Kiedy dziewczyna zeszła na parter, zauważyła w kuchni babcię, która przygotowywała śniadanie.Była niską kobietą o niewielkiej nadwadze, małych krecich oczkach z okrągłymi okularami na długim nosie.Miała niebywałą obsesję na punkcie kotów, chociaż miała ich jedynie dwa.
-Widzę, że już wstałaś skarbeńku.-Tak i jestem okropnie głodna.-Żaneta popatrzyła się na jedzenie, które zrobiła jej babcia Henia. -Zrobiłaś kurczaka w curry na śniadanie? Może zrobiłabyś naleśniki?-To dla kotów, kochana. Tobie mogę zrobić kanapki z serem. Albo sama zrób, bo jeszcze muszę przygotować panierkę.
Żan podeszła do lodówki. Otwierając ją, przypomniała sobie prawdziwy powód, dla którego tu przyszła.
-Babciu... Z sufitu kapie woda. Będzie trzeba coś z tym zrobić.-Ach, tak. Już wcześniej były z tym problemy. Nie martw się, dziadek to naprawi.-A gdzie on jest?. -Jak zwykle już o wschodzie słońca poszedł na łowy, ponieważ powiedział, że wyczuwa sarnę w pobliżu. Zamknij już tą lodówkę. To nie telewizor, żeby się w nią cały czas patrzeć.
Żaneta podeszła do schodów prowadzących do jej pokoju.Wtedy do domu wszedł wysoki, szczupły, postawny mężczyzna.
-Hej dziadku.- powiedziała dziewczyna. -No witam. Trochę późno wstajesz moja panno. Od jutra będziesz chodziła ze mną na polowania. -Przecież jest siódma. Dla innych w moim wieku to jeszcze ciemna noc. -To nie zmienia faktu, że chciałbym, abyś poznała i nauczyła się polować. -Przemyślę to. Przy okazji muszę ci powiedzieć... -Strudel! Gryzelda! Śniadanie! Kici kici...-przerwał jej krzyk babci wołającej koty na posiłek. -W moim pokoju przecieka sufit.-dokończyła Żaneta. -Zaraz się tym zajmę. Odpowiedział dziadek
Dziewczyna wyszła z domu. Jej dziadek wcale nie musiał uczyć jej polowania. Ona miała to we krwi. Jej wilk domagał się jedzenia, więc dziewczyna upewniając się, że nikt jej nie widzi przemieniła się w swoją wilczą postać. Postanowiła zjeść coś z farmy dziadków, ponieważ była zbyt słaba z głodu, by dogonić jakiekolwiek zwierzę w lesie obok domu.Czasem jej żołądek domagał się czegoś innego, niż zwykłych kanapek z serem i musztardą.
Zaczęła pewnym krokiem zbliżać się do zagrody krów. Zanim roślinożerne stworzenia zorientowały się, że w pobliżu jest drapieżnik rudy wilk rzucił się na jedną z nich i skręcił jej kark. Żan zaczęła jeść. Nagle posiłek przerwał jej huk strzału. Jej dziadek zbliżał się do niej w tempie, na który pozwalały mu jego już starsze stawy. Chybił już drugi raz, ale za trzecim razem trafił w lewą tylną łapę. Żan biegła najszybciej jak potrafiła, żeby ukryć się w lesie i przeczekać pulsujący w nodze ból. Fryderyk wrócił ze strzelbą do domu.Kiedy przestało padać, dziewczyna postanowiła zrobić to samo.
CZYTASZ
Inny Alfa
Loup-garouRudowłosa, spontaniczna, kochająca książki dziewczyna pełna kontrastów. Przy okazji jest wilkołakiem. Przeprowadza się do dziadków z powodu pewnego wypadku. Odkrywa wiele tajemnic, a między innymi to, że niebawem będzie musiała znaleźć partnera, któ...