Rozdział 9 Przepowiednia

167 12 3
                                    

Avatar ukazuje postać Lenarisa.

Wspięliśmi się z Leo na górę nieopodal zawalonej kopalni i obserwowaliśmy plac wymian.
-O co chodziło Lenarisowi z tą "przemianą"?-spytał Leo.
-Możemy to przemilczeć?
-Nie.
Wyciągnąłem z torby "Oblicze Bestii" i podałem magowi.
Przeczytał uważnie spory fragment dziennika i oddał mi go.
-To brzmi jak jakaś bajka.
Pokazałem mu kły.
-Dobra, cofam co powiedziałem. Ale jak to w ogóle możliwe?
Od jak dawna to się dzieje?
-Od mojej pierwszej wizyty w Obozie Bractwa.
-Co do Bractwa...
-Tak?
-Co o tym wszystkim myślisz? Śniący okazał się demonem, Y'berion nie żyje a Kalom zniknął. Dla mnie to jakieś szaleństwo, nigdy nie pomyślałem, że wszystko może się potoczyć w tak złym kierunku.
-Też nie bardzo rozumiem, co się dzieje. A co do "Oblicza Bestii", zachowaj to dla siebie.
-Powinieneś powiedzieć reszcie.
-Nie! Nie ma mowy! Ani słowa o tym, zwłaszcza Ragnarowi i Layli.
-Dlaczego?
-Bo cię o to proszę...
-Ktoś jeszcze o tym wie?
-Lester, Connor, Lenaris, Mordrag, Gorn, Diego i Milten. Może jeszcze kilka osób.
-Darven to wyjdzie na jaw prędzej czy później. Nie ma sensu tego ukrywać przed kilkoma osobami, kiedy wszyscy dookoła wiedzą.
-Możesz mieć rację.
-Ja zawsze mam rację.
-Bo jesteś magiem?
-Bo jestem twoim przyjacielem.
Obiecaj, że powiesz im o "Obliczu Bestii".
-Przestań, już dzisiaj składałem jedną obietnicę.
Leo patrzył na mnie trochę głupio, w końcu zgodziłem się wyznać prawdę Ragnarowi i Layli w swoim czasie. Wróciliśmy do obserwacji placu wymian.
-Darven, widzisz coś?
-Nic się nie...czekaj, ktoś idzie.
Na placu pojawił się sędzia, strażnicy niosący kilka skrzyń i skazaniec. Dziewczyna o bardzo jasnych, brązowych włosach ubrana w starą suknię. Widziałem jak sędzia czyta wyrok i wrzuca ją za barierę. W tym samym czasie doszło do wymiany rudy na skrzynie z zapasami dla Starego Obozu. Strażnicy w czerwonych pancerzach wyciągnęli dziewczynę z wody. Jeden uderzył ją w twarz.
Widziałem, jak Leo zdenerwował się tym widokiem. Zacisnął pięść, wstał i ruszył biegiem w stronę placu przez strome zbocza.
-Leo, stój!
Nie słuchał mnie, poczułem bijące od niego silne napięcie magiczne, więc pobiegłem za nim. Widziałem jak wyciąga z torby dziwny, ciemny zwój. Zeskoczył na drewnianą bramę i użył zwoju. Byłem w szoku, gdy po użyciu go zmienił się w skrzydlatego, ciemnego demona. Strażnicy pilnujący bramy uciekli krzycząc tak głośno, że pewnie reszta Wyklętych usłyszała ich aż w Obozie. Strażnicy na placu wymian dobyli broni, jednak gdy zobaczyli Leo zrobili to samo co dwaj poprzedni, pilnujący bramy. Uciekli.
Zszedłem biegiem z góry i zeskoczyłem z urwiska na plac wymian. Moc cieniostwora pozwoliła mi na skakanie ze znacznej wysokości.
Dziewczyna uniosła wzrok w stronę Leo, przestraszyła się i zamknęła oczy myśląc, że to koniec.
-Leo, nie!
Demon spojrzał na mnie i z powrotem przybrał ludzką postać.
-Leo, wszystko dobrze?-spytałem.
-Tak.
Dziewczyna wstała i ze łzami w oczach spojrzała na Leo. Po chwili ugięły się jej nogi i straciła przytomność.
Leo złapał ją zanim upadła na ziemię, wziął ją na ręce i kiwnął porozumiewawczo głową.
Poszliśmy z powrotem do obozu.

-Leo, co tam się stało!? Kto tam krzyczał!? I co to za dziewczyna!?-pytał Ragnar.
-Eee...Darven wam powie.
-Czekaj, ale ja...
Leo wymigał się z tłumaczenia co zaszło na placu wymian. Zaniósł nieznajomą do jaskini, później poszedł do magazynu i szukał ziół leczniczych. Ja w tym czasie tłumaczyłem się Ragnarowi z tego, co stało się na placu.
-Sytuacja lekko wymknęła się spod kontroli. Doszło do wymiany, w tym samym czasie za barierę wrzucono tę dziewczynę. Jeden ze strażników uderzył ją w twarz zaraz po wyciągnięciu jej z wody. Leo zareagował trochę nerwowo i...
-I? Co dalej?
-To był zwój z zaklęciem strachu. Zmieniłem się w demona, strażnicy uciekali aż się kurzyło.-wyjaśnił Leo niosąc zioła lecznicze.
-Widzieli was?
-Wątpię. Widzieli demona, w którego zmienił się Leo. Nie widzieli jego ludzkiej gęby, mojej zresztą też. Wszystko działo się trochę zbyt szybko.
-A co było w skrzyniach?
-Zapasy dla Starego Obozu. Jedzenie, narzędzia, broń, ubrania.
-Mogliście zabrać trochę zapasów. I tak dobrze się spisaliście. Layla i Leo zajmą się tą dziewczyną. Jeśli będzie chciała, przyjmiemy ją do Wyklętych.
-Cholera, muszę tak czy siak wrócić na plac.
-Dlaczego?
-Przypomniało mi się, że kiedy mnie tu wrzucono miałem dostarczyć listy do magów kręgu ognia i wody.
-Pójdziesz wieczorem, teraz mogą kręcić się tam strażnicy.
-Dobra. Zrób listę rzeczy, które są potrzebne w obozie a ja je dostarczę.
-Chcesz iść sam?
-Tak chyba będzie najlepiej. Wolę nie narażać reszty, gdyby coś się stało.
-Pójdę z tobą.-powiedziała Layla stojąca za mną.
-Na Innosa, Layla! Nie strasz mnie!
-Daj spokój, nie jestem aż tak straszna.
-Chcesz iść z Darvenem po zapasy?
-Pewnie. Nie mam nic do roboty.
-Właściwie to Leo znalazł ci zajęcie.
-Jakie zajęcie? O czym ty mówisz?
-Idź do jaskini i sama zobacz.

Gothic Narodziny LegendyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz