Rozdział 4

83 6 1
                                    

W piątek w szatni zakładałam kurtkę , by wyjść ze szkoły i iść do domu. Coś mi jednak przeszkodziło a raczej ktoś. Ellie i Bella zemściły się w szatni. Wrzuciły mnie do "kontenera" z wieszakami i zaczeły szarpać.
- Jesteś idiotką. Nie zasługujesz na niego. Jesteś zwykłą szmatą.
Nie umiałam się obronić.Rzuciły mnie na podłogę i usłyszałam
- giń szmato ! Haha
Po czym zaczeły mnie kopać. Straciłam przytomność. Pewnie dla tego, że straciłam dużo krwi.

Po godzinie Pani Anna K. sprawdzała czy nikogo nie ma w szatni. Miała dyżur. Nagle zobaczyła mnie, zakrwawioną i nieprzytomną. Zadzwoniła po karetke. I po raz 3 wylądowałam w szpitalu.

Gdy się ocknęłam nikogo przy mnie nie było. Nawet mojego skarba. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Justina. Pięć minut później wbiegł do sali obserwacji.
- Co się stało? Misiu ? Wszystko ok?
- To te dziewczyny... -wyksztusiłam
-nic nie jest ok skarbie! One chciały mnie zabić. Boje się ich
- Jestem przy tobie - powiedział Jus
A gdzie moja matka ?
Moja mama ma mnie w dupie jej praca jest dla niej ważniejsza.

Po paru dniach wypuścili mnie z tej męczarni. Myślałam ze oszaleje w tym szpitalu. Pełno wrzeszczących dzieci. I starych jęczących z bólu ludzi.

Dziś nie miałam zamiaru wracać do domu i patrzeć na swoją okrutną matkę. Poszłam do Justin z proźbą nocowania. Jego mama się zgodziła. Bardzo polubiłam mamę mojego księcia. Wieczorem długo z nią rozmawiałam. O 2 w nocy położyliśmy się spać. O godzinie 4 dostałam wiadomość od mojej matki.

[Mama] Jestes u Justina? Musisz wracać do domu mam dla ciebie super wiadomość. Do zobaczenia później.

Jeszcze dziś wróciłam do domu. Moja mama była bardzo szczęśliwa. Ale to co usłyszałam było straszne...

Coś Więcej Niż PrzyjaźńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz