Rodział 1

227 9 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońa, które wpadły przez okno mojego pokoju. W tym samym czasie zadzwonił mój budzik. Była 6.30 rano. Niechętnie powlokłam się do łazienki. Cała dla mnie, ponieważ znajdowała się w moim pokoju. Z resztą rodziców i tak nie było w domu. Jak zawsze.

Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam i uczesałam włosy, potem umyłam zęby. Podeszłam do szafy z zamiarem wybrania ubrań na ten dzień. Na dworze było bardzo ciepło, lecz musiałam wybrać coś co zakrywało moje ręce i uda, ponieważ te miejsca były pokryte bliznami po cięciu się. Wracając do ubrań wkońcu postawiłam na czarne rurki, czarny top, jeansową katane i oczywiście czarne trampki. Według mojej klasy jestem emo i jest to prawda, ale wkurza mnie jak ciągle mówią "Patrz, emo idzie."

***

Do szkoły miałam ok. 15 minut drogi, więc zawsze późno wychodziłam z domu. Najwyraźniej szłam szybciej niż zwykle, bo zdążyłam przyjść 5 minut przed dzwonkiem na lekcje. Pierwsza lekcja dzisiaj to matma. Miałam wrażenie, że coś jest nie tak. Starałam się to dostrzec i udało mi się. Pod klasą, w której miałam mieć zaraz lekcje siedział brunet o ciemnych oczach. Nigdy wcześniej nie widziałam tego chłopaka w naszej szkole.

Obok mnie usłyszałam jęk zachwycenia. Obróciłam się w stronę westchnień. Wydawały je trzy dziewczyny z mojej klasy, które właśnie gapiły się na nieznanego mi chłopaka. Nikt ich nie lubił bo były wrednymi sukami, ale w kwestii zachwycenia się brunetem musiałam się z nimi zgodzić. Był przystojny.

Moją uwagę od nieznajomego odwrócił dzwonek. Nauczyciel wpuścił nas do klasy. Tuż za nami wszedł ten chłopak. Zajęłam moją ulubioną ławkę, czyli ostatnią w rzędzie pod oknem.

– Usiądźcie – poprosił nauczyciel. – Wasz wychowawca poprosił mnie abym przekazał wam, że macie nowego kolegę w klasie – powiedział. — Przedstaw się – zwrócił się do chłopaka.

– Cześć, nazywam się Jacob Sartorius.

– Dobrze, w takim razie usiądz gdzieś i zacznijmy lekcje.

Jacob rozejrzał się po klasie. Oczywiście trzy sucze próbowały zwrócić uwagę chłopaka, żeby usiadł koło nich. Zawzięcie pokazywały na wolne miejsce obok Charlotte, "liderki" tej paczki. Jednakże on ominął je i zajął wolne miejsce obok mnie. Nie ukrywam, trochę mnie to dziwiło.

– Nie wolisz usiąść z tamtymi loszkami niż z takim emosem jak ja?

– Nieee. Widać, że są tylko pustymi laskami, które lecą na wygląd. Ja osobiście uważam, że trzeba kierować się charakterem innych.

– Wow. Jesteś pierwszym chłopakiem, który nie patrzy tylko na wygląd – powiedziałam. – Już cię lubię.

Jacob już nic nie odpowiedział tylko uśmiechnął się leciutko.

***

Po matmie spakowałam się i wyszłam z pomieszczenia jako ostatnia. Przed klasą, którą opuszczałam czekał na mnie nowy. Razem poszliśmy pod salę, gdzie miała odbyć się następna lekcja.

– Zapomniałem spytać się ciebie o imię – powiedział lekko zawstydzony.

– Emma – rzuciłam krótko.

Pod klasą stał gang wrednych sucz. Patrzyły na mnie jakbym wymordowała im całą rodzinę. Kiedy przechodziłam obok nich Charlotte podstawiła mi nogę. Wywaliłam się na podłogę. Wszyscy wokół mnie śmiali. Nawet ten nowy, Jacob. A już miałam w sobie cichą nadzieję, że w końcu znajdę przyjaciela. Ale wszystko na nic.

Zapłakana uciekłam do toalet. Sprawdziłam czy nikogo nie ma w kabinach. Byłam sama. Zamknęłam się w jednym przedziale i wyjęłam z plecaka żyletkę. Zrobiłam płytkie cięcie na wolnym miejscu na nadgarstku. Odczułam ulgę.

Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje. Wytarłam krew i zakrylam rane rękawem kurtki. Gdy weszłam do klasy wszystkie oczy skierowały się na mnie. Wszyscy zaczęli chichotać.

– Wiecie co? Mam w dupie was wszystkich – powiedziałam i skierowałam się w stronę mojej ulubionej ławki.

Zdziwiło mnie to, iż była zajęta przez Jacoba. Przez chwilę wahałam się czy usiąść z nim, jednak ostatecznie zdecydowałam się to zrobić. Rzuciłam plecak na ławkę i wypakowałam potrzebne książki.

– Wszystko w porządku? – spytał chłopak.

Spojrzałam na niego. Sądziłam, że będzie śmiał, lecz on wyglądał na przejętego.

– Tak.

– Nie udawaj. Widzę, że płakałaś – powiedział. – Czy to przez to, że wszyscy się z ciebie śmiali, kiedy upadłaś?

– Może.

Po mojej odpowiedzi Jacob nie odezwał się do mnie do końca lekcji.

***

Na wszystkich lekcjach brunet siadał obok mnie. Zastanawiałam się czemu nie siada z innymi z naszej klasy.

Wyszłam ze szkoły. Wyciągnęłam słuchawki z kieszeni i zaczęłam kierować się w stronę domu, gdy nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i zobaczyłam Jacoba.

– Czego chcesz?

– Chciałem tylko odprowadzić cię do domu – odparł.

– Okay, niech ci będzie.

Szliśmy w milczeniu. Co jakiś czas spoglądałam na Jacoba. Wyglądał tak jakby chciał coś powiedzieć.

***

Po kilku minutach byliśmy już pod drzwiami mojego domu.

– Oto mój pałac – zażartowałam. – Było fajnie lecz...

– Może chciałabyś pójść gdzieś razem? – przerwał mi. Miał rumieńce na policzkach.

– Umm... Po co?

– No wiesz... Żeby się lepiej poznać.

– Noo dobra. Może dziś o 18 pójdziemy do parku. Pasuje ci?

– Tak! Dzięki! Zajdę po ciebie! – powiedział i pomachał mi na pożegnanie

***

Spojrzałam na zegarek. Wskazywał on godzinę 17.45. Zostało mi jeszcze tylko 15 minut do spotkania z chłopakiem. Muszę przyznać, że jest uroczy. Te jego brązowe oczy i ten aparat na zębach... Stop! Co ja wygaduję?! Przecież ja go nawet dobrze nie znam! No nic. Poszłam do pokoju po Kostka, to mój ukochany plecak w kształcie kostki. Służy mi za torebkę. Jeansową kurtkę zmieniłam na bluzę wkładaną przez głowę ze znaczkiem Batmana, bo zaczynało robić się trochę chłodno.

Równo o 18 zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. W progu zastałam bruneta.

– Cześć, księżniczko – powiedział i przytulił mnie. – Gotowa?

– Tak, ale nie mów do mnie księżniczko.

***

Spacerowaliśmy kilka godzin. Ciągle rozmawialiśmy i śmialiśmy się z sytuacji z przeszłości.

— Jacob?

– Tak, księżniczko?

– Nie nazywaj mnie tak! Jestem emo, nie widzisz?! – powiedziałam żartobliwie. Chłopak zaśmiał się.

– To o co chciałaś się zapytać?

– Czemu cały dzień spędziłeś ze mną zamiast spróbować zakolegować się z innymi?

– Ponieważ nie chcę mieć wielu znajomych. Wystarczy mi nawet jeden najlepszy przyjaciel – powiedział. – Albo przyjaciółka – dodał i puścił do mnie oczko.

Poczułam, że lekko się zarumieniłam. To było słodkie. Sprawdziłam godzinę w telefonie. Była dokładnie 20.38, a jutro musieliśmy iść do szkoły.

– Robi się późno. Powinnam wracać już do domu.

– Odprowadzę cię – zaproponował.

– Okay.

Nim się obejrzałam stałam już pod domem.

– Pa Jacob – powiedziałam i przytuliłam go. On oddał przytulasa.

– Pa, księżniczko – odparł, a ja walnęłam go lekko w ramię.

You're all I seeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz