1.

732 56 3
                                    

KAROL

Przełączyłem kolejny utwór na telefonie i odepchnąłem się mocniej od ziemi. Jazda na desce, zawsze pomagała mi w zapomnieniu o obowiązkach, problemach i wszystkim co mnie trapiło.

Odetchnąłem z ulgą, kiedy w moich uszach rozbrzmiały słowa Sweater Weather zespołu The Neigbourhood. Ukłoniłem się kilka razy widząc znajome twarze sąsiadek z domków obok mnie.

Mieszkam w dzielnicy Lambeth w Londynie. Blisko centrum, jednak troszkę na odludziu. Codziennie jest tutaj wielki ruch, nic dziwnego, że nie zauważam nowych lub wyróżniających się z tłumu ludzi. Mimo wszystko, na codzień wolałem być sam, w spokoju jeździć na desce, rysować, lub uczyć się do sesji. Nie ukryję jednak, że większą część wolnego czasu poświęcałem rozmowom i graniu z przyjaciółmi. Szkoda, że mieszkają za daleko, na to aby codziennie się widywać. Niedługo zbankrutuję, jeśli cały czas będę latał do Polski na jakieś eventy, czy do Łukasza. Ale cóż, nie mogłem wymarzyć sobie lepszego życia niż życie YouTubera. Nagrywanie gier, sprawianie widzom przyjemności, każdy uścisk, każde zdjęcie, uśmiechy na twarzach osób które doceniają twoją pracę, masa ludzi, którzy zawsze cię wesprą i pomogą. Osoby poznane przez internet stały się moimi przyjaciółmi. Mimowolnie uśmiechnąłem się patrząc przed siebie. Myślałem dobre 5 minut bo w telefonie zaczęła już lecieć inna piosenka, a ja szybko przemknąłem przez zatłoczoną uliczkę pełną turystów. Minąłem mój Uniwersytet zaklinając się w duchu na myśl o nadchodzącej sesji. Swoją przyszłość wiązałem z rysunkiem czy grafiką, dlatego też wybrałem taki kierunek.

Zwinnie skręciłem na mojej czerwonej desce w boczną uliczkę, aby chwilę później wyjechać do skate parku otoczonego drzewami i rabatami kwiatów. Dziwnie to wyglądało, jednak miło jeździło się wśród śpiewu ptaków i zieleni.

Zatrzymałem się obok barierki, szybko wyłączając muzykę i ściągając słuchawki douszne. Ściągnąłem czerwoną koszulę i rzuciłem ją pod barierki. Położyłem na niej iPhone'a, zakrywając go. Skate park nie był duży, więc nie obawiałem się, że ktoś szybko podejdzie i zabierze mi moje rzeczy. Tym bardziej, że młodzież zbierała się tutaj dopiero około dwunastej, rzadko kto przychodził tutaj przed siódmą. Chyba, że właśnie dzisiaj miał do zdania bardzo ważny egzamin na godzinę jedenastą. Jak na przykład JA. Problem w tym, że w ogóle wcale się nie uczyłem, a cały czas siedziałem przed kompem. Westchnąłem odpychając się od ziemi i kierując się na środek wyłożonej drewnem przestrzeni.

Postanowiłem poćwiczyć trochę nowych trików. Miałem już opanowane kilka sztuczek, jednak dawno nie jeździłem. Kilka razy uniosłem się nad deską, z powrotem na nią stając. Uśmiechnąłem się do siebie, ciesząc się, że trik mi sie udał. Na rozluźnienie odepchnąłem się mocno lewą nogą, rozpędzając deskę. Nikogo nie było na placu, więc spokojnie mogłem pojeździć troszkę szybciej. Kiedy znalazłem się mniej więcej na środku wybiłem się do góry, próbując unieść się nad ziemią, razem z deską. Kiedy lądowałem wyszła jedna wielka klapa, bo upadłem na tyłek. W duchu cieszyłem się, że byłem tutaj sam. Jednak w jednej chwili zwątpiłem nawet w to.

Tuż zza mych pleców dojrzałem małą dłoń, skierowaną w moją stronę.

Bez wahania za nią chwyciłem, podnosząc się jednak o własnych siłach. Spojrzałem w stronę osoby, która mnie zaskoczyła. Moim oczom ukazała się drobna, brązowowłosa dziewczyna, o cudownie niebieskich oczach. Miała z 1.70 wzrostu, nie była niska. Miała piękną rumianą cerę, bez makijażu. Na szyi zawieszoną miała całkiem dobrą lustrzankę, a na plecach, plecak w stylu vintage we wzorki w koniki.

— Bardzo dobrze, że jeszcze żyjesz, bo na prawdę mnie zainspirowałeś.  — po tych słowach delikatnie się uśmiechnąłem. Wystawiłem przed siebie rękę, drugą łapiąc się za kark.

—Karol jestem...  — powiedziałem niepewnie.

— Chiara. Ale znajomi mówią mi Ciara. A no tak, nie mam znajomych.  — zachichotała i uścisnęła moją dłoń. Z moich ust zszedł jednak uśmiech po ostatnich słowach wypowiedzianych przez brunetkę. Chiarę. Miała delikatną małą dłoń. Dopiero teraz spostrzegłem dość długie paznokcie pomalowane na czarno. Idealnie pasowały do jej czarnych rurek i białej, luźnej koszulki. Na głowie założone miała okulary, który podwijały do góry jej włosy.

— Ładnie jeździsz. Jesteś fotogeniczny. Może mówilibyśmy się niedługo na jakaś sesję? Z przyjemnością sfotografuję cię za darmo, zrobisz mi tym przyjemność.  — wygadała na jednym tchu, jednak tak, jakby sprawiało jej to trudność.

— Ummm... Jeśli Cię to uszczęśliwi to w sumie... Pewnie! — krzyknąłem z entuzjazmem. —Takie profesjonalne zdjęcia, z pewnością mi sie przydadzą. Ja też bawiłem się trochę z fotografią i bardzo to lubiłem. A ona spadła mi z nieba.

— Too... Może... Podaj mi swój telefon, zapisze ci mój numer.  — uśmiechnęła się z wyraźną niepewnością.

Szybko skierowałem się w stronę barierek, łapiąc za telefon. Podszedłem do dziewczyny i odblokowałem telefon. Serce mi stanęło widząc godzinę. Niemożliwe, że tak dałem się pochłonąć czasu i niemal spóźniłem się na sesję.

—Jezu! Egzamin! Uczelnia! 5 minut!  — krzyknąłem szybko zbierając deskę i zakładając koszulę. Było mi bardzo przykro, że nawet nie zdążyłem dać dziewczynie numeru telefonu, jednak od tej sesji zależał ten rok. Byłem z tego dobry, mam nadzieję że zdam.

— Przepraszam! Jeszcze się spotkamy! Obiecuję. —krzyknąłem tylko do Ciary, kiedy odjeżdżałem już w stronę Uniwersytetu. Widziałem na jej twarzy rozczarowanie i smutek. Głośno przełknąłem ślinę, kiedy dziewczyna zniknęła mi już z pola widzenia.  — Obiecuję... —powtórzyłem pod nosem, odpychając się od ziemi.

✔It would be perfectly | Kapitan AlienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz