prolog / 1 rozdział

590 38 8
                                    

* OBIEKT H-14 UCIEKŁ * * OBIEKT H-14 UCIEKŁ * * OBIEKT H-14 UCIEKŁ*

Cholera! Zauważyli moją nieobecność! Biegnę co sił w moich czterech łapach, tylko by wydostać się z tego cholernego więzienia. Faceci w białych fartuchach i strzykawkach w rękach gonili mnie, zwinnie ich omijając biegłam przed siebie. Widzę je! Drzwi ewakuacyjne. Nie było mnie na zewnątrz od, jak myślę, pięciu lat. Ciężko zliczyć wszystkie dni, miesiące i lata mego pobytu w tym strasznym miejscu. Aktualnie mam dwadzieścia jeden lat. Zostałam porwana podczas moich szesnastych urodzin. Zabili całą moją rodzine a mnie zabrali, usypiając mnie. Dlaczego mnie zabrali? Dlatego, że mam w sobie tzw. "Wilczy Gen" umożliwiający przemianę w wilka. Tak jestem wilkołakiem, a raczej byłam, a do tego alfą.. Prowadzili na mnie badania wszczepiając we mnie jakieś inne nieznane mi geny. Stworzyli hybrydę, oglądali moje reakcje na nowe komórki w moim ciele. Jedyne co czułam przez te lata to ból, złość, smutek i tęsknota za lasem, świeżym powietrzem oraz księżycem.

Kiedy wybiegłam na zewnątrz, pierwsze co zrobiłam to rozłożyłam swoje skrzydła, były one skutkiem owych genów, które mi wszczepili, ogólnie to nie narzekałabym na nie gdybym nie musiała cierpieć. Nawet nie chcecie sobie wyobrażać bólu rosnących kości i otwieranych przez nie ran. Wzbiłam się w powietrze i po prostu leciałam jak najdalej od tego miejsca. Jednak po paru minutach latania zmęczyłam się i leciałam coraz niżej i niżej, dopóki nie dotykałam łapami ziemi. To lądowanie nie należało do najłagodniejszych. Stanełam by po chwili upaść. Założe się, że mój ciężki oddech słychać na najbliższe 100 - 200 metrów ode mnie. Leżałam pomiędzy krzakami bezbronna i nie mogąca nawet poruszyć palcem. W tym stanie ciężko zmienić swoją formę, dlatego też zostałam w wilczej. Nagle poczułam zapach Alfy, on tu patrolował, po chwili mnie odkrył. Stał przede mną warcząc, jedyne co mogłam zrobić to patrzeć na niego, miał brązowe futro i ciemno brązowe oczy. Kiedy nie zauważył u mnie żadnej reakcji zmienił swą postać, teraz mogę lepiej się mu przyjrzeć.

 Kiedy nie zauważył u mnie żadnej reakcji zmienił swą postać, teraz mogę lepiej się mu przyjrzeć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Zmień się - rozkazał, lecz nie mogłam wydobyć z siebie dźwięku jak i się poruszyć. Po prostu patrzyłam na niego.

- ZMIEŃ SIĘ - wykrzyczał wkurzony.

-nie... mogę... - powiedziałam tak cicho, że ledwo mnie usłyszał.

- skąd jesteś i co tutaj robisz?

-jestem... z... - zemdlałam, tak w środku iście interesującej rozmowy. Poczułam jakbym się unosiła, pewnie bierze mnie do domu watahy. Słyszałam tylko niewyraźne słowa. Położył mnie na czymś miękkim i przykrył czymś ciepłym, pewnie kocem. Ktoś mnie dotknął, poczułam przyjemny dreszcz, po chwili czułam, że się zmieniam i potem kompletna pustka.

Obudziłam się w tak jak myślałam, ogromnym łóżku. Z tego co czuje to był to pokój alfy, ale innego. Przestraszyłam się, wstałam, co było błędem, gdyż moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa i gdy było już niewiele do spotkania mojej twarzy z panelami, poczułam jak łapią mnie czyjeś silne ramiona. Otworzyłam oczy i ujrzałam bardzo przystojnego i pociągającego mężczyzne.

- powinnaś odpoczywać - powiedział spokojnie, lecz wyczułam w jego tonie nutkę rozkazu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- powinnaś odpoczywać - powiedział spokojnie, lecz wyczułam w jego tonie nutkę rozkazu.

- czuje się dobrze - szepnęłam.

- nie oszukuj, ledwo co wstałaś a zaliczyłabyś bliskie spotkanie z moją podłogą - zaśmiał się ukazując słodkie dołeczki. Poczułam jak pale buraka, więc zakryłam twarz moimi blond włosami. Alfa natomiast odsłonił moją twarz wkładając moje włosy za ucho.

- słodko się rumienisz - i zupełnie przez "przypadek" dotknął mojego policzka, sprawiając, że moja twarz stała się jeszcze bardziej czerwona. Jego oczy były wpatrzone w moje usta. Miałam ochotę pocałować osobę której imienia nie znam, co się ze mną dzieje?

- czujesz? -W tym momencie przejechał mi palcem po dłoni, znowu poczułam przyjemny dreszcz.

- ale co?

- cokolwiek

-tak, kiedy mnie dotykasz czuje przyjemny dreszcz rozchodzący się po moim ciele - na moje słowa się ucieszył i po prostu przytulił. Kiedy się odczepił, spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

- chciałem się upewnić - uśmiechnął się szerzej a ja dalej nie rozumiałam

- że jesteś moją mate!

- kim? - spytałam go nadal nic nie rozumiejąc

- nie wiesz kim jest mate?

~ niestety panie przystojny ale byłam przetrzymywana przez 5 lat, nie oczekuj, że wszystko wiem (tak będą zapisywane myśli :) )

- niestety nie, nie widziałam świata zewnętrznego przez pięć lat - na moje słowa zaniemówił, jego oczy momentalnie się powiększyły.

- Jak to? - Zapytał z ciekawością, nie dziwię mu się, gdyby to on mi to powiedział, moja szczęka leżałaby na ziemi ze zdziwienia.

- Zostałam porwana w wieku 16 lat, i właśnie wczoraj miałam szanse by uciec bo jakiś idiota nie domknął drzwi i jak możesz się domyślić moja ucieczka została skończona sukcesem! - zaśmiałam się smutno.

- Jak masz na imię? - dodałam miejąc nadzieje na poprawę humoru

- Gabriel, Gabriel Conte - uśmiechnął się, plan udany, również się uśmiechnęłam.

- a ty? - Zapytał będąc nadal rozbawionym.

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

Mam pomysł na te książkę ale chcę znać waszą opinie, czy jest sens ją kontynuować

Mate (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz