10.

282 34 11
                                    

KAROL

Przechadzałem się uliczkami Londynu o 10pm. Jasne, najlepiej byłoby teraz odnaleźć Ciarę, przytulić i wszystko na spokojnie wyjaśnić ale potrzebowałem czasu. Oboje go potrzebowaliśmy. Dzwoniłem do dziewczyny kilka razy, ale odrzucała połączenie. Była roztrzęsiona, musiała się uspokoić. Rozumiałem to. Ja również. 

Nie miałem pojęcia o co chodzi. Tak, ja też ją kochałem i to od dawna. Była osobą, która sprawiała, że każdego ranka mam ochotę wstać z łóżka, ogarnąć się i zacząć się uśmiechać tylko po to aby być z nią. Każdy dzień był piękniejszy, nawet ten zakrapiany deszczem i ten kiedy wszystko mnie bolało. Również ten, kiedy miałem na głowie masę spraw, w domu było zimno i nie widziałem najmniejszego powodu żeby zejść z łóżka. Wtedy tylko jedna myśl o niej, o jej pięknej buzi, wielkim sercu, o jej nieśmiałości, charakterze i o jej pięknie pachnących jabłkami włosach. Ta jedna myśl sprawiała, że uderzała mnie wielka kula energii, chęci... Nie sądziłem, że miłość może mnie tak zmienić. Że z nudnego, bez pasji i chęci do życia dwudziestolatka zrobi ze mnie osobę, która stara się aby wszystko było jak najlepiej. Osobę, która mimo problemów stawia wszystkiemu czoła i nie myśli nawet żeby się poddać. Cholera, to właśnie ta przypadkowo poznana brunetka sprawiła, że jestem jaki jestem. Że jestem w tym miejscu, o tej godzinie, że nie myślę o niczym innym tylko o niej. Że z chęcią znalazłbym ją i wtulił się w zagłębienie jej szyi i wdychając zapach jej pięknych, kwiatowych perfum zasnął. 

Usiadłem na ławce i schowałem twarz w dłonie. Nie płakałem, po prostu myślałem. Każda  myśl jednak bolała mnie. Bolało mnie to, że nazwała się dziwką, że wspomniała coś o kłamstwach i to że nie zatrzymałem jej kiedy uciekła. Nie miałem pojęcia gdzie jest. Kiedy kolejny raz odrzuciła ode mnie połączenie, wsiadłem w pierwszy lepszy autobus i nie martwiąc się o kupno biletu podjechałem pod przystanek niedaleko jej osiedla. Bez zastanowienia udałem się pod jej drzwi i z nadzieją oczekiwałem aż ktoś wysłucha mojego dobijania się do drzwi. 

— Czego? —zdziwiłem się kiedy w drzwiach ujrzałem młodego chłopaka z okropnym kolczykiem w brwi. Automatycznie skrzywiłem się na jego widok. Brat Chiary? Przecież wspominała, że jest jedynaczką.  

—Szukam Chiary. Jest w domu? Chciałbym z nią porozmawiać. 

— Chiary? Aaaa to ta szmaciurka. No jak widzisz skoro mi loda nie robi, to pewnie jakiemuś żulowi za przystankiem. Więc tu jej nie szukaj   — podskoczyłem na jego słowa. Słucham?Kim od do cholery jest i o czym on mówi. Miałem ochotę mu przywalić za to co mówił o dziewczynie. Nie, ona taka nie jest. Znałem ją. Nie jest, nie, Boże nie może taka być. 

—Słuchaj kolego! — krzyknąłem wskazując na niego palcem, jednak nie dane mi było zetrzeć mu tego uśmiechu z twarzy, bo obok pojawiła się kobieta. To chyba mama Ciary. 

— Co to za debil tak drze morde— czułem od niej alkohol kiedy podchodziła do drzwi. Co się odpierdala w tym domu, czy ja aby na pewno nie pomyliłem adresów... — Matthew komu ty do kurwy drzwi otwierasz gówniarzu! 

—Spooko ciotka, ten koleś naszej Chiary szuka—prychnął a we mnie aż się zagotowało. Co się działo i dlaczego Ciara mi o niczym nie mówiła. 

— Mojej córeczki? Haha — jej śmiech był okropny. Była ładna, ale zniszczona przez alkohol. Dlaczego ona nie powiedziała mi o niczym co działo się w jej rodzinie. Cholera jasna. — Dziwne że ktokolwiek jej szuka. Koleeego ty weź jej nawet nie dotykaj, jeśli nie chcesz się niczym zarazić. 

Stałem pod domem Ciary jeszcze przez dobrą chwilę od zamknięcia mi drzwi przed nosem. Byłem w niemałym szoku. Czemu ona nic nie mówiła mi o tym, że jest tak źle. Właśnie zrozumiałem dlaczego nazwała się zakłamaną, dlaczego ma osobie tak niskie zdanie i dlaczego wmówiła sobie że jest kimś kim nie jest. Nie dziwię się, że tak sądzi skoro ludzie którzy powinni być dla niej bliscy ją wyzywają. Cholera, nie odbiera. Tak bardzo chciałbym ją przeprosić, że nie złapałem jej wtedy i nie wyznałem swoich uczuć. Tak bardzo chciałbym ją do siebie przytulić, pomóc. 

Walnąłem ręką w słup obok. Mam nadzieję, że jest bezpieczna. Wiedziałem, że jej nie znajdę, wiedziałem że da sobie radę. Postanowiłem dać nam czas i wróciłem do domu. Pora się przespać. Eh, co ja pierdole. Przecież nie zasnę. Nie wiedziałem co mam robić. Chciałem porozmawiać z kimś, z jakimś przyjacielem, chociażby z Łukaszem. Nie chciałem mu jednak przeszkadzać. Pewnie teraz śpi albo nagrywa odcinek, lub siedzi z Fakiś. Nie wiem też czy dałbym radę powiedzieć mu o wszystkim co się wydarzyło. 

Wślizgnąłem się cicho do swojego pokoju aby nie obudzić rodziców, którzy rano wyjeżdżają do Polski. Nie zapalając światła rzuciłem się na łóżko i przytulając do siebie poduszkę, dałem się oddać emocjom. Nie zamierzałem ocierać łez które od razu wyleciały z moich oczu. Dałabym wszystko, żeby ona była teraz przy mnie. Chciałem dać jej w tym momencie poczucie bezpieczeństwa, szeptać jej najmilsze słowa jakie potrafiłem, chciałem żeby poczuła się wartościowa. 

23 połączenie. Nadal nie odbiera. Cholera jasna dziewczyno. 

Ja: Kochanie... Proszę Cię, odezwij się. Kurwa muszę powiedzieć ci coś ważnego, spotkajmy się nawet teraz. Albo chociaż do cholery odbierz. Ciara tak bardzo się o ciebie martwię. Tylko nie rób nic głupiego. 

Bez myślenia nad tą wiadomością nacisnąłem 'wyślij'. Boże błagam, niech ona spędzi bezpiecznie tę noc. 

Jutro ma szkołę, musi tam być. Co ja narobiłem, przecież mogłem ją zatrzymać. 

Powtarzając po raz setny tego dnia co zrobiłem źle zasnąłem. Zmęczenie dało się we znaki. Po prostu odleciałem. 

***

✔It would be perfectly | Kapitan AlienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz