Trzydzieści pięć

8.6K 558 16
                                    

Na lotnisku Jacksonville na Florydzie lądujemy po dwudziestej. Albo raczej po czternastej czasu miejscowego.

- Mój tata już na nas czeka! - Harry pogania nas odkąd odebraliśmy nasze bagaże.

Chłopak nie wydaje się w ogóle być zmęczony tak długą podróżą. Po Aaronie nie widać różnicy - przed lotem wyglądał tak samo, miał taką samą przygnębioną minę. Justice za to wygląda jakby przejechał po niej walec czy coś. Rozczochrane włosy, zero makijażu, zmęczona twarz. Z resztą ja pewnie wyglądam pierdyliard razy gorzej. Jeszcze te dresy, dodające wszystkiemu doskonałości. Moje zastałe kości i mięśnie sprawiają wrażenie jakby w ogóle nie były połączone z moim mózgiem. Wysyłam im sygnał, żeby iść dalej, a one się nie ruszają.

- Clars, chodź! - Harry łapie moją walizkę i zaczyna iść szybkim krokiem w stronę wyjścia.

Biorę wdech i zmuszam się do podążania za chłopakiem. Wychodzimy na rozgrzany parking przed lotniskiem. Podjeżdża duże, białe auto, które wygląda na drogie. Drzwi otwierają się i naszym oczom ukazuje się mężczyzna mocno po czterdziestce z widocznymi zakolami i mocno zielonymi oczami jak Harry. Chłopak wita się ze swoim ojcem i obydwoje zaczynają wkładać bagaże do auta z pomocą Aarona. Razem z Jus wsiadamy na tylne siedzenia. Pół godziny później auto zatrzymuje się na podjeździe przed wielkim domem. Patrzę to na wielki budynek za szybą samochodu, to na Justice, która powoli wraca do życia, a jej oczy zaczynają się świecić z podekscytowania.

- Witamy w posiadłości państwa Styles! - wykrzykuje tata Harry'ego i wręcz wyskakuje z samochodu, a jego syn za nim, żeby otworzyć mi drzwi.

Posyłam mu wzrok pełen wdzięczności i wysiadam z auta z jego pomocą. Harry wyciąga nasze walizki z bagażnika, zabiera moją i ruchem głowy nakazuje iść za sobą. Przechodzimy przez ogród do domu. Pan Styles otwiera drzwi i wpuszcza nas do środka.
Ogromny hol i metalowo-szklane schody na piętro, wielki otwarty salon ze szklanymi drzwiami po drugiej stronie domu, przez które wychodzi się prosto na plażę. Po lewej kuchnia z ciemnego, mahoniowego drewna i wielki, szklany stół jadalniany z ośmioma krzesłami.

- Pokażę wam piętro.

Harry kładzie rękę na moich plecach i kieruje w stronę schodów. Ledwo po nich wchodzę. Na piętrze znajduje się korytarz z trzema drzwiami po każdej stronie i jednymi na końcu korytarza. Harry podchodzi do pierwszych z nich.

- Tutaj jest sypialnia mojego taty. Tutaj jest mój pokój, a tutaj wasz - wskazuje na trzecie drzwi po lewej.

Razem z Jus otwieramy drzwi. Uderza we mnie jasnofioletowy kolor ścian z białą boazerią. Na środku wielkie, podwójne, białe drewniane łóżko z ciemnofioletową pościelą. Białe biurko z kwiatami sztucznej lawendy w doniczce, białe krzesło, fioletowy dywan, fioletowe zasłony i duże lustro z lampkami dookoła.

- Ale tu pięknie! - zachwyca się Jus i z impetem rzuca się na łóżko.

Temporary Fix | Harry Styles ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz