15. - Epilog

372 46 45
                                    

Gładziłem po włosach moją piękną dziewczynę już od kilkunastu minut. Uwielbiałem wpatrywać się w nią kiedy śpi. Była jeszcze bardziej bezbronna i niewinna niż w dzień. Delikatnie gładziłem jej piegowate policzki. Uśmiechałem się widząc jak zabiera zaspaną twarz i chowa ją w poduszki. Niech śpi. Należy jej się. Chiara była ogromnym śpiochem i mogłaby spać do południa, mimo wpadających do naszego pokoju promieni słonecznych. 

Naszego wspólnego pokoju.

Od tamtych okropnych wydarzeń minął ponad rok. Oderwaliśmy się od nich całkowicie. Ogromnie dużo się też zmieniło. Mama Ciary stała się najszczęśliwszą i najpiękniejszą kobietą od kiedy poznała Davida. I pomyśleć, że poznali się zupełnie przypadkiem na spotkaniu grupy AA. Wspieraliśmy ją od samego początku. Kiedy Ciara miała osiemnastkę, oznajmiła nam, że zostawia nam cały dom a ona wyprowadza się do pana Davida.  Nie chciałem wtedy się narzucać, mówiłem stanowcze nie. Jednak kiedy Chiara powiedziała mi, że tata przepisał jej ten dom i na pewno chce tego żebyśmy tam razem zamieszkali nie dałem się prosić. Kiedy przyjechał Kuba, Ciara sama zaproponowała żeby zamieszkał w jednym z pokoi w tym dużym domu.

A teraz? Teraz każdy dzień i każdą noc spędzam z kobietą mojego życia i moim przyjacielem. Nie mogłem wymarzyć sobie lepszych chwil.

Poderwałem się z łóżka kiedy usłyszałem dość głośne echo muzyki. Jeśli się nie mylę to piosenka Twenty One Pilots właśnie rozbrzmiewała w domu.
Wybiegłem z pokoju od razu wpadając do pokoju Jakuba na drugim końcu korytarza.
Skarciłem jeszcze po drodze szczekającego na wytwór swojej wyobraźni  Seta.

— Ścisz to idioto! — krzyknąłem do niego ze śmiechem. 

Nie potrafiliśmy się kłócić, zbyt bardzo się przyjaźniliśmy. Blondyn był dla mnie jak brat.Chwyciłem poduszkę z jego łóżka celując prosto w ten jego pusty łeb. Oh, chyba właśnie nagrywał jakąś scenke do filmu na YouTube bo siedział w czerwonej czapce i słuchał pilotów. Debil.

— Nie puszczaj tak głośno, bo mi Chiarę obudzisz! — Krzyknąłem, udając całkiem poważnego.

—Bo mi Chiarę obudzisz bla bla bla —Kuba zaczął przez śmiech przedrzeźniać mój głos. Muszę powiedzieć, że wychodziło mu to całkiem śmiesznie.

— Już nie musisz nikogo budzić — usłyszeliśmy cichy głosik i od razu skierowaliśmy wzrok na drzwi.

Stała w nich taka jaką sobie wymarzyłem. Delikatna, urocza, dziewczęca. Jej uroda mnie zadziwiała. Czasem zastanawiałem się, czy to faktycznie mi była ona przeznaczona. Ta biała koszula nocna idealnie współgrała z jej nie wyprostowanymi, długimi włosami. Wyglądała jak anioł. Mój własny anioł stróż.

Kiedy wyszedłem z pokoju od razu ją do siebie przytuliłem. Wpiłem się delikatnie w jej pełne usta, oddała pocałunek. Każdego ranka się z nią tak witałem, bo bałem się, że ją stracę. Moje życie wtedy nie miałoby zupełnie sensu. Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, kiedy nie ma jej w pobliżu. Jesteśmy razem już ponad rok, a pałam do niej tak samo mocnym uczuciem jak na początku.

—Kocham Cię—powiedziała w moje usta kiedy w końcu się od niej oderwałem.

— Fuuu— rzucił Kuba, który aby przedostać się do łazienki musiał koło nas przejść. Zawsze nam dokuczał kiedy koło niego okazywaliśmy sobie czułości. Zaśmiałem się w duchu. Kochałem ich oboje. Jak najlepszą kobietę w moim życiu i brata.

—Ja Ciebie też skarbie. Ale zrób na śniadanie te cholernie pyszne naleśniki— zaśmiałem się, wtulając się w dziewczynę.

—Potwierdzam!!! — wpadliśmy w głośny śmiech kiedy z drugiego końca korytarza odezwał się blondyn, który też kochał jak moja dziewczyna gotowała.

Byłem prze szczęśliwy. Nie wyobrażam sobie w tym momencie życia innego niż takie jak to. Miałem tu wszystko. Nawet radośnie szczekającego mopsa i nie za ładnego kota, który chyba mnie nie polubił.

Najważniejsze teraz była tylko nasza miłość. Chciałem chronić Chiarę przed całym złem świata, żeby już do końca była przy mnie, szczęśliwa. Nie mogłem jej stracić, tak jak wtedy, tamtego głupiego dnia.

I pomyśleć, że gdyby nie ten wypad z rana do skate parku nigdy nie poznałbym tej cudownej dziewczyny. Pomogliśmy sobie nawzajem, obdarzyliśmy uczuciem, zaufaniem i szczęściem. Teraz nie potrzebowałem niczego innego. Tylko jej.

***

✔It would be perfectly | Kapitan AlienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz