*Jimin*
Nie wiedziałem co się stało. Nagle Jungkook zamknął oczy i już miał upaść jednak w porę go złapałem. Leżał bez oznak życia na moich rękach. Po chwili wokół nas pojawiło się sporo uczniów i nauczycielka z telefonem. Łzy cisnęły mi się do oczu. Co mu się nagle stało ?! Przecież wyglądał normalnie, wręcz tryskał energią.
Dopóki karetka nie przyjechała po niego leżał na moich kolanach. Po jej przyjeździe udało mi się wybłagać nauczycielkę, żeby pozwoliła mi jechać z nim do szpitala. Przez całą podróż siedziałem obok nie potrafiąc się ruszyć. Ciągle miałem w głowie ten moment. Upadek...
- Proszę pana nie może pan wejść na salę. Musi pan cierpliwie czekać przed nią. - powiedział jeden z lekarzy do mnie.
Jak kazał tak zrobiłem. Nie chciałem stąd odchodzić. Muszę być z nim.
Dlaczego, dlaczego, dlaczego !? Nie rozumiem nic z tego.
Po chwili pod salą pojawili się prawdopodobnie rodzice Kooka.
- Em przepraszam, państwo są rodzicami Jungkooka? - spytałem.
- Tak jestem jego matką... Co mu się stało?!
- Nie wiem, szedł normalnie... Rozmawialiśmy... Nagle po prostu upadł.
Jego matka spuściła głowę.
- Ehhh... To normalne, a kim ty jesteś? - powiedziała podnosząc głowę.
- Nazywam się Park Jimin jestem jego... kolegą z ławki.
- Miło mi poznać.
- Dlaczego mówi pani, że to normalne? Miał tak wcześniej...?
Kobieta spojrzała na mnie smutno.
- O tym nie mnie z tobą rozmawiać jeśli będzie gotów, powie. Jest dobrym dzieckiem.Teraz najważniejsze by wszystko było dobrze.- zakończyła po czym razem z ojcem Kooka usiadła na krzesłach. Wydawała się spokojniejsza niż kilka sekund temu. Postanowiłem zrobić to samo co oni. Tak czy tak nic nie zdziałam.
Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Nagle poczułem, że ktoś mówi do mnie.
- Jimin, wstawaj.
Otworzyłem oczy. Przede mną klęczał nie kto inny jak Jungkook. Podniosłem się gwałtownie.
- Jungkook co ty tu robisz ? Nic ci nie jest ?
- Spokojnie Jimin, już jest lepiej. - powiedział podnosząc się z ziemi.
Chciałem go przytulić i nie puszczać, ale wydaje mi się, że byłoby to dość dziwne. W końcu znam go kilka godzin.
- Wiesz... Martwiłem się. Co się stało, że tak nagle upadłeś?
Chłopak spuścił głowę czerwieniąc się lekko.
- Po prostu źle się poczułem. Nic wielkiego. - odparł po chwili.
Nie wierzyłem w ani jedno słowo. Coś musiało być na rzeczy, ale wolałem go teraz nie męczyć. Zamiast tego podniosłem się i objąłem go. Chłopak wydał się lekko zdziwiony.
- Cieszę się, że nic ci nie jest. Napędziłeś mi niezłego stracha. - powiedziałem puszczając chłopaka.
- Przepraszam nie chciałem. - powiedział spuszczając głowę na co klepnąłem go lekko w ramię.
- Żartuje przecież nic się nie stało. - zakończyłem po czym obaj usiedliśmy na krześle.
- Byłeś tu cały czas? - zapytał po chwili.

CZYTASZ
Light in the dark //jikook
FanfictionKolejne prześwietlenie... Jak zwykle to samo. Leczenie, rehabilitacja i tak ciągle w kółko... Kiedy zacznę normalne życie... Kiedy pojawi się coś co pomoże mi przeżyć... Moje własne światło...