Rozdział 13 Poświęcenie

149 13 3
                                    

Jeden z ważniejszych rozdziałów. Czy Darven opanował moc cieniostwora? Czy spełni obietnicę daną Ragnarowi? Co z Rose i Jazonem? Czy wyklęci utrzymają się po takim ciosie?
Czy wydostaną się z Górniczej Doliny?
Wkrótce się tego dowiemy, teraz jednak czeka was...

Rozdział 13 Poświęcenie

O świcie obudziły mnie krzyki Lee.
-Dalej panowie! Musimy przygotować się do walki.
Wstałem i wybiegłem z chaty. W stronę placu treningowego szedł duży oddział najemników.
-Lee!-zawołałem-Co się dzieje!?
-Saturas ci wszystko wyjaśni, idź do niego jak najszybciej! Ja nie mam teraz czasu!
Wziąłem miecz i pobiegłem do siedziby magów wody.
W środku czekał już Saturas w towarzystwie Gorna.
-Co się dzieje!?-spytałem od razu po wejściu do pokoju z pentagramem.
-Darven, mamy złe wieści. Bardzo złe. Stara kopalnia zawaliła się, gdy kopacze trafili na podziemną rzekę, nikt nie przeżył.
-Ale dlaczego Lee zbiera wojska? Co się dzieje!?
-Zawalenie się Starej kopalni oznaczało utratę wpływów przez Gomeza, bowiem bez kopalni nie ma rudy, a bez rudy nie ma władzy. Kiedy tylko to zrozumiał, musiał zrobić coś, aby temu zapobiec. Widzisz, my też mamy swoją, własną kopalnię, z której wydobywamy surowiec, potrzebny do zniszczenia magicznej bariery.
Gomez stwierdził, że odbierze nam naszą kopalnię i przy okazji zniszczy wreszcie Nowy Obóz.
-Przecież mamy zabudowania i fortyfikację, jak długo...
-Oni znają sekretną ścieżkę prowadząca przez góry prosto do kopalni. Mało tego, Gomez kazał wymordować wszystkich magów ognia!-wtrącił Gorn.
-Co!? Jak!? Kiedy!? Co z Miltenem!?
-On jako jedyny przeżył, powiedział nam o tym nasz wspólny przyjaciel.
-Kto?-spytałem.
Saturas westchnął ciężko i wyjaśnił, że chodzi o Kozią Bródkę.
-Muszę ostrzec wyklętych!
-Prędko, jeśli jeszcze nie jest za późno!

Gdy dotarłem na miejsce, Obóz Wyklętych stał w płomieniach. Wszystko było zniszczone, nikogo nie było. Poczułem gniew, podobny do tego, kiedy zobaczyłem Roscoe i Laylę.
Znów zrobiło mi się ciemno przed oczami i usłyszałem własny ryk rozchodzący się echem po Górniczej Dolinie.

-Cholera, ciężki jesteś.-zbudził mnie znajomy głos.
-Aidan?
-Jeden jedyny! Co się z tobą stało?
-Ehh...straciłem kontrolę nad cieniostworem.
-Słyszałem głośny ryk z okolic Obozu Wyklętych i pomyślałem, że mogą mieć kłopoty. Co tam się stało?
-Nie wiem. Wczoraj widziałem się z Leo, Mirukiem i Lenarisem. Wszystko wyglądało normalnie. Słyszałeś o zawaleniu się Starej kopalni?
-Cała kolonia o tym gada! I o ataku Gomeza na Nowy Obóz.
-Rozerwę go na strzępy!
-A Roscoe?
-Zaczeka. Najpierw muszę uwolnić wyklętych. Idę do Saturasa. Muszę mu o tym powiedzieć.
-Ruszaj. Ja tu zostanę.
-Uważaj na siebie Aidan.
-Ty też Darven.

-Gomez uwięził wyklętych!?-spytał zdziwiony Saturas.
-Sukinsyn! Stał się nieobliczalny!
-Ludzie zawsze zwariują gdy nie mają nic do stracenia. Cóż, nic z tym nie zrobimy.
-Nic!? Ragnar na pewno zrobiłby coś, gdyby to o was chodziło!
-Najpierw musimy zająć się kopalnią. Dopiero później będziemy mogli zaatakować Stary Obóz.
-Róbcie co chcecie, sam wezmę szturmem Stary Obóz!
-Nie jesteś aż tak potężny.
-Jestem wystarczająco wkurzony!
-Ehh...Porozmawiaj o tym z Lee. Jest u siebie, może on przemówi ci do rozsądku.
-Nie zamierzam siedzieć bezczynnie gdy oni są uwięzieni w jakiejś dziurze nazywanej obozem! Róbcie jak chcecie, sam zajmę się odbiciem wyklętych z rąk tego pojebańca!
-Nie możemy atakować na dwóch frontach! Albo odbijemy kopalnię, albo zaatakujemy Stary Obóz! Nie możemy pozwolić, aby nasz wysiłek w zniszczeniu bariery poszedł na marne! Przykro mi Darven.
-Niech was szlag! -wrzasnąłem na arcymaga i wybiegłem z siedziby kapłanów Adanosa.
-Czekaj!-zatrzymał mnie Lee.
-Zejdź mi z drogi.
-Darven nie możesz sam zaatakować obozu pełnego uzbrojonych, gotowych do walki strażników.
-To się kurwa chyba zdziwisz.
-Martwy nie pomożesz wyklętym!
-Więc mi pomóż!
Przywódca najemników spojrzał na mnie krzywo.
-Niby jak?
-Mam już plan... Wiem co możemy zrobić, aby ich odbić, ale potrzebuję pomocy.
-Hmm...zamieniam się w słuch.
-Nie tutaj. Spotkajmy się za dwie godziny w twojej siedzibie. Zbiorę ludzi.
-"Ludzi"?-spytał zdziwiony Lee.
-Zaufaj mi.
-Jesteś synem mojego starego kompana i nauczyciela, jak mógłbym ci nie zaufać?
-Dziękuję. Obiecuję, że gdy uwolnimy wyklętych pomogę wam w odbiciu kopalni.

Gothic Narodziny LegendyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz