Rozdział 5

166 10 4
                                    

Tydzień później
29 września, czwartek.
Obudził mnie nieznośny dźwięk, który nie irytowiał mnie tak bardzo jak zwykle. Dziś były moje urodziny. Z uśmiechem na ustach poszłam do łazienki na szybki prysznic. Po skończonym myciu wytarłam się w najmiększy ręcznik jaki miałam. Wysuszyłam i wyczesałam włosy. Wyszczotkowałam zęby.
Podeszłam do garderoby. Mój dzisiejszy strój składał się z czarnej sukienki do połowy ud i z krótkim rękawkiem, mojego ukochanego czarnego kapeluszu, jeansowej kurtki i czarnych martensów. Na śniadanie postanowiłam zjeść musli. Gdy odstawiałam miseczkę do zlewu ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć. W progu zastałam Jacoba. Przytuliłam go mocno na przywitanie. Pachniał cudownie. Odsunęłam się na krok. Dopiero teraz zauważyłam, że brunet trzyma w jednej ręce prezent, a w drugiej bukiet czerwonych róż. Róże to moje ulubione kwiaty.
– Wszystkiego najlepszego, piękna.
– Pamiętałeś!
– Jak mógłbym nie pamiętać, kiedy ma urodziny moja księżniczka? – odparł i puścił mi oczko.
– A to Rose nie jest twoją księżniczką?
Jacob przybliżył się do mnie. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam, że moje policzki robią się czerwone.
– Ty nią jesteś. – powiedział po czym pocałował w policzek. – I zawsze będziesz.

***

Włożyłam kwiaty do wazonu. Przed wyjściem z domu zerknęłam co podarował mi przyjaciel. W torbie znalazłam płytę 21pilots blurryface i czekolade.
Wyszliśmy z domu zaczęliśmy kierować się w stronę szkoły. W pewnym momencie brunet objął mnie ramieniem wokół talii.
– Jak się dziś czujesz? – spytał.
– Znakomicie!
– To dobrze. Mam dla ciebie jeszcze kilka niespodzianek, więc przygotuj się.
Przed szkołą rozdzieliliśmy. Ja poszłam do szafki, a Jacob prawdodpobnie do swojej dziewczyny. Już nie byłam o to aż tak zazdrosna jak kilka dni temu. Głęboko w serduszku zaakceptowałam to.
Odłożyłam kurtkę i zamknęłam szafkę. W chwili kiedy chciałam udać się pod klasę podbiegła do mnie zapłakana Rose. Pociągnęla mnie w stronę damskich toalet. Weszłyśmy do pomieszczenia. Blondynka sprawdziła czy wszystkie kabiny są puste.
– Nie uwierzysz co się stało! – powiedziała przez łzy, lecz w jej głosie było słychać złość.
– No powiedz wreszcie!
– Jacob ze mną zerwał!
– Co do cholery?! – odparłam. Rzadko przeklinałam, ale to był dla mnie szok.
– Też tak zareagowałam. Powiedział mi, że to nie ma sensu, bo on kocha kogoś innego. – mówiła wyjmując przy tym kosmetyczke z torebki. – Jak tylko spotkam tą suke to zabije ją.
Dziewczyna zaczęła poprawiać swój makijaż. Zadzwonił dzwonek na lekcje.
– Powiedz pani Grace, że się troche spóźnię.
Wyszłam z pomieszczenia z toaletami i poszłam do klasy. Usiadłam w ławce z brunetem.
– No nieźle. – powiedziałam.
– O co chodzi?
– No jak to o co?! Zerwałeś z Rose! Jest załamana.
– Oh...
– Tylko tyle masz do powiedzenia?! – krzyknełam a cała klasa spojrzała się na mnie. Naszczeście nauczycielki jeszcze nie było, bo w przeciwnym razie opierniczyłaby mnie.
– A co innego miałem zrobić?! Nigdy jej nie kochałem!

***

Jacob
Wydarłem się na cały głos. Odruchowo spojrzałem na drzwi. W progu stała Rose. Podeszła do wolnej ławki ze łzami w oczach.
– Dupek. – powiedziała Emma i poszła usiąść z blondynką.
Miała racje. Jestem dupkiem. Byłem z Rose tylko po to zeby wzbudzić zazdrość w Em.
Lekcja ciągnęła się niemiłosiernie. Nie mogłem się powstrzymać od patrzenia na moją księżniczkę. Spojrzała na mnie tylko raz po czym wystawiła mi środkowy palec. Auć.
Wreszcie zadzwonił dzwonek oznajmujący przerwę. Musiałem jak najszybciej zorganizować drugą niespodziankę na urodziny Em.

***

Emma
Całą lekcje czułam na sobie spojrzenie Sartoriusa. Kompletny idiota. Jak on mógł bawić się uczuciami Rose. To podłe. Nareszcie przerwa. Kierowałam się w stronę szafki, żeby wziąść podręcznik do biologi, gdy nagle zobaczyłam, że Sartorius ją właśnie zamyka. Boże, jaką byłam debilką, żeby powiedzieć mu mój szyfr do szafki.
– Co ty kurwa robisz? – spytałam go.
– Ja tylko... yyy... musze już iść. – odparł i odszedł.
Dziwne. Otworzyłam szafkę. Wszystko było tak jak zawsze, zwyjątkiem dużego misia trzymającego serduszko. Do ucha miał przyczepioną krateczkę z wydrukowanym "Wszystkiego Najlepszego!!!". Pod napisem było dopisane "przepraszam".
To mega słodkie, ale to nie mnie powinien przepraszać tylko Rose.
Wzięłam to po co przyszłam i udałam się na biolegie.

You're all I seeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz