Rozdział trzeci

2.3K 153 9
                                    

Całe Coldwater słynie z bogatych kupców

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Całe Coldwater słynie z bogatych kupców. Na rynkach ich się roi, równie wiele jak i sprzedawców. Handlują praktycznie wszystkim, i kupują praktycznie wszystko. Począwszy od jedzenia, skończywszy na ludziach.

Najczęściej to młode dziewczyny, które sprzedawane są jako służące. Nie koniecznie do dworów królewskich. Chłopy również mają uprawnienia do takiego zakupu, w jakim celu to już ich sprawa. Chociaż naprawdę żadko się zdarza człowiek z wioski, którego stać na ludzkiego niewolnika.

Nie przeraża mnie ten fakt. Dla nas, mieszkańców to normalna rzecz. Bardziej szokują się pannice dworskie, które nie raz patrzą z politowaniem na biedne dziewczyny, czekające na kupca. Na szczęście los jak dotychczas mnie nie sprowadził na rynek, w ręce handlowca.

Idę przez ogromny plac przepełniony ludźmi różnymi rangami. To chyba jedyne miejsce, gdzie w licznych gromadach te dwie społeczności się spotykają. Z Siostrą Elisabeth i Siostrą Lauren po bokach, omijamy tłoczących się ludzi i mam wrażenie, że chodzimy tak w nieskończonośc. Nie mam pojęcia dlaczego tu przyszłyśmy. Jeszcze nie mam pojęcia..

W końcu zatrzymujemy się na uboczu, gdzie stragany są pojedyńczo ustawione i gdzie się rynek praktycznie już kończy. Pytałam już trzy razy, w jakim celu tu przyszłyśmy. Elisabeth rzuciła mi chłodne spojrzenie i burknęła ''Za chwilę się dowiesz'', a Lauren posłała mi smutne, przepraszające spojrzenie, z którego mogłabym odczytać nie jedno, co się dla mnie właśnie święci. Siostra Lauren stawia moją walizkę ze sztucznej skóry przede mną. Spakowałam do niej nie wiele, tylko jedną, czarną szatę, parę spodni i gruby zimowy sweter, ręcznie szydełkowany. Ubrania te oczywiście dostałam od Sióstr. Zakazanej książki o przemyśleniach na temat przyszłego świata nie udało mi się zabrać. Siostra Elisabeth mi ją odebrała i nie wiadomo gdzie schowała, pewnie spaliła. Żałuję, że nie byłam ostrożna. Zamiast tego, przed wyjściem podrzuciła mi do walizki Pismo Święte. ''Będziesz czytac w chwili słabości, Jutta'', powiedziała, na co nic się nie odezwałam. Oczywiście zabrzmiało to jak rozkaz, a nie jak chociażby prośba. Z resztą, Siostra Elisabeth nigdy nie p r o s i. Ona wiecznie głosi rozkazy.

- Robiłyśmy wszystko, żebyś jakoś wyregulowała swoje życie, Jutta. - odzywa się Elisa.

To nie brzmi za dobrze.

- Chciałyśmy cię sprowadzic na dobrą drogę. Na Drogę Pana. - ciągnie, jej wzrok przeszywa mnie i dostrzegam w niej cień współczucia. - Wybrałaś jednak co wybrałaś. A my, nie jesteśmy w stanie cię zmusić do czegoś, co twoim zdaniem jest udręką i nie nazywa się wolnym życiem.

- Gdzie mnie zabieracie? - pytam po raz kolejny, czując coraz większy niepokój.

- Siostry podjęły decyzję, że... - urywa Lauren. Bierze głęboki oddech, jej oczy błyszczą od łez. - Będę się za ciebie modlić, Jane.

Słysząc jej załamany głos, mi samej łamie się serce. Kocham ją jak matkę, ona kocha mnie jak córkę. Gdziekolwiek zostanę wysłana jedno wiem na pewno: stracę kolejną osobę, którą kochałam. Wcześniej nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy.

King of my heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz