Lena Collins

32 5 1
                                    

Budzę się w bardzo niewygodnej pozycji z książkami przyklejony do policzka. Przede mną leżą rozwalone dokumenty i przeróżne zdjęcia. Podnoszę się z jękiem do pozycji siedzącej i patrzę na swoje ciało.
Nazywam się Lena Collins i mam 18 lat. Chciałabym studiować fotografie, a jutro są moje urodziny.
Wstaję i idę do kuchni zrobić sobie kawę. Wyciągam przy okazji wczorajszy makaron i zaczynam jeść posiłek. Patrzę na zegarek i wiem, że jestem już spóźniona na spotkanie. Szybko myję zęby i wychodzę z mieszkania zamykając je na klucz. Biegnę przez uliczki Francji i widzę brazowo-białą kawiarenkę, w której codziennie kupuję croissanta z czekoladą. Wbiegłam cały zdyszany do środka, a dzwonek nad drzwiami znacząco mnie uspokoił. Kelnerka uśmiecha się życzliwie i macha do mnie, a ja rozglądam się po wnętrzu. Dziewczyna o czarnych włosach i tak samo ciemnych oczach uśmiecha się do mnie rozciągając swoje mocno różowe usta. Ma twarz tak jasną, że podobna jest do porcelany, a na policzkach widoczne lekkie rumieńce na pewno spowodowane wczesną godziną.
-Hej - powiedziałem i usiadłem na przeciwko dziewczyny, która przyglądała mi się badawczo.
-Wyglądasz... inaczej - stwierdziła, a ja otworzyłem oczy najbardziej jak się dało. Przełknąłem ślinę próbując pozbyć się guli w gardle i najspokojniej jak tylko potrafiłem odpowiedziałem:
-Zaspałam - mój głos był miękki, a długie bląd fale muskały moje dłonie. Skanowała całe moje ciało, a najbardziej wpatrywała się w oczy. Ręce zaczęły mi się trząść że zdenerwowania, a serce chciało wyskoczyć z piersi.
Boże... czy ona się czegoś domyśla?
-Masz soczewki? - zapytała, a ja spojrzałem na nią jak jakiś idiota - Masz inny kolor oczu - wyjaśniła i zaśmiała się cichutko. Jej śmiech był tak delikatny, że mógłbym słuchać go godzinami i nigdy, by mi się to nie znudziło.
-Nie. Zawsze rakie miałam - upsss.
-Zawsze? Gdy się widzimy masz niebieskie, a teraz widzę, że masz bursztynowe - zobaczyłem coś w jej oczach. Zachwyt? A może zaskoczenie?
-Cóż... - nie dokończyłem, bo kelnerka podeszła do nas i ustawiła przed nami pyszne rogaliki wyciągnięte prosto z pieca. Zaczęła mi ślinka lecieć i sięgnęłam po pierwszy z brzegu.
-Lena, pamiętasz, że jutro są twoje urodziny? - czarnowłosa spojrzała się na mnie, a ja pokiwałam twierdząco głową - Będzie świetnie, a teraz mam dla ciebie niespodziankę - zapiszczała i wyjęła z torebki wczorajszą gazetę, a na pierwszej stronie widniało zdjęcie ich obu. Dopiero teraz zobaczyłam jak wyglądam. Długie bląd fale opadające na ramiona i krótkie choć umięśnione nogi. Dziewczyna zaś obok mnie miała na sobie niebieską sukienkę i włosy związane w warkocz.
-Będziemy mieć pamiątkę do końca życia! - uśmiechnęła się tak szeroko, że mnie, aż zrobiło się cieplej na sercu.
-Pięknie wyszłaś - palnąłem bez zastanowienia, a ona spojrzała na zdjęcie.
-Ty też niczego sobie, kochana - mrugnęła do mnie, a ja opuściłem kąciki ust ku dole. No tak... byłem tylko jej przyjaciółką. -Okej muszę iść - powiedziała i dopiła swoją kawę do końca. Wstała z miejsca i pożegnała się zostawiając mi gazetę na stoliku. Za oknem spojrzała na mnie ostatni raz i zniknęła w gęstym tłumie.
Z sekundy na sekundę zaczęło mi się kręcić w głowie, a w ustach poczułem metaliczny smak. Miałem mroczki przed oczami, a pieszczenie zaczęło się obracać wokół własnej osi. Poczułem niewyobrażalny ból głowy, a potem znów zobaczyłem tak dobrze znaną ciemność.
Żegnaj Leno Collins, nigdy cię nie zapomnę...
I ciebie ciemnowłosa dziewczyno...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 02, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zakładając MaskęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz