten papier!-wyrwała mi kartkę z ręki. Przeczesała wzrokiem cały tekst.
-Ach no dobrze.-gdy to powiedziała, ze świstem wypuściłam powietrze. -Tym razem to ci się lapło! Ale tylko tym!-oddała mi usprawiedliwienie z widocznym wyrzutem. Usiadłam. Nie mogłam uwierzyć, że przeżyła to tak spokojnie! Zwykle strasznie się rzucała gdy ktoś przynosił usprawiedliwienie z powodu braku czegoś na lekcje. Mimo wszystko zauważyłam, że Zuzka wygląda na przestraszoną. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnęła się sztucznie i pomachała do mnie. Znów coś było nie tak. Wtedy obiła się o moją głowę straszna myśl. BZ dziwnie się zachowywał, Zuzka, źródło ploteczek, była przerażona. Czyżby BZ mnie rzucał? Wszystko na to wskazywało, ale nie chciałam w to wierzyć. Teraz musiałam skupić się na lekcji, bo byłam do tyłu. Mimo to nic nie zrozumiałam z lekcji. Brak materiału to jednak duże obciążenie. Dzwonek był dla mnie jak zbawienie. Pierwsza wyszłam z klasy. Na korytarzu złapałam BZ'a, złapałam go za kołnierz i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Słuchaj BZ!-krzyknęłam tak głośno, że aż się skrzywił.-Czy ty ze mną zrywasz?!-krzyknęłam. Moje słowa bardzo go przestraszyły, ale po chwili wyprostował się i przyjął poważny wyraz twarzy.
-Co ci odbiło, Paula?-BZ odepchnął mnie ręką.-Czy ja powiedziałem coś nie tak?-spojrzałam na niego. Jego oczy były przepełnione troską. Złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Poczułam, że mi słabo.
-Więc jak wytłumaczysz zachowanie na poprzedniej przerwie?-wyrwałam się z jego objęć. Zamieszał się. Trafiłam w czuły punkt.
-Ee... No wiesz...-zamieszał się.
-No właśnie BZ.-koło mnie pojawił się Hub.-Wyraźnie ci ulżyło, gdy zadzwonił dzwonek. Co przed nami ukrywasz?
-Ja, ja...-BZ bardzo się zmieszał. O co mu chodziło? Dlaczego ukrywał przed nami prawdę? To on nas wkręcał? Przecież nie popełnił by samobójstwa, nie zabił by mnie. Więc o co do cholery mu chodziło? Zamyśliłam się. BZ'a znów uratował dzwonek. O co mu chodziło?

Pewnie troche nudny, no ale nie mam weny. Cały dzień siedziałam na wttpadzie. Jak w takich okolicznościach można złapać wenę?

Czy to prawda? 2 /ZAWIESZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz