CZTERY

9 1 0
                                    

Leżałem na łóżku, bawiąc się nożem. Bałem się rozumiecie? Ehm..ja się boję! Chyba pierwszy raz w życiu. Jeff! Ty tchórzu! Nie możesz tak! Musisz stawiać czoła temu co Cię czeka! Serce podchodziło mi do gardła za każdym razem, gdy ktoś przeszedł obok mojego pokoju. Podrzuciłem nóż w górę, który spadł i przejechał mi po ręce, rana wypełniła się krwią.

-Kurwa!- syknąłem cicho, a po chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Nie odzywałem się, bo ze strachu zaniemówiłem.

-Jeffrey, wpuść mnie, to ja Melka-podszedłem do drzwi i je uchyliłem.

-Przestań się wygłupiać! Przyszłam po twoje ciuchy..co z Tobą się dzieje?-odepchnęła mnie od drzwi i weszła do środka.

-Jeff..coś się stało? Zachowujesz się dziwnie..-wzięła z krzesła moją brudną od krwi bluzę- znowu kogoś zabiłeś?

-Nudziło..mi..się -odpowiedziałem niepewnie, widząc, że Mela ani razu od kiedy tu jest, nie wspomniała nic o tej sytuacji, która miała miejsce zaledwie parę godzin temu. Ona..ona o niczym nie wie?

-Rozmawiałaś z Jane?- to było podchwytliwe pytanie.

-Tak, rozmawiałam..wiedziałam, że o to zapytasz. Przybiegła do mnie, kiedy myłam naczynia-westchnęła-Jeff, co się stało? Czy zrobiłeś jej krzywdę?- usiadłem na łóżku.

-Ja..

-Słucham..

-Znasz mnie..wiesz, że niby bym tego nie zrobił.

-To dlaczego ona była tak bardzo wystraszona?-przysiadła przede mną na piętach.

-Ciężko jest nie myśleć o kobietach..brakuje mi jej bliskości..w końcu jestem mężczyzną, ale nic jej nie zrobiłem, przysięgam!

-Rozumiem..wierzę Ci, ale dobrze zrobisz jeżeli pójdziesz do niej i przeprosisz.

-Dziękuję, jesteś dla mnie jak matka-pocałowałem jej ciepły policzek.

- A ty dla mnie jak syn, którego nigdy nie miałam -uśmiechnęła się i opuściła mój pokój. Po chwili wybiegłem na korytarz i wpadłem na Jane.

-Jane, przepraszam Cię..nigdy bym Cię nie skrzywdził, wybacz mi-uklęknąłem przed nią i chwyciłem na dłonie.

-Nie rób scen..wstań -świadkiem tego zdarzenia był Slendi, Cherry z Niną, Jack i oczywiście ten krasnalowaty idiota Ben.

-Wybaczysz mi?

-Dobrze, jeżeli wstaniesz-pogodziłem się z nią, punkt dla Jeffa! Tym razem o ile pamiętam była na mnie wściekła najkrócej, kiedyś jak ją uderzyłem drzwiami, nie odzywała się do mnie przez dobry tydzień. Kiedy wszyscy się rozeszli Jane szepnęła mi do ucha:

-Jeżeli myślisz, że wygrałeś to się myślisz -jej wargi się uniosły, a ja zostałem na lodzie..co za głupia pinda! Zemszczę się!

Go To Sleep_Idź SpaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz