Rozdział 4

152 13 4
                                    

Wstałam z łóżka i pomaszerowałam do łazienki. Spojrzałam w lustro, a w nim zobaczyłam wychudzoną dziewczynę z bladą twarzą. Tą dziewczyną byłam ja. Nienawidziłam tego jak wyglądam. Odruchowo pociągnęłam za klamkę od szafki i zaczęłam szukać żyletek. No tak, przecież Jacob wszystkie je zabrał.
Umyłam zęby i wyczesałam włosy. Ubrałam się w wybrany wcześniej komplet.

Wyszłam z domu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyszłam z domu. Kierowałam się w stronę szkoły, gdy nagle ktoś krzyknął
– Hej, Emma! Zaczekaj!
Odwróciłam się. Za sobą ujrzałam bruneta.
– Cześć, Jacob... – byłam trochę zmieszana.
Nie wiedziałam jak się teraz mam przy nim zachowywać. Przytuliliśmy się na przywitanie. Gdy odsuneliśmy się od siebie chłopak ujął moją rękę i podwinął rękaw koszuli. Uważnie oglądał jedno ramię, a potem sprawdził drugie. Nic nie powiedział, tylko się uśmiechnął. Ruszyłam z brunetem w stronę szkoły.
– Więc... co tam? – Jacob próbował zacząć rozmowę.
– Nic.
Całą drogę przebyliśmy w ciszy. Gdy doszliśmy do budynku szkolnego od razu poszłam do mojej szafki. Moja przyjaciółka ma szafkę obok mnie i na moje nieszczęście akurat wtedy musiała przy niej stać.
– O, cześć Emma!
– Hej.
– No więc... – wyszeptała. – spytałaś się Jacoba czy...
– Tak – wymusiłam uśmiech. – i nie martw się. Podobasz mu się.
– Naprawdę?! Oh, to cudowne! – wykrzyknęła dziewczyna. Zaczęłam się śmiać. Była strasznie nakręcona. W tym momencie podszedł do nas Jacob. To chyba najgorszy dzień w moim życiu.
– Hej, dziewczyny. Rose, chcę się ciebie o coś spytać.
– O co? – spytała blondynka, lecz w jej oczach było widać, że wie o co chodzi.
– Chcesz być moją dziewczyną?
– Oczywiście! – krzyknęła i rzuciła się na chłopaka.
Wszyscy wokół wydali z siebie głośne "Oooh". Stali tak przytuleni. Nie mogłam na to patrzeć. Poszłam do klasy i usiadłam jak zawsze w ostatniej ławce. Chwilę po tym rozbrzmiał dzwonek. Do klasy weszli uczniowie. W tym tłumie dostrzegłam Rose i jej nowego chłopaka. Trzymali się za ręce. Odwróciłam wzrok. Kątem oka zauważyłam, że ktoś zajmuje miejsce obok mnie. Oczywiście był to Jacob.
– Nie usiądziesz ze swoją dziewczyną? – spytałam zdobywając się na to, żeby brzmieć jak najbardziej naturalnie.
– Nieee, wole siedzieć z moją najlepszą przyjaciółką. – odparł, a ja właśnie oficjalnie utknęłam w friendzone.
Uśmiechnęłam się lekko do bruneta i spojrzałam na nauczycielkę udając, iż lekcja mnie niezmiernie interesuje.

***

Dni zaczęły się dlużyć. Już nie wytrzymuje widoku Rose klejącej się do Jacoba. Ciągle wieszała mu się na szyje i obcałowywała go całego, jednakże coś było nie tak. Chłopak nie okazywał tak namiętnych uczuć wobec blondynki. Owszem całował i przytulał ją, lecz nie tak często jak ona jego.
Naszczęście nadszedł piątkowy wieczór. Odrazu po szkole ubrałam kigurumi pikachu. Jako dziecko uwielbiałem oglądać Pokémony. Miałam zamiar zjeść całe pudełko lodów podczas oglądania mojego ulubionego filmu, Mr. Nobody, ale przerwał mi telefon. Myślałam, że to Jacob dzwoni, lecz na wyświetlaczu widniał napis "Tata". Odebrałam bez zastanowienia.
– Oh, tato! Nawet nie wiesz jak się cieszę!
– Też się cieszę, że cię słyszę, córcia. Mam dla ciebie złą wiadomość.
– Czy... czy mama żyje? – zapytałam drżącym głosem. Spodziewałam się najgorszego.
– Tak, ale lekarze dają jej marne szanse. – odparł mój ojciec.
Po policzkach spłynęła mi łzy. Wprawdzie nie znałam jej dość dobrze bo ciągle nie było jej w domu, no ale do cholery to moja matka. Myślałam wtedy czy pozbieram się po tej stracie. Być może nie dam rady.
– Tato, kiedy będziesz w domu?
– Jeszcze trzymają mnie na obserwacje, lecz za tydzień, góra dwa wrócę do domu. – usłyszałam jak ktoś mówi do mojego taty. – Emma, ja muszę już kończyć. Pa!
– Pa...
Zakończył połączenie. Wpatrywałam się w telefon nadal płacząc. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Potrzebowałam pocieszenia. Wybrałam numer do Jacoba. Czekałam dwa sygnały i odebrał.
– Halo?
– Jacob... – zaczęłam.
– Boże, Emma co się stało?! – spytał.
Niby normalny odruch, lecz miałam wrażenie, że brzmiał jakoś... inaczej?
– Możesz przyjść do mnie? Potrzebuje cię. Teraz.
– Już idę! Przyjdę z Rose, okay? – i wszystko już było jasne. Gdyby był sam nazwałby mnie księżniczką czy coś w tym stylu.
– Okay.

***

Po ok. 5 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Gdy tylko ujrzałam bruneta rzuciłam się na niego i przytuliłam najmocniej jak potrafiłam. On odwzajemnił uścisk. Dyskretnie spojrzałam na przyjaciółkę. Widziałam w jej oczach gniew. Chciałam się oderwać od chłopaka, lecz on mocno mnie trzymał. Powiedział coś do swojej dziewczyny. Nie zwracałam uwagi co do niej mówił. Poczułam jego ciepłe dłonie na moich udach. Lekko je ścisnął.
– Ekhem. – usłyszałam za sobą Rose.
Jacob podrzucił mnie do góry, a potem złapał. Zmusił mnie, żebym oplotła moje nogi wokół jego talii.  Trzymał mnie za biodra do czasu, aż weszliśmy po schodach. Wtedy złapał za mój tyłek.
– Jacob... nie możemy tak robić.
– Spokojnie, Rose się o tym nie dowie. – wyszeptał.
Położył się ze mną na łóżku. Delikatnie przeczesywał moje włosy.
– Dziękuje, że jesteś przy mnie.
– Nie ma sprawy. – powiedział i pocałował mnie w czoło.
Leżeliśmy tak chwile. Gdy tylko usłuszeliśmy kroki na schodach usiedliśmy gwałtownie zachowyjąc bezpieczną odległość tak, aby Rose nic nie podejrzewała.
Dziewczyna weszła do pokoju z metalową tacką.
– Zrobiłam wszystko o co mnie prosiłeś, kochanie. – wyraźnie podkreśliła pieszczotliwe nazwanie chłopaka. – Przyniosłam ciepłe kakao i twoje ulubione ciastka. – zwróciła się do mnie z uśmiechem.
– Dzięki. – powiedziałam słabo.
– Więc...może opowiesz nam co się stało, Em. – odezwał się wreszcie brunet.

***

Opowiedziałam im wszystko. Było dla mnie bardzo trudno wracać do tego. Podczas powracania do nieprzyjemnej sytuacj ciągle płakałam. Na szczęście Jacob przytulał mnie cały czas.
Para była u mnie dość długo. Przez cały ich pobyt pocieszały mnie i próbowali rozweselić.
Spojrzałam na zegarek. Było trochę późno. Rose i Jacob musieli już iść. Gdy wyszli patrzyłam na nich przez okno. Trzymali się za ręce. Muszę przyznać, byli uroczą parą. Chłopak był 10 centymetrów wyższy od swojej dziewczyny, więc słodko wyglądało to jak Jacob schylał się by pocałować Rose.
Do oczu napłynęły mi łzy. Coraz bardziej wydawało mi się, że czuje do Jacoba coś wiecej. Niestety nie było to odwzajemnione uczucie. Postanowiłam sobie dać z tym spokój.

You're all I seeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz