Rozdział 5

40 6 1
                                    

*Jacqueline P.O.V*

- Rousseau? - głos Louisa wyrwał mnie z rozmyśleń.

Doszło do mnie, że zbyt długo przyglądałam się brunetowi, a teraz cała trójka patrzyła na mnie wyczekująco.

- Jacq, to idziemy?

Spojrzałam zmieszana na Emmę, a Watson nie mógł ukryć rozbawienia. W sumie nawet nie próbował.

- Może... Znaczy... Ymm... No tak, chodźmy- powiedziałam jąkając się.

-Ty w ogóle wiesz o co chodzi?- odparł Louis maskując śmiech kaszlem.

-W sumie to nie.

Cała trójka wybuchnęła gromkim śmiechem. Zarumieniłam się z zażenowania.

- Chcieliśmy przedstawić cię Cory'emu, ale odpłynęłaś - powiedziała Emma, przekrzykując muzykę.

Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęła grać.

- Oh, okay.

- Chodź. - Emma chwyciła mnie za nadgarstek, drugi raz już tego wieczoru.

- To my poczekamy! - wykrzyknął Louis, mając na myśli męską część naszej grupki.

- Wy też idziecie! Gdybym was tu zostawiła, zachlalibyście się na śmierć!

- Nie wiem o czym mówisz kochanie! - odkrzyknął Tyler. - Wypiłem dzisiaj tylko dwa drinki! A jest dopiero dziesiąta!

Blondynka nic nie mówiąc puściła mnie i pociągnęła narzeczonego za rękaw koszuli.

Louis pokręcił ze zrezygnowaniem głową, po czym wstał z ciemnej kanapy i dołączył do ciemnowłosego. Chłopaki szli przodem, za nimi Emma targająca mnie za ramię.

Przebijaliśmy się przez tłumy głośno rozmawiających imprezowiczów, z czego większość była już mocno podpita. 

Cory'ego znaleźliśmy po chwili. Był to wysoki, ciemnowłosy mężczyzna o równie ciemnych oczach i uroczym uśmiechu. Rozmawialiśmy chwilę, po czym Cory zajął się zabawianiem pozostałych gości. 

- Emma, Cory często urządza takie imprezy? - obróciłam się w stronę mojej towarzyszki. Znaczy, w stronę gdzie przed chwilą ona stała.
- Emma?
- Poszła tam. - Watson wskazał kciukiem za siebie.

- To zajebiście... - mruknęłam do siebie. - A Tyler?
-Pewnie jest z Ems.

Pokręciłam głową i położyłam ręce na biodrach.
- Co się stało, że nasza mała księżniczka jest smutna? Hm? 

- Możesz się odczepić?! Zachowujesz się jak małe dziecko!

- Tylko mnie nie pogryź! - zaśmiał się z ironią.
Wzięłam głęboki wdech. Tak swoją drogą, gdzie jest mój drink?

- Rousseau, wyluzuj - dostałam kuksańcem w żebra. - Zacznijmy od początku, okay?
Spojrzałam na niego jak na wariata.

- Co?
Chłopak przekręcił oczami.
- Po prostu poznajmy się od nowa. Bez żadnej "wpadki", jeśli wiesz co mam na myśli - zaśmiał się.

ObsessionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz