rozdział 4

354 16 7
                                    

Pocałował mnie w czoło. Taki mały gest a ucieszył moje serce.

- czy mogę Cię oznaczyć?

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

Te cztery słowa sprawiły, że mnie zamurowało, z Gabrielem znamy się jeden dzień, a on już chce mnie oznaczyć..

~ u wilków, które znajdują swoich mate to normalne, że chcą ich oznaczyć a uwierz mi, że nie każda samica ma wybór jak ty i jak tu go nie kochać - moja wilczyca zamruczała na swoje ostatnie słowa ( nie nie uśmiercam  jej xd)

Kiedy zbliżał swoją twarz do mojej szyi z mojego gardła wydobyło się skomlenie, kiedy mnie puścił, a raczej kiedy mu się wyrwałam, skuliłam się przed nim. Zniżył się do mojego poziomu i mnie najzwyczajniej w świecie przytulił, po chwili klękania w dosyć niewygodnej pozycji, podniósł mnie w stylu panny młodej, wyszeptał ciche przepraszam i zabrał do naszej sypialni.

Kiedy położył mnie na łóżku usiadł koło moich nóg.

- Wybacz najdroższa, że Cię przestraszyłem - i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą z moimi myślami, kiedy wychodził miał taki smutny wyraz twarzy..

~ trzeba było go przytulić, przez ciebie jest smutny!

~ od kiedy ty taka uległa się zrobiłaś?

~ nie jestem uległa, tylko o swojego mate trzeba się troszczyć a to co zrobiłaś było egoistyczne, nie myślałaś o nim, nie pomyślałaś, że robi to po to by inni faceci nie kleili się do ciebie, żeby wiedzieli, że jesteś Luną. Bez oznaczenia dla wszystkich jesteś zwykłą Betą śliniącą się na widok ich Alfy!

~ mimo to Lele wiedziała kim jestem

~ bo siedziałaś z nim chwile wcześniej a zapach od razu nie znika, nie dość, że egoistka to do tego głupia - teraz to przesadziła, co do Gabriela, fakt miała rację, skończyłam naszą rozmowę. Muszę go znaleść i przeprosić. Wyszłam z pokoju, z powodu iż niezbyt wiem gdzie co jest postanowiłam, że pójdę za jego zapachem, kiedy zbliżałam się do "celu", poczułam zapach jakiejś kobiety. Co dziwne czułam zazdrość, on jest mój!

~ poprawka, nasz

~czepiasz się

~prawda, nie wiem jak ty ale mam ochotę zabić tą sukę, która przebywa w obecności naszego mate - zawarczała, też mam na to ochotę, zastanawiałam się czy nie zmienić formy, ale postanowiłam się uspokoić. Weszłam do pokoju i to co zobaczyłam zabolało, mój "mate" całował jakiegoś pustaka, czy tak według niego wygląda wierność mate? Nie mogłam się powstrzymać przed zaszlochaniem, z moich oczu wypłynęło parę łez. Pierwsza odezwała się ta szmata.

- Czego tu szukasz beto, nie widzisz, że alfa jest zajęty - wysyczała, nie mogłam się powstrzymać, zmieniłam się. Gabriel stał i się na mnie patrzył. Skoczyłam na tą sukę.

- jak śmiesz patrzeć na swoją lune nic nieznacząco beto -przestraszyła się i słusznie.

- nie możesz być jego Luną, nie czuć od ciebie jego zapachu. - zmieniłam się w człowieka. To co zrobiłam, było pod wpływem chwili, podeszłam do Gabriela, spojrzałam na niego, wiedział co chce aby zrobił i zrobił to, ugryzł mnie, oznaczył. Krzyknęłam, zabolało, jednakże po chwili poczułam euforię gdy w miejscu oznaczenia mój Mate zrobił mi malinkę. Ta szmata miała czelność patrzeć jak on mnie oznacza, moja złość rosła z każdą sekundą.

~ zrób to, zabij ją, zasłużyła - wywarczało moje drugie ja. Znowu się przemieniłam i zatopiłam zęby w jej ręce, nie zabije jej, to było ostrzeżenie. Blizna którą jej zostawiłam, będzie jej przypominać, że ma się trzymać z daleko od mojego Alfy.

- jeszcze raz zobaczę cię koło mojego Alfy a ja będę ostatnią osobą którą zobaczysz, rozumiesz? - wywarczałam

- tak, przepraszam Luno - pozwoliłam jej odejść.

Wybiegłam na moich czterech łapach na zewnątrz, a właściwie to skorzystałam z balkonu w pokoju i wyleciałam ignorując nawoływania Gabriela. Wzbiłam się w górę chcąc nie widzieć niczego prócz chmur i zachodzącego słońca. Leciałam tak uspokajając się. Oglądałam zachód słońca, kiedy usłyszałam męski głos w głowie.

~ kochanie wróć do mnie, porozmawiajmy

~ porozmawiamy jak będę spokojna, wróce po zachodzie słońca - powiedziałam trochę za ostro

~pamiętaj, że Cię kocham i nie zrobiłbym nic co cie zasmuci czy też zdenerwuje - i w tym momencie byłam głucha na to co on mówi, po prostu leciałam przed siebie.

Kiedy nie było widać słońca, zaczęłam wracać. Miękko wylądowałam, przed drzwiami budynku zmieniłam się w człowieka i kierowała się w stronę śpiącego już alfy. Jego miarowy  oddech i bicie serca, sprawiało, że chcę zasnąć wtulona w jego tors. Jednakże kiedy byłam przed drzwiami sypialni on...

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

Komentarz?
Gwiazdka?

Heheheszki

Heheheszki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Mate (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz