5. Zmieszanie

271 18 7
                                    

*DŁUGI ROZDZIAŁ*

Pozwoliłam sobie uciec od wszystkich, ciągle dręczących mnie, problemów. Dawid gładził mnie po włosach, a ja wpatrywałam się w przestrzeń, opanowując łomot własnego serca. Obracając się na plecy, zobaczyłam twarz siedemnastolatka. Tak spokojną... Tak troskliwą. Spoglądając w jego tęczówki czułam się bezpiecznie. Miałam wrażenie, że jestem kochana, ważna dla kogoś. Czy nie tego pragnie każda nastolatka? Mam nadzieję, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Może każdy problem zostanie wymazany z historii mojego życia? Jak to mówią: „Kiedy dzwoni przyszłość, nie odbieraj".
- Już dobrze? - spytał z troską w głosie.
Niepokój na jego twarzy powoli zanikał, a chłopak od czasu do czasu posyłał mi delikatny uśmiech.
- Tak. Chyba zaczęłam wspominać nie to, co trzeba - wyjaśniłam, nie mogąc oderwać wzroku od jego puszystych, brązowych włosów.
Otrząsnęłam się, zdając sobie sprawę z własnych myśli. Dzisiaj pierwszy raz się do niego odezwałam! Nie mogłam się zakochać tak szybko...
- Nie zasługujesz na to, żeby się tak martwić, Jessica. - Westchnął głęboko. Przemilczałam jego słowa. Nie wiem dlaczego, ale czułam, że znam tego człowieka od bardzo dawna. Postanowiłam to zignorować i odpłynąć w sen.

****

Szłam razem z Mią korytarzem. Opowiedziałam jej to, co zdarzyło się wczoraj w moim pokoju. Za każdym razem, jak wspominałam o Dawidzie, ta podskakiwała z podekscytowania. Kiedy zaczęła mi wmawiać, że jesteśmy idealną parą, całkowicie się wyłączyłam, a moje myśli poszybowały ku "zaufaniu".
Nie potrafiłam ufać, a chciałabym. Znajomość z Leo odbiła się na mnie na tyle mocno, że nie potrafiłam zacząć nowego rozdziału. Myślę, że powinnam zaryzykować i dać szansę Dawidowi, w końcu mu zależy...
Odbiłam się od czyjejś klatki piersiowej.
- Uważaj, jak chodzisz! - Usłyszałam.
Spojrzałam do przodu i zobaczyłam czarnoskórego chłopaka.
- Mhm, chyba ty powinieneś patrzeć, gdzie łazisz - odburknęłam. Chłopak zachichotał.
- Widzę, że twarda z ciebie laska - prychnął. - Mieszkanie tu będzie dla ciebie piekłem, zadbam o to - rzucił z szydzącym uśmieszkiem.
- Fajnie. - Udałam, że nie przejęły mnie jego słowa, choć w rzeczywistości było inaczej.
Chciałam go wyminąć, ale chłopak silnie uchwycił mnie za nadgarstki i odepchnął do tyłu. Na szczęście ustałam na nogach.
- Coś jeszcze? - Zlekceważyłam minione zagranie.
- Spróbuj jeszcze raz odpysknąć, a pożałujesz - wycedził przez zaciśnięte zęby, podsuwając pięść pod moją twarz. Wytrzeszczyłam oczy, mając nadzieję, że nie zauważył tlącego się we mnie strachu.
- Nudzi mnie ta rozmowa. Pójdę już - odparłam, zmierzając w przeciwnym kierunku.
Ponownie poczułam uścisk na lewym nadgarstku. Wyrwałam rękę, a długi rękaw obsunął mi się na wysokość łokcia. Mia zrobiła wielkie oczy. Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc jej dziwnej reakcji. Dokładnie przejrzałam swoją rękę, natykając się na bliznę po pożarze. Przełknęłam głośno ślinę, bojąc się spojrzeć jeszcze raz na zaniepokojoną twarz Mii. Zaciągnęłam rękawy i jak gdyby nigdy nic, odeszłam. "Blake, mogłeś sobie darować". - Usłyszałam.
Gdy wyszłam z budynku, omiótł mnie chłód. Roztrzęsiona zeszłam ze schodów, chuchając w dłonie. Sytuacja wywołała we mnie mieszane uczucia, ale głównie strach. Zaczęła ogarniać mnie panika... Obraz rozmazywał mi się przed oczami, dygotały mroczki. W mojej głowie zaczęły pojawiać się jakieś rozbłyski. Wtedy skonstruowałam obraz, stworzony z urywków wspomnień. Była to wycieczka szkolna, podczas której ja i Leondre odstawaliśmy od grupy,

~~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~

- Nie powinniśmy ich dogonić? - Skinęłam na naszą klasę, która była bardzo daleko od nas.
- Może, ale nie mam na to najmniejszej ochoty. - Westchnął, nie odwracając wzroku od ziemi. Wiedziałam, że myśleliśmy o tym samym. Czułam, jak kruszy się jemu serce. Słońce dawało na nas idealne światło.
- Dlaczego to tak boli? - zapytałam niepewnie.
- Co się dzieje, Jess? - Chłopak przystanął i natychmiast złapał mnie za rękę.
- Twój wyjazd. Czemu tak boli? - Moje oczy zaszły mgłą. Uroiłam jedną łezkę, ale natychmiast ją starłam, nie chcąc ukazywać swojej słabości. Unikałam spojrzenia Devriesa, jednak on wpatrywał się w moje błękitne oczy cały czas. Jedyne, co mógł dostrzec, to cierpienie. Nie wiedziałam, co między nami będzie, kiedy on mnie opuści. A właściwie będzie nadal przy mnie, ale tylko duchem.
- Nie płacz, proszę. Nie z mojego powodu.
- Nie będziemy się widywać. Nie chcę tego... Musisz wyjeżdżać? - Wzięłam oddech pomiędzy wierszami. - Przecież zawsze byłeś silny, nie poddawałeś się. - Mój głos drżał, przy każdym wypowiadanym słowie. - Co obchodzą Cię inni? Kiedyś znudzi im się męczenie Ciebie.
- To nie o to chodzi, księżniczko. - Ujął moją twarz w dłonie i przejechał kciukiem po moim policzku. - Po pierwsze, to ty jesteś moją siłą, więc to twoja zasługa, że jeszcze się trzymam. A po drugie, to moja mama chce wyjechać i to nie tylko ze względu na to, że mnie dręczą. Musi odpocząć od ojca.
- Czemu akurat Ty? - Po mojej twarzy spłynęły kolejne łzy, ale tym razem nie byłam w stanie ich zetrzeć. Emocje wzięły górę.
- Może tak chciał los, Jessica. - Przegryzł wargę, jakby zastanawiał się, co powiedzieć. - W moim życiu dużo się dzieje... Ale wiedz, że bez względu na wszystko, ja NIGDY o Tobie nie zapomnę. Jesteś częścią mojego życia. Zostaniesz tu na zawsze. - Wskazał ręką serce . - Proszę Cię, nigdy nie daj się złamać, choćby nie wiadomo co. Będę przy Tobie. Odzywaj się codziennie. Pisz i dzwoń śmiało. Też będę to robił. - Posłał mi najpiękniejszy na świecie uśmiech.
Moje serce pulsowało. Wtuliłam się w bruneta i płakałam. Rozkleiłam się, jak nigdy dotąd. Był jedyną osobą, przy której otwierałam się aż do tego stopnia. Już czułam jego brak, a tęsknota wzmacniała się z każdą sekundą.
Te ramiona już mnie nie pocieszą, kiedy będę tego potrzebowała. Te ramiona już mnie nie obejmą, gdy ciotce coś znowu strzeli do głowy. Te ramiona będą tulić kogoś innego, jakąś inną szczęściarę, którą Leo znajdzie w Brytanii.
Dręczyła mnie myśl, że tyle ludzi ode mnie odchodzi. Teraz to był on, ten najważniejszy... Ale on kiedyś wróci, musi. Nie wytrzymam bez niego.
- Chcę ci podziękować. Sprawiłaś, że odzyskałem wiarę. Budząc się rano widzę przed oczami twoją twarz, ten cudowny uśmiech, te błękitne oczy. Jesteś dla mnie jak gwiazdka, świecąca najjaśniej ze wszystkich.
- Przyjaciele na zawsze - wydukałam przez łzy.
-Na zawsze - potwierdził.

~~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~

- Czemu mnie zostawiłeś?! - krzyczałam, siedząc na trawie. Ból w moim sercu powrócił. Zawijał w pętelkę każdą moją radość i wrzucał do morza pełnego łez.
Jedyne, co byłam w stanie usłyszeć, to własny szloch. Tak głośny, tak dotkliwy. „Nigdy o Tobie nie zapomnę" - KŁAMSTWO LEO, KŁAMSTWO!
Górowała nade mną złość, jednak nadal pragnęłam jego objęć, bardziej, niż czegokolwiek innego. Byłam w totalnej rozsypce, a on szalał na scenie, słysząc piski fanek. Los potrafi być niesprawiedliwy...
I tak o to siedziałam, zupełnie sama, na mokrej trawie. Obok mnie Dom Dziecka. Zero wsparcia, brak szczęścia. Tak, to właśnie moje życie. Wciągnęłam lodowate powietrze, próbując się uspokoić. Zacisnęłam powieki i starłam kilka ciepłych łez. Czy to nie czas, aby się opanować? Zapomnieć? Przeboleć?
Poczułam w kieszeni wibrację telefonu.
„Leondre Devries dodał zdjęcie w grupie, do której należysz".
Kliknęłam w adnotację na pasku zadań. Przez zaszklone oczy ujrzałam napis:

„Już rok... To nie łatwe, ale dla Ciebie dam radę, Księżniczko :( <3".

Zaczęłam mieć nadzieję, że chodzi o mnie, ale nie. Leondre wyjechał ponad trzy lata temu, więc nie miało to żadnego związku z powyższym postem. Nie ma co się łudzić... Ma nową księżniczkę. Zapomniał o mnie, pomimo tego, że „coś" obiecał.
Usłyszałam głośny grzmot. Moją skórę moczyły ogromne krople deszczu. Zapiszczałam cicho, a dłońmi rozcierałam ramiona, żeby się ogrzać. Usiłowałam się podnieść, ale nie dawałam rady. Wciąż głośno łkałam, nie zważając na to, czy ktoś to usłyszy.

*********

DZISIAJ TROCHĘ DŁUŻSZY ROZDZIAŁ xD
Wiem, że to fanfiction długo się rozkręca, ale dajcie mi czas. Już niewiele brakuje do... Sami się przekonacie :)


Zapomniana przez Barsa //BaMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz