Rozdział 3

24 1 2
                                    

/Melanie/

1 września

Wstałam o 6.30 żeby sprawdzić czy wszystko wzięłam.
- Buty są - powiedziałam wykreślająć jedną z pozycji na liście - szczoteczka, szata... RÓŻDŻKA! Najważniejsza a jednak można o niej zapomnieć haha. - zaczęłam się śmiać. Odłożyłam listę i długopis i zaczęłam szukać zguby.

Po znalezieniu różdżki i kilku innych rzeczy poszłam do łazienki wziąć szybką kąpiel. Umyłam włosy i wysuszyłam je. Oczywiście musiały wyjść kręcone. Jak ja tego nienawidzę, już nie chciało mi się ich prostować wiec stwierdziłam że zostawię je takie jakie są.

Po przygotowaniu się do wyjazdu zrobiłam śniadanie a dokładniej naleśniki z serem i czekoladą. Obudziłam brata oznajmiając mu, że śniadanie gotowe. Zaspanym głosem odpowiedział mi ,,Już wstaję". Chociaż bardziej zabrzmiało to jak niezrozumiały bełkot. Bez dłuższego zastanawiania się ściągnęłam z niego kołdrę.
- Jakim cudem nie jesteś w Slytherinie?!
- Tak wyszło - zachichotałam - ruszaj dupe i chodź na śniadanie.
- Tak mamo już idę. - Odpowiedział po czym poszliśmy do kuchni.

Czasami zachowujemy się jakby nasze role były odwrócone, w sensie jakbym to ja była starsza, ale czasami oboje zachowujemy się jak dzieci.

-Na którą masz pociąg? - Zapytał Brian, podczas gdy jadł swoją porcję naleśników.
- Na 12. Ale i tak musze być wcześniej. - Odpowiedziałam i zaczęłam jeść kolejnego naleśnika.

Brian oznajmił, że skoro ja robiłam śniadanie to on pozmywa. Pasowało nam to. Musieliśmy się zgadzać odnośnie obowiązków domowych, inaczej był by tu pierdolnik (ładnie mówiąc).

Brian poszedł do łazienki ogarnąć swoją aurę.
Było około dziewiątej, gdy sowa zawitała do naszego domu. Szczerze mówiąc byłam bardzo zdziwiona. "Przesunęli godzinę odjazdu?" "Wyrzucili mnie ze szkoły?" myślałam. Otworzyłam okno i przywitałam się z Candy. Pogłaskałam ją delikatnie po główce i wzięłam od niej list. Dałam smakołyk a ta odleciała. Popatrzyłam jak leci i w pewnym momencie poczułam się jakby zamknięta. Rok szkolny zapowiada się bardzo ciężko - całe dnie w szkole, nauka, jednym słowem monotonia. A Candy była wolna latała to tu, to tam - to powinno być niesamowite tak latać. Pomimo tego, że dość dobrze latałam na miotle nie czułam tego. To byłoby wspaniałe.
Z rozmyślań wytrącił mnie schodzący po schodach Brian. Wyglądał dość seksownie w spodenkach do kolan i czarnej koszuli.
- Co tam mała?
- Wiesz powiedziałabym ci co jest małe ale oszczędzę tobie. Candy przyniosła list. I... - musiałam sprawdzić kto jest adresatem listu ja czy Bri - Jest on do ciebie. - Nie powiem zdziwiłam się trochę. Wręczyłam bratu kopertę.
- Rok szkolny się nie zaczął a ty juz coś zrobiłaś.
- Z Hogwartu?
- Mhm. - przytaknął
- Co się stało?
- Czekaj nie czytam tak szybko jak ty! - Troszkę się zdenerwował. Słychać to było w jego głosie. - O kurwa!

☆☆☆☆☆

Hello it's me with next chapter! :D
Dobra już pochwaliłam się swoją znajomością angielszczyzny hah :D
A więc moi drodzy kolejny rozdział.
Już powolutku,
maleńkimi kroczkami będzie się coś działo.

Zachęcam do pozostawienia
po sobie znaku ;)

Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni ;D

Asik

PS. Możecie włączać sobie nutki, które wstawiam. Staram się zrobić tak żeby nie było tak "cicho" podczas gdy czytacie.

Another World #nhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz