Siedziałem na kanapie czekając na Camilę, byłam zdenerwowana jak nigdy czułam jak wszystko się we mnie telepie. Spojrzałam na zegarek który pokazywał godzinę 15 25, Camila miała tu być lada chwila. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych, spojrzałam w ich stronę i zobaczyłam ją wyglądała pięknie. Była ubrana w spodnie z rozcięciami na kolanach, miała na sobie bluzkę z Nirwana i skórzana kurtkę. Jej włosy były perfekcyjnie rozwiane we wszystkie strony coś pięknego.
-Witaj kochanie-wyszeptała-Wyglądasz idealnie tak się mi przyglądając
-Dzięki kochanie ty nie wyglądasz lepiej. Chodząca perfekcja-Powiedziałam uśmiechając się do niej-Tęskniłam-Powiedziałam podchodząc do niej i łącząc w nasze usta w namiętny pocałunek-Mam wrażenie, ze ty też-Zaśmiałem się
-I to strasznie się stęskniłam. A po za tym pisałam ci-Przerwała łącząc nasze usta-Ze tak
-Wiem ale czyny lepiej oddają prawdę niż słowa-Wyszeptałem łapiąc ja za rękę i ciągnąc w stronę kuchni-Głodna jesteś-Spytałam
-Umieram z głodu-zaśmiała się
-Och ty zawsze umierasz z głodu słonko-powiedziałam otwierając lodówkę
-Nic się nie zmieniło co do tego-Powiedziała siadając na blacie-Ładnie w tym naszym mieszkaniu
-Wiem-Zaśmiałam się-Sama wszystko robiłam
-Na prawdę-Spytała zaskoczona-to wszystko
-Tak to wszystko bo wiesz miałam strasznie dużo czasu i nie wiedziałam co z nim zrobić jak ciebie nie było-Odpowiedziałam przygotowując obiad dla Camili
-No, no słonko-Wyszeptała sięgając talerze-Jestem z ciebie dumna
-Hah przestań-Czułam jak na moje policzki wchodzą rumieńce
-No co taka prawda-Zaśmiała się widząc moja rumieńce-Pięknie ci z nimi-Skazała palcem na moje policzki
-Och kochanie-Szepnęłam nakładając na talerz makaron
-Co och kochanie. Taka prawda słonko-Powiedziała zajadając się tym co przygotowałam-Masz tu kogoś. Wiesz przyjaciół czy kogoś
-No raczej-Zaśmiałam się
-Nie chodzi mi o Dinah, Normani i Ally
-A to tak to nie-powiedziałam patrząc jej w oczy
-Tak myślałam-Zaśmiała się
-A ty kogoś tam masz oprócz Zayna- Powiedziałam a jej źrenice się rozszerzyły
-A skąd wiesz ze mam tam Zayna. Mówił ci gnojek-Zaśmiała się
-Słonko. Bipolarna
-Zamilcz-Powiedziała rzucając w moja stronę widelcem
-Kurwa co to miało być. Dzieckiem jesteś kurwa-krzyknęłam
-Nie ale zmusiłaś mnie do tego-Powiedziała uśmiechając się zadziornie
-Ja czym kuźde mówiąc ci prawdę-Zaśmiałam się wkładając naczynia do zmywarki
-Tak bo nie chce o tym gadać-Powiedziała rzucając mi groźne spojrzenie
-O twojej- nie dokończyłam ponieważ przed moją twarzą przeleciał nóż- Na prawdę skarbie tylko na tyle cię stać- Szepnęłam pytająco
- Czy ty mnie próbujesz- Popatrzyła pytająco
- Może tak może nie- Powiedziałam śmiejąc się z niej- Ale najwyraźniej mi to wychodzi
- Radziła bym ci uciekać bo jak cię dopadnę nie będę miała litości
- Co mi niby zrobisz- Nie dokończyłam widząc Camilę biegnącą w moją stronę
Automatycznie moje nogi pognały w innym kierunku taranując wszystko inne po drodze. Po chwili biegania jej ręce oplątały się naokoło mojej talli powalając mnie na ziemie. przewróciła mnie na plecy, spojrzała w moje oczy a jej ręce dotykały mojego uda delikatnie przy tym podnosząc mi nogi do góry. Jej oczy płonęły pożądaniem, a jej ręce dotykały mojego ciała czułam się jak bym na nowo się zakochała.
- Camila- Wyszeptałam- tęskniłam tak cholernie
- Ja tak Samo Lauren- Za mruczała mi do ucha
- Ale kochanie- Powiedziałam podnosząc się delikatnie na łokciach- Ja nie chcę teraz tego
- Czego- Powiedziała a jej źrenice się rozszerzył- Seksu ze mną
- Nie, ze nie chcę- Powiedziałam- Lecz ja nie chcę teraz
- Nie pierdol- Syknęła podnosząc mnie i rzucając na ścianę- Jak to nie chcesz
- Au Camila to boli- Spojrzałam na jej ręce które oplotły moje nadgarstki- Ja chcę się na cieszyć rozmową z tobą- Wyszeptałam, a w moich oczach pojawiły się łzy
- Rozmową tak- Krzyknęła dociskając mnie do ściany- To możesz sobie zadzwonić do mnie przez telefon
- Ale ja chcę spędzić z tobą czas jak narzeczona z narzeczoną chodząc do kina czy do restauracji a nie od razu się pieprzyć- Wyszeptałam, a łzy spływały mi po policzkach
- Och- Powiedziała zaskoczona puszczając mnie- Ja. Lauren
- Nic nie mów proszę. Przytul mnie- Rozkazałam jej- Proszę
Jej ręce ścisnęły się na około mojego ciała przyciskając mnie od siebie, a zapach jej perfum uderzył w moje nozdrza były takie piękne. Stałyśmy w uścisku jakieś pięć minut po czym Camila puściła moje ciało i udałą się w stronę drzwi
- Chodź- Wyciągnęła w moją stronę rękę, a ja mimowolnie ją złapałam
- Skarbie gdzie idziemy- Spytałam przyglądając się jej
- Zobaczysz słonko- Odpowiedziała zadziornie się uśmiechając
- No ale skarbie
- Nie słonko nie powiem ci bo to by nie była niespodzianka- Powiedziała patrząc się na drogę- Pierw to musimy iść po moje auto bo nie zaparkowałam pod domem. Nie chciałam żebyś wiedziała, ze już jestem
- Haha Niespodzianki wszędzie niespodzianki- Zaśmiałam się sarkastycznie
zatrzymałyśmy się przed czarnym Land Roverem, a Camila otworzyła mi drzwi nakazując mi wejść do środka, a ona sama pobiegła na miejsce kierowcy. Jechałyśmy uliczkami miasta, a ja nie mogłam oderwać oczu od Camili, Wyglądała tak pięknie w świetle latarni. Wolną ręką wyciągnęła z kieszeni paczką papierosów, wyciągnęła z niej jednego wkładając sobie do buzi zapalając go. Tym z papierosa rozwiał się po całym samochodzie delikatnie mnie przy tym dusząc.
- Skarbie możesz otworzyć okno- Spytałam- Bo wierz ten dym z papierosa mnie delikatnie dusi
- Przepraszam- Wyszeptała otwierając okno- Powiedz mi jak się czułaś kiedy wyjechałam na pięć miesięcy
- Nie ma co opowiadać- Powiedziałam zaciskając ręce na swojej sukience- Tylko przykro by ci się zrobiło- Zaśmiała się nerwowo
- Proszę powiedz- Szepnęła
- Och więc. Czułam się znowu jak tamtego dnia co wyjeżdżałaś, Dziewczyny znowu spędzały ze mną całe dnie starając się mnie pocieszać. Mimo iż wiedziałam ze wrócisz byłam przekonana. lecz to bolało tak samo jak byś miała nie wrócić. Czułam się jak wrak człowieka chodzący i żyjący tylko z myślą o tobie. Nie chciałam jeść, pić aż w końcu napisałaś, a to było jak mała iskierka która znowu po budziła moje serce do działania. Czułam ze znowu mam dla kogo żyć. Chociaż wiedziałam,ze mam dla kogo żyć to i tak to nie to samo- Łzy spływały mi po policzkach. Spojrzałam tylko na Camilę a na jej twarzy było tyle samo rozpaczy co na mojej- Wiesz co jest tak cholernie zabawnego w tym wszystkim- Wyszeptałam nie dając jej mówić- To ze byłam gotowa zabić wszystkich żeby znowu mieć cię przy sobie.
- Kocham cię Lauren. I nigdy bym cię nie zostawiła. A teraz może pójdź spać bo to długa podróż- Wyszeptała
- Ale co gdzie jedziemy- Spytałam
- Do mnie Słonko do nas. Do nowego domu. Do naszego domu. Gdzie zawsze będę blisko ciebie a ty blisko mnie