PROLOG

4.5K 205 22
                                    

*Sprawdzone i zedytowane 06.10.17*


▪○▪○▪ Polecam włączyć muzykę z mediów, bo nadaje fajny klimat 🙂▪○▪○▪

Odkąd pamiętam, siedzę w tym pokoju. W tym ogromnym, lodowatym pokoju. Wściekle niebieskie ściany już dawno wyblakły, uzyskując błękitną barwę, meble jednak, nadal pozostały białe, niczym zimowy puch. Zakurzone, turkusowe zasłony przysłaniały szczelnie wszystkie okna. Dawno straciłam ochotę patrzenia na otaczający mnie świat.
Kiedyś bawiłam się tu z Anną. Niby jest moją siostrą, ale mnie nie pamięta. Zmodyfikowano jej pamięć. Ciekawe jak teraz wygląda...
Mam, czy też raczej miałam, rodziców, którzy, krótko mówiąc, nie chcą mnie znać. Przestałam dla nich istnieć, gdy odkryli moją moc. Na początku jakoś przyjmowali to do wiadomości, ale stali się bardzo zdystansowani. Bali się mnie.
O moim losie zaważył jeden, niefortunny wypadek.

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Miałam sześć lat, a Anna pięć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Miałam sześć lat, a Anna pięć. Z otwartą buźką, patrzyła jak z moich dłoni wylatują płatki śniegu. Z pozoru wyglądały jak białe kuleczki, ale tak naprawdę, każdy był inny. Wyjątkowy. Tak samo jak ludzie. Czułam, że tworząc je, oddaję im cząstkę siebie. 

Zaczęłam lepić bałwana, gdy nazbierała się już spora kupka śniegu.

- Będzie miał na imię Olaf! - krzyknęła, ukazując rządek białych mleczaków.

- Zgoda. - szepnęłam. Nigdy nie lubiłam hałasu, więc miałam w zwyczaju mówić bardzo cicho.

Odwróciłam się od młodszej siostry, żeby zrobić bałwankowi nosek z marchewki, którą zwinęłyśmy wcześniej z pałacowej kuchni, gdy kucharz był zajęty deserem.
Wręcz podskoczyłam ze strachu, kiedy usłyszałam radosny pisk Anny. Przeniosłam na nią wzrok. Właśnie miała zamiar zjechać z największej górki śnieżnej, jaką udało mi się stworzyć. Nie reagowała na moje prośby, dotyczące zejścia na dół. Zamiast mi odpowiedzieć, po prostu, jakby nigdy nic, zaczęła ześlizgiwać się z zawrotną prędkością. Wyciągnęłam ręce, ale nie złapałam siostry, która wzbiła się w powietrze. Wbrew mojej woli, trafiłam w nią lodowym promieniem. Po chwili, obezwładniona, upadła na podłogę. Podbiegłam do niej ze łzami w oczach, wołając po imieniu. Pasmo jej ognistych włosów przybrało siwą barwę, a ona sama leżała nieruchomo i nawet nie drgnęła, gdy nią potrząsnęłam. Zaczęłam głośno szlochać. Do sali, w której się znajdowałyśmy, wparowali zdenerwowani rodzice. Król Agnarr oraz królowa Iduna. Władcy Arendelle. Ojciec patrzył na mnie z pogardą, a mama nie zaszczyciła spojrzeniem, tylko wzięła Annę na ręce i rozkazała mi iść za sobą.
Szybkim krokiem przemierzaliśmy w milczeniu, utrzymane w zieleni i złocie, korytarze zamku, które nie da się ukryć, były piękne.
Po chwili znajdowaliśmy się już na zewnątrz. Rodzice szli jeszcze szybciej, przez co było mi ciężko za nimi nadążyć. Momentami oddalali się tak szybko, że znikali z pola mojego widzenia...

Spowite Lodem || JelsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz