KENDALL'S POV
Kiedy Justin wyszedł, nadal stałam oparta o ścianę, normując oddech i próbując przeanalizować to, co właśnie się stało.
Sposób w jaki całował, w jaki mnie dotykał.. To było tak cholernie podniecające, robił to z brutalną namiętnością, a jednocześnie delikatnie, tak jakby bał się mnie dotykać.
Poprawiłam koszulkę i odepchnęłam się od ściany. Pobiegłam do 'swojego' pokoju, by natychmiast powiedzieć o wszystkim Gigi.
Już sięgałam po telefon leżący na szafce nocnej obok łóżka, ale jednak cofnęłam dłoń. Co jeśli to było tylko jednorazowe? Może po prostu go poniosło? Nie chciałam na razie nic nikomu mówić i niepotrzebnie się nakręcać. Zresztą, może mogłoby mu to jakoś zaszkodzić, a tego na pewno nie chciałam. Postanowiłam, że to będzie nasz mały sekret.
Usiadłam nadal zszokowana na brzegu łóżka. O co tak naprawdę mogło mu chodzić? W mojej głowie było tyle pytań, które czekały na jakieś racjonalne odpowiedzi, ale na razie nic z tego nie rozumiałam.
Przed lotem do Los Angeles myślałam, że raczej będę pracować jako kelnerka lub coś w tym stylu, ale nie sądziłam, że tak to wszystko się potoczy. Że spotkam w samolocie marnej klasy jakiegoś nadzianego gościa, który zaproponuje mi pracę jako modelka. Znałam go kilka dni, cholernie mnie intrygował. Był tajemniczy. Wszystko w nim było tajemnicze. Dotyk, spojrzenie, charakter.. No i co było tym 'czymś', które go tak pilnie wezwało drugi wieczór z rzędu? Nie chciałam myśleć, że ma może kogoś na boku, ale... z jego kasą, urodą i tym wszystkim, co sprawiało, że mnie podniecał, pewnie mógł obracać każdą dziewczynę.
Odetchnęłam cicho i wstałam z łóżka. Ponownie zeszłam na dół. Zaskoczył mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam w ich stronę i chwilę wahałam się, czy otworzyć, zwłaszcza, że było przed wieczorem, bo spędziliśmy w agencji prawie cały dzień. Postanowiłam jednak otworzyć, żeby nikt sobie nie pomyślał, że Justin go olał, chociaż to by do niego pasowało.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je powoli.
Po chwili poczułam rękę zaciskająca się na moim gardle i przyciskającą mnie do ściany. Próbowałam odciągnąć silną męską dłoń od mojej szyi. Otwierając na chwilę zaciśnięte powieki zobaczyłam, że trzyma mnie rozwścieczony szatyn. W jego oczach dostrzegłam nic innego jak nienawiść.
- Gdzie jest Bieber? - warknął do mnie, zaczęło brakować mi powietrza.
Próbowałam coś powiedzieć, ale język związał mi się na supeł, więc tylko pokręciłam lekko głową, czując jak do oczu napływają mi łzy.
Chłopak uderzył mną o ścianę.
- Gadaj, do kurwy, albo cię zabiję. - warknął tuż przed moją twarzą.
- A-ale, ja nie wiem, gdzie on jest.. - wychrypiałam z trudem łapiąc powietrze i patrząc mu w oczy - Wyszedł przed chwilą.. - poczułam jak jego dłoń zaciska się na mojej szyi mocniej, jak jego palce wbijają mi się w skórę.
Zamknęłam oczy, bo miałam wrażenie, że zaraz skończy mi się tlen, ale wtedy poczułam niewyobrażalną ulgę. Prawie zachłysnęłam się powietrzem. Chłopak puścił.
- Przekaż mu, że mu nie odpuszczę. - powiedział i zanim zdążyłam popatrzeć na niego ostatni raz, trzasnął mi przed nosem drzwiami.
Położyłam dłonie na swojej szyi i ją rozmasowałam, próbując się nie rozpłakać. Pociągnęłam cicho nosem.
Co to do cholery miało być?
Nie wiedziałam, kto to był, ale Justin na pewno tak. Gdyby nie to, że to mnie zastał ten facet, zamiast niego, nie wiem, co by się tu działo. Przełknęłam ciężko ślinę. Szyja bardzo mnie bolała, nie wiedziałam nawet, czy mogę przekręcić głowę na bok. Bałam się, naprawdę się bałam. Nie wiedziałam, co Justin przede mną ukrywał, ani z kim się zadawał, ale.. zaczynałam myśleć nad tym, czy nie odwołać tego wszystkiego. Tylko gdzie ja bym się wtedy podziała? Nie stać mnie było jeszcze na wynajem jakiegoś mieszkania.
CZYTASZ
Love In The Sky | j.b.&k.j.
FanfictionKendall, 20-letnia ułożona i życzliwa dziewczyna z Toronto postanawia zrobić krok do przodu, zaryzykować i polecieć na gapę do Los Angeles w celu rozpoczęcia nowego, ciekawszego życia. Kilkanaście kilometrów nad ziemią poznaje jednak chłopaka, który...