Wieczorem jeszcze ślęczałem przed telewizorem, grając w gierkę, która mnie mega mocno wciągnęła. Ledwo patrzyłem na oczy, a nadal wgapiałem się w wielki ekran na którym trwała rozgrywka. Kiedy już powoli zasypiałem, bo Jack dawno leżał twarzą na ziemi i głośno chrapał, usłyszałem ciche stukanie w drzwi.
-Chłopaki, dość tego! Do łóżek!
-No co ty Melka, jest jeszcze za wcześnie, nie jesteśmy dziećmi.. może jeszcze mamy iść się wykąpać z gumową kaczuszką i zmówić paciorek- zaśmiałem się pod nosem.
-Nie bądź taki mądry, bo rozpowiem wszystkim, że śpisz z pluszowym misiem!
-A-ale to nie prawda!
-Dla mnie to nie problem, aby puścić plotkę- tym razem to ona zaczęła się śmiać- A teraz idźcie już spać! Jest wpół do trzeciej!
-Skoro jest tak późno, to czemu ty nie śpisz, tylko wydzierasz się pod moimi drzwami?-ziewnąłem, przeciągając się.
-Pluszowy miś..
-Dobra, zrozumiałem! Już się kładę-wyłączyłem telewizor i szturchnąłem Jacka, żeby się obudził, ale spał jak zabity, spróbowałem go podnieść i przenieść do mojego łóżka.
-Kurwa, mój krzyż..-zrzuciłem mojego przyjaciela z powrotem na ziemie i starałem się wyprostować z pozycji pół zgiętej- Wołać kręglarza! Ja pieprze, ale jestem już stary..- Nastawiłem moje biedne plecy i spojrzałem na Jacka, który dalej chrapał, jak stara lokomotywa. Tym razem chwyciłem za jego ręce i pociągnąłem do siebie, aby oprzeć go o mój bark, chwyciłem go za nogi i przerzuciłem sobie przez ramię.. dosłownie PRZERZUCIŁEM! Biedak wylądował po raz kolejny na ziemi, odwróciłem się szybko i jak usłyszałem, że nie przestał chrapać klepnąłem się w czoło.
-Jakim cudem on się jeszcze nie obudził?!- podjąłem trzecią próbę mojego celu. Tym razem się z nim nie pierdoliłem, tylko chwyciłem go za nogi i ciągnąłem przez pokój, przy okazji wycierając nim podłogę.
-Kurde.. Swoje waży po zażarciu tych wszystkich nerek..-w końcu udało mi się umieścić go na łóżku, położyłem się koło niego i zasnąłem.
****
Po pewnym czasie usłyszałem jakieś szelesty dochodzące zza drzwi. Schowałem głowę w poduszce, lecz odgłosy nie dawały mi spać. Odwróciłem się w stronę Jacka, którego już koło mnie nie było, pewnie przebudził się i przeniósł do siebie. Wstałem, przecierając oczy i podszedłem do drzwi, które powoli otworzyłem. Korytarz przepełniał mrok, wszyscy spali, prócz mnie i jakiegoś idioty, który teraz buszuje po kuchni. Wróciłem do pokoju, żeby wziąć latarke i mój nóż, który mocno scisnąłem w dłoni, kiedy wolno schodziłem po schodach. Znalazłem się na dole.. położyłem latarke na ostatnim stopniu i szybko rzuciłem się w stronę kontaktu, żeby zaświecić światło. Zakapturzona postać była mi bardzo dobrze znana, pomimo tego, że stała tyłem.
-Miałem nadzieję, że się spotkamy-wszędzie poznam ten parszywy głos.. Randy!
-Co ty tu kurwa robisz? Mało Ci tego wszystkiego?! Mało tego co zrobiłeś?!- Randy na moje słowa odwrócił się i spojrzał na mnie przerażony.
-Co się z Tobą stało?! Byłeś w salonie piękności?-zrobił zdziwioną minę i wskazał na moją twarz.
-Pewnie! A ty chyba byłeś tym wizażystą co mnie tak upiększył!
-Ale.. twoje usta..
-Daruj sobie! Podziwiać zaraz to będziesz kwiatki od spodu!-przybiłem go do ściany i przyłożyłem nóż do gardła- Po co tutaj przeszedłeś?
-Chciałem zobaczyć jak trzyma się mój śmiertelny wróg Jeff Woods..
-Kretyn! Nie używam już tego nazwiska! A ty powinieneś dawno leżeć sześć stóp pod ziemią! Jak się tutaj dostałeś? Skąd wiesz, że tu jestem?- mocniej przycisnąłem nóż do jego gardła.
-Mam na to swoje sposoby! Możemy normalnie pogadać, jak dorośli?-próbował odsunąć moją rękę.
-Normalnie? Zniszczyłeś mi życie dupku! Jeszcze z Tobą nie skończyłem! W końcu nadejdzie dzień, kiedy się zemszczę, a zemsta Jeffa the Killera jest bolesna i krwawa! Zjeżdżaj stąd..-popchnąłem go w stronę wyjścia, a kiedy wychodził rzuciłem mu groźne spojrzenie.
-Przez Ciebie moja rodzina nie żyje..
-Pfff- Randy się roześmiał- to TY ich zabiłeś..-ponownie się zaśmiał i chwilę później zniknął we mgle.