Rozdział Drugi

3.9K 260 17
                                    

- Harry, nie chcę niszczyć twoich marzeń... czy cokolwiek masz tam w swojej głowie w tej chwili, ale... Po co kupujesz gaśnicę? - zapytała Yoland patrząc niepewnie na czarnowłosego, który z uśmiechem płacił za największą butlę suchego lodu jaki znalazł w sklepie przemysłowym. Od godziny krążą po galerii od czasu do czasu wpadając na inne osoby będące na wczorajszej imprezę, w tym braci bliźniaków Setha i Sozo Malum, którzy prawie cały czas w tej chwili spędzają w Starbucksie.

- Właśnie, jesteś czarodziejem. W razie czego, pożar możesz ugasić magią... Ty wcale nie do tego potrzebujesz tą gaśnicę, prawda? - westchnął Maxim zza pleców Harry'ego. Zarzucił swoje ramie wokół szyi niższego od siebie chłopaka i wyprowadził go z sklepu z rudą niosącą siatkę z logiem strażackim Londynu. Jazon z nosem w telefonie SMS-ował z kimś wlokąc się za całą trójką. Co chwilę śmiał się i musiał poprawiać swoje okulary, bo spadały mu z nosa. Nadal nosił obroże z tymi dziwnymi szpikulcami, choć jakby usilnie starając się ją zdjąć wokół niej było wielkie zaczerwienienie i kilka krwawych zadrapań. Harry nie chciał wiedzieć, czemu nie zdjął jej magią, ale zgadywał, że była na nią odporna.

- To gdzie teraz? Kawa na wynos i idziemy się gdzieś przyczaić? - chłopak schował swój telefon do kieszeni rurek i z niegasnącym, szerokim uśmiechem spojrzał na resztę.

Harry prychnął, gdy Yoland nie mogąc unieść zakupów rzuciła je na podłogę.

- Jasne, zgarniemy jeszcze Malum'ów. Może pójdziemy do magicznej części Londynu. - wywrócił oczami na entuzjazm szatyna.

- Okej, ale błagam Harry, odeślij tą pieprzoną gaśnicę do domu. - jęknęła Yoland patrząc na niego zrozpaczonym wzrokiem - Nie pokażę się z tym wśród ludzi.

Czarnowłosy wywrócił oczami i prychnął.

- Nie, ma cheri*, jeszcze mi się przyda.

- Uch, dobra, ale stawiasz nam lody. Duuużo lodów. - wtrącił się Maxim, który przysiadł na brzegu fontanny umieszczonej na środku centrum handlowego - Jazon, napisz do Sozo żeby razem z bratem ruszyli dupy i przyszli tutaj, bo chcę już ubrać rolki, a nie wejdę z nimi na ruchome schody.

Mówiąc to wyciągnął z czarnego plecaka parę łyżworolek, które ubrał w zamian za buty. Od razu je ubrał i gdy tylko to zrobił, rzuciła się na niego Yoland.

- Wyjmij jeszcze moją deskorolkę, ok? - przeciągnęła głoski w śmieszny sposób z miną rozkapryszonego dziecka, uwieszając się na jego ramieniu, przez co prawie stracił równowagę i mało brakowało, żeby wpadł do wody.

Po wyjęciu deski przez Maxima, Harry stracił zainteresowanie ich przepychankami w czasie jazdy i podszedł do Jazona, który podejrzanie szczerzył się w stronę telefonu. Zajrzał mu przez ramie i otworzył szerzej oczy w szoku.

- Zdaje mi się, że miałeś poprosić ich, żeby przyszli tu, a nie bawić się z nimi w sex-telefon. - zaśmiał się czarnowłosy, na co szatyn podskoczył zaskoczony. Oblał się rumieńcem, ale zaraz skończył rozmowę.

- Chodźmy już, bo oni zaraz wylądują w wodzie. - podrapał się zawstydzony po karku - Spotkamy się z nimi przy wyjściu i pójdziemy na te lody. - zaraz wyszczerzył się i pobiegł w stronę głównych drzwi ciągnąc za sobą zrezygnowanego Harry'ego, który przed oczami miał już scenę wybierania smaków.

***

- Harry, wyluzuj! Co może się stać, przecież nikt ciebie nie rozpozna! - upominała go Yoland, gdy zdenerwowany brunet po raz kolejny rozglądał się nerwowo po ulicy - Pamiętaj, że gdy zdejmujesz Glamour jesteś anielsko piękny...! Nie rozumiem, więc, dlaczego się ukrywasz? Z takim wyglądem mógłbyś podbić serce każdej dziewczyny! No i chłopaka - zwróćmy uwagę na to, że sam jesteś gejem.

- Uch, Yoland, nie poprawiasz mi humoru. - prychnął, choć wiedział, że rudowłosa ma rację. Zazwyczaj, gdy ktoś myślał o Harry'm Potterze wyobrażał sobie dokładną kopię Jamesa Pottera z zaledwie oczami Lily Evans - Potter. Jednak w prawdzie Harry nigdy w dzieciństwie nie mógł zobaczyć ich zdjęć, nie mógł też dopasować swojej iluzji do ich wyglądu, więc oczy pozostawił takie, jakie naturalnie są - o migdałowym kształcie z przerażającym, zielonym kolorem Avady Kedavry. Rysy twarzy jednak zmienił diametralnie, bo przecież to przez nie był tak szykanowany w mogolskiej rodzinie, jak i londyńskiej szkole podstawowej. Nie były one podobne do nikogo - rozmyte, niewyraźne i jakby zdeformowane - ale wszyscy zdawali się to ignorować i uparcie powtarzać, że jest dokładnie taki jak zmarły Potter. Nie raz Harry myślał, że gdyby James żył, uznałby to za obrazę.

Natomiast bez Glamour prezentował się... kusząco. Nie raz jego przyjaciele porównywali jego urodę do Upadłego Anioła, a on nie zaprzeczał. Jego włosy, czarne jak noc, w odpowiednim naświetleniu nabierały krwistego, rudawego połysku okalając twarz o arystokratycznych rysach, które odziedziczone były niemal całkowicie po Blackach. Mimo iż był Potterem, to większość jego cech była charakterystyczna dla Blacków, najwyraźniej odziedziczył je po swojej babci ze strony ojca, która była z tejże rodziny, jak sam Harry dowiedział się o tym po sprawdzeniu przy użyciu kilku drzew genealogicznych rodziny. Oczywiście, miał także ślady po Malfoy'ach i Rosierach, a nawet Lastrange'ach, którzy przez lata łączyli się z Potterami poprzez małżeństwa. Najwyraźniej Harry dał oczątek czegoś niepowtarzalnie pięknemu. Jedyne, czego sam nie umiał wytłumaczyć było związane z jego talentem do odkrywania magii i samej jego magii, która, jak większość ludzi może się przekonać, gdy ma on zły humor i wzburzone emocje, jest niewiarygodnie i zatrważająco wielka. Niby jest to spowodowane naznaczeniem jego przez Voldemorta, ale przecież nie jest to możliwe, bo gdyby tak było, byłaby to ich wspólna moc. Gdyby jeden jej używał, drugi zaznałby chwilowych skutków wyczerpania magicznego, a takie coś jeszcze nigdy nie miało miejsca.

Jeszcze jednym, co go dziwi jest to, że gdy znalazł coś, dzięki czemu mógłby odkryć drzewo genealogiczne swoich mugolskich przodków ze strony matki, a jest nim pewien eliksir, nic mu się nie pokazało. Nawet, gdyby ci byliby martwi, to jednak musieliby pokazać się chociaż ich imiona, ale w tym przypadku nic nie było, nawet wzmianki o bodaj Dursley'ach, więc czarnowłosy doszedł do wniosku, że ktoś specjalnie ukrył to przed nim. Nie wiedział jednak, dlaczego?

- Hej, ale przecież będzie fajnie, wyluzuj! - rzekł chłopak o jasnoniebieskich oczach i piaskowych włosach. Tuż obok niego szedł jego bliźniak, a obydwoje jedli lody z kilkoma gałkami. Przed nimi szedł Jazon, który najwyraźniej przypomniał sobie o obroży na nim spoczywającej i zezował co chwilę na swoją klatkę piersiową, nie mogąc spojrzeć na szyję. Kilka razy też patrzał błagalnie na bliźniaków, którym najwyraźniej się to podobało i byli bardzo zadowoleni widząc, że szatyn jest zależny od ich woli.

- No właśnie, pochodzimy sobie, pośmiejemy się z ludzi, którzy nas nie znają, a ty ich znasz i będzie super. Ostatecznie kogoś poszpiegujemy. - wtrącił z szerokim uśmiechem drugi, Seth, jak można było przeczytać z naklejki na jego szarej bluzie. Oboje byli ubrani identycznie, w czarne rurki i granatoer podkoszulki, a podpisane karteczki nosili po to, żeby można było ich łatwo rozróżnić, choć oni sami mówili, że to tylko dla zabawy.

W chwili, kiedy szóstką przekroczyli granicę między ulicą Pokątną, a mugolskim Londynem, przed nimi przebiegł jakiś nastoletni chłopak z różdżką wołając donośnie "śmierciożercy!".

- Hej, skoro jest atak, to pooglądamy, nie uważasz? Świetna zabawa! - zaśmiał się Maxim nieco histerycznie, ale pociągnął Harry'ego i Yoland za ręce w stronę jakiegoś wysokiego, dwu-piętrowego budynku mieszkalnego. Za nimi pobiegła pozostała trójki i za chwilę razem wspinali się na dach. Gdy już się tam znaleźli, ponownie głos zabrał Maxim. - No, poobserwujemy i gdy zobaczysz kogoś ciekawego w tłumie, to go sobie weźmiesz. Na przykład taką Bellatrix, choć ona nadawałaby się tylko do torturowania, ech... Miłej zabawy i uciechy, uznaj to jako prezent urodzinowy!

Harry został jeszcze przyjacielsko klepnięty i całą szóstką usiedli na skraju dachu tak, żeby ich nogi zwisały w dół. Z oddali widoczne były już promienie zaklęć.

~~*~~

Ma cheri - z francuskiego znaczy to "kochanie"

Pożądany | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz