Rodzinne spotkanie

63 6 0
                                    

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie kolejny nurzący telefon, który Ace dostał. Teraz akurat za oknami jest ciemno a brunet już dawno siedzi w domu, wszystko poszło tak jak chciał, oprócz tych ciągłych telefonów, które przerwała mu odprowadzenie Ireny.
To wszystko zaczęło go irytować, zwłaszcza nie lubi kiedy dzwoni do niego ten numer, oznacza on braki w jego portfelu.
Przewrócił oczami i kliknął w zieloną słuchawkę.
- Czego chcecie? - Spytał Ace.
- Jak to czego mogę chcieć? Chce ujrzeć mojego kochanego braciszka. - Odezwał się kobiecy głos.
- Wiesz dlaczego dzwonimy, powinieneś się stawić. - Odpowiedział bardzo spokojny, męski głos.
- Czemu to ja zawsze tam muszę jeździć? - Spytał Ace.
- Musisz jeżeli, nie chcesz abyśmy ciebie odwiedzali. - Znów Odezwał się męski głos.
- Już jadę.
Ace westchnął i kliknął w czerwoną słuchawkę. Bez chwili zwłoki wyszedł z domu i wszedł do srebrnego Mercedesa.
Minął pare alejek i skręcił w lewo.
Jakoś nigdy nie bał się podróżować po mieście w nocy, kiedyś go to przerażało jak każdego "zwykłego" człowieka lecz już się do tego przyzwyczaił.
Wjechał w ciemną alejkę i zaparkował pośpiesznie.
Gdy tylko wyszedł z samochodu spostrzegł dwie postacie skrywające się w cieniu latarni, jednak niedługo po ukazaniu się Ace'a, staneły w świetle.
Pierwsza ukazała się czarnowłosa kobieta ubrana w czarną, skórzaną kurtkę oraz krótkie spodenki.
Za nią stał mężczyzna również z czarnymi włosami, które zaczesane były do tyłu, miał na sobie biały top gdy jego nogi zasłaniały dżinsy. Był cały pokryty tatuażami, zdawało sie że jedyny skrawek ciała, który nie miał wytatułowany to twarz.
- Widzę że nie zwlekałeś.- Odezwał się mężczyzna.
- Wolę mieć to już z głowy. - Odparł Ace sięgając do kieszeni i wyjmując z niej kopertę - Nie rozumiem was, macie swój "biznes" i jeszcze chcecie moich pieniędzy.
- Rodzina musi się trzymać ze sobą i sobie pomagać miałem nadzieje że przynajmniej tego rodzice cię nauczyli. - Odparł wyjmując papierosa i zapalając go.
- Nie to miałem na myśli, ale interpretuj to jak chcesz.
- Wolf, nie traktuj go tak źle przecież miał tak okrutne dzieciństwo... - Dodała kobieta śmiejąc się lekko pod nosem. - Kogo ja oszukuje..?
Wolf przejął kopertę od swojego brata i odwrócił się do niego plecami a przodem do swojej siostry.
- Rachel tak o ciebie dba a ty załujesz jej pomocy.- powiedział równie spokojnym tonem co wcześniej.
- Co możemy poradzić? On już się taki urodził.
- Pieprzona matka, Lalka zbieramy się. - Na chwilę odwrócił się jeszcze do swojego brata. - A i jeszcze, Carlos kazał ci to przekazać.
Wolf rzucił Ace'owi paczkę okrytą czarną folią.
- Twoje ulubione, smacznego.
Zanim jednak Wolf odszedł poruszył lekko wargami tak jakby coś powiedział, jednak nie wydał przy tym żadnego dźwięku, lecz Ace zrozumiał przekaz.

Twój Kanibal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz