Impreza integracyjna

47 5 1
                                    

Minął tydzień, wszystko wydawało się pasować do siebie idealnie jak puzzle.
Dziewczyna wywiązywała się ze swoich obowiązków, nie mogło pójść lepiej gdyby nie to że była ona tu tylko i wyłącznie na stażu.
Mimo to iż nie zapowiadało się aby dziewczyna miała pracować w firmie dłużej, jej nowe koleżanki postanowiły wyprawić imprezę na jej wstąpienie w ich szeregi.
Zaproszeni byli wszyscy pracownicy zakładu, oczywiście większość odmawiała szukając głupich wymówek, lecz nie Ace.
On zgodził się bez problemu, co bardzo ucieszyło Irene, wkońcu nie wszyscy chcieli przyjść.
Był piątek godzina 18, czas wyjścia z pracy i przygotowania się na "imprezę".
Ace miał problem z decyzją, najpierw chciał nałożyć żel na włosy lecz uznał że wyglądał jak jego starszy brat, jednak zaczesał je odrobinę do przodu i wyzbył się trochę żelu z czubka głowy.
Ubrał swój czarny idealnie wycięty na miarę garnitur, przecież nie idą do byle jakiego klubu, oraz założył czerwony krawat.
Już miał wychodzić, lecz przed wyjściem zawachał się i wrócił do środka zgarniając okrągłe, białe pudełko i chowając je do kieszeni.
Był czas imprezy, klub nie tak pełny jakby można się było spodziewać po piątkowym wieczorze.
Na parkiecie tańczyła grupka nieznajomych jak i jego współpracownice, a przy barze siedziało około trzech ludzi, w tym on i Irena oraz jakiś samotnie popijający trunek mężczyzna.
Zabawa trwała w najlepsze, Ace sam zamienił z praktykantką kilka słów.
Udając że nie zna jej tak dobrze jak jest w rzeczywistości.
-...Widzę, ile lat pracujesz już w tej firmie? - Spytała Irena bawiąc się kieliszkiem.
- Od 7 lat. - Odparł.
- Co? To ile ty masz lat?
- 26, tak jakoś wyszło. Ojciec zawsze chciał żebym znalazł sobie porządną pracę, więc sam mi ją załatwił.
- Też bym tak chciała, przynajmniej nie miałabym tak wiele na głowie.
- Może racja...
Irena obejrzała się za siebie i wzięła łyk szampana.
- Przepraszam cię, ale muszę iść się poprawić w lustrze.
Ace pokiwał głową, gdy jego towarzyszka wstała i udała się w kierunku toalety.
Teraz była jego szansa, dyskretnie wyjął jedną białą tabletkę z kieszeni i wrzucił do kieliszka Ireny.
Tabletka szybko zniknęła w alkoholu tak jakby jej tam nigdy nie było.
Jak tylko wróciła napiła się odrobiny alkoholu i dołączyła do swoich koleżanek na parkiecie.
Ace lekko uśmiechnął się pod nosem i sam wziął łyk szampana. Tabletki zaczęły działać szybciej niż mu się wydawało. Kobieta wróciła z koleżankami, które były widocznie zmartwione.
- Coś się stało? - Spytał Ace.
- Głowa mnie zaczęła boleć chyba już wrócę do domu. - Odparła Irena biorąc że sobą swój płaszcz.
- Mogę cię odwieźć.
- Nie, nie mogę cię o to prosić.
- Nie musisz, wystarczy że powiesz mi gdzie mieszkasz i cię tam zawiozę.
- Niech już będzie.
Oboje wyszli i wsiedli do jego samochodu, nie minęło dużo czasu a Irena straciła przytomność na siedzeniu pasażera.

Twój Kanibal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz