Obudziłem się nad ranem koło godziny 5.00. Leżałem okryty kołdrą w samej bieliźnie. Spojrzałem w bok, ale nie było tam Jane tylko.. Slender! Czy on mi nie da spokoju? Kiedyś taki nie był, proxy go tak zmienili? Słyszałem od Jacka, że cała trójka to pedały i baraszkują ze Slendermanem, ale tak szybko zmienił upodobania i zaczął gustować w facetach? Czemu nie przyczepi się Bena, albo Jacka, co z tego, że mam boskie ciało! Gejem nie jestem i być nie zamierzam!
-Co do cholery?-przykrył mi swoją macką usta, a drugą zsunął ze mnie kołdrę.
-Nie bój się Jeff, nic Ci się nie stanie, chcę Ci tylko dać dowód mojej miłości.
-Nie godzi się gwałcić swoich podopiecznych!
-Coo?
-To tak jakby ojciec chciał puknąć swojego syna!-zacisnąłem zęby na jego obślizgłej macce, krzyknął i mnie puścił. Zeskoczyłem z łóżka i chciałem wybiec z pokoju, ale w ostatniej sekundzie mnie złapał i przytulił do swojej klatki piersiowej, nasze ciała się stykały.
PERSPEKTYWA JACKA.
Chciałem pokazać nową grę Jeffowi. Kiedy byliśmy młodsi, zawsze lubiliśmy razem spędzać czas na graniu. Niosłem w rękach pudełko i zatrzymałem się przed pokojem mojego przyjaciela. Słyszałem jakieś dziwne odgłosy i nie wiedziałem czy mam tak dalej stać czy zareagować. Ale kiedy dobiegł do mnie krzyk Jeffa, bez zastanowienia wparowałem do środka. To co tam zobaczyłem o mały włos nie powaliło mnie z nóg. Czy Slender właśnie gwałcił Jeffa?
-Operatorze, zostaw go! Zejdź z niego, bo zawiadomię o tym resztę!
PERSPEKTYWA JEFFA.
Nie potrafiłem się wyrwać, był dla mnie za silny. Trzymał mnie za nadgarstki i przygniatał swoim ciałem. Czy on zamierza mnie..? Myślałem, że to mój koniec i że zostanę z traumą do końca życia, ale do mojego pokoju wbiegł Jack. Slender pokornie ode mnie odszedł i zanim wyszedł zwrócił się do Jacka.
-Ani słowa o tym co tu zaszło, zrozumiano? Bo nie tylko ja będę mieć problemy, ale ty również!
-Czy Pan mi grozi?
-Nie, ostrzegam!-Slenderman zatrzasnął za sobą drzwi. Wstałem z łóżka i odetchnąłem.
-Co za dupek! Co on sobie myśli?-przeczesałem ręką włosy.
-Nie wiedziałem, że on ma do Ciebie taką słabość-zachichotał.
-To nie jest śmieszne! Chciałbyś zostać zgwałcony przez faceta?
-Przepraszam-zbliżył się do mnie i objął ramieniem.
-Co robisz? Ty też zmieniłeś orientację?
-Nie świruj! Chcę Cię uścisnąć jak kumpel kumpla, spokojnie.
-No dobra-przytulił mnie do siebie i faktycznie poczułem się o wiele lepiej.
-Ehh.. to ja nie będę wam przeszkadzać, przyjdę później-usłyszeliśmy głos Jane. Odsunąłem się od Jacka, podszedłem do niej i oparłem się ręką o drzwi.
-Dlaczego wczoraj uciekłaś i zostawiłaś mnie na pastwę Slendusia?
-Jak to na pastwę Slendusia?
-Ee.. nieważne, czemu uciekłaś?-zbliżyłem się do niej.
-Nie uciekłam, poszłam do siebie, bo gdyby Melka nas razem zobaczyła, szczególnie w tak niezręcznej sytuacji, oboje mielibyśmy przerąbane, a w nocy było świetnie-szepnęła mi do ucha i cmoknęła w policzek. Po jej wyjściu wróciłem do mojego przyjaciela.
-Myślałem, że Jane jest na Ciebie obrażona.
-Była, przeszło jej.
-I dlatego teraz nasuwają się tutaj jakieś romanse-Jack puścił mi oczko i kazał włączyć telewizor.
-Skąd masz konsole?-o ile mnie pamięć nie myli, to nigdy jej nie miał.
-Od Bena, poprosiłem go o nią wczoraj.
-Pożyczył Ci? Od kiedy on jest taki hojny?-prychnąłem.
-Ojj Jeff, nie bądź złośliwy, spędź z nim trochę czasu, a wtedy na pewno się do siebie przekonacie.
-Być może, ale teraz mam inne rzeczy na głowie-uśmiechnąłem się do niego i usiadłem, ujmując w dłonie Joystick.
Kolejny rozdział zakończony. Wiem, że nie jest idealny, ale mam nadzieję, że się chociaż trochę spodoba. Pozdrawiam cieplutko <3