Oprowadzanie Dylana nie zajęło długo, gdyż po wejściu do dwóch pomieszczeń stwierdził, że nie muszę mu pokazywać domu i możemy iść do mojego pokoju. Kiedy zobaczył moją minę wybuchł śmiechem i powiedział, że z miłą chęcią pomoże mi się rozpakować.
- Fajne, że znowu się spotykamy. - powiedział kiedy wszedł za mną do pokoju.
- Mhm. - odpowiedziałam chłopakowi patrząc w okno.
- Jesteś nieśmiała czy mnie zlewasz? - zapytał stając przede mną i zasłaniając mi piękny widok za oknem swoją osobą.
- Raczej to pierwszej. - powiedziałam szeptem, gdyż zbliżył się do mnie i dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Dotknął mojego policzka, teraz już nie wzdrygnęłam się tego jakie ma lodowate ręce. Dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć mu się z bliska. Jego cera była na prawdę blada, a niebieskie oczy przeszywały na wylot. Patrzył mi w oczy. Nie podobało mi się to jak na mnie patrzy. Jakby próbował coś zobaczyć, wyczytać...jakbym była obiektem jego badań.
- A to dlaczego? - zapytał z uśmiechem i usiadł na łóżku. - Nie powinnaś być bardziej pewna siebie?
- Długa historia. - rzuciłam i popatrzyłam w bok.
- Mamy czas. - wyciągnął do mnie dłoń. Nie podałam mu swojej więc podszedł do mnie i pociągnął na miejsce obok siebie - Z wielką chęcią posłucham. - dodał nadal trzymając mnie za rękę. Towarzyszyło mi dziwne uczucie w dole brzucha. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Każdy jego dotyk wywoływał u mnie przyjemne dreszcze, a uśmiech wypełniał mnie od wewnątrz.
- Ja.. - patrzyłam na nasze złączone ręce, zauważył to, ale tylko wzmocnił uścisk w pewien sposób dodając mi otuchy. - Nie wiem czy chcę. - wypaliłam.
- Przeprowadziłaś się tutaj w trzeciej klasie liceum, znasz kogoś oprócz mnie? - zmienił temat.
- Nie.. - odpowiedziałam Dylanowi. - Chodzisz do trzeciej klasy?
- Owszem. - uśmiechnął się, a mi zmiękło serce..on mi się podoba? To niemożliwe. Dopiero co go poznałam. - Jestem kapitanem szkolnej drużyny futbolowej. - Wykorzystał to, że nie odpowiedziałam. - To może powiesz mi dlaczego zmieniasz szkole w trzeciej klasie?
- Tata dostał pracę. - odpowiedziałam na co on uśmiechnął się bo nie odpowiedziałam tak jak on chciał. - Gdyby nie to pewnie jakoś musiałabym poprosić rodziców o zmianę szkoły. - wypaliłam zanim zorientowałam się co powiedziałam on już dostał to co chciał.
- Dlaczego? - zapytał, ale tym razem nie uśmiechał się. Podniosłam na niego wzrok. Na jego twarzy malowało się zainteresowanie, zaskoczenie...i zdenerwowanie? - Strasznie trudno z ciebie cokolwiek wyczytać.
- Jessika.. - zaczęłam. Sprawiał wrażenie osoby, której mogę zaufać i był jedyną jaką tutaj znam, a to dlaczego nie chciałam chodzić do szkoły ciążyło mi. - U nas w szkole w Seattle jest główną cheerleaderką, chodzi z kapitanem drużyn koszykarskiej. Nie wiem z jakiego powodu, ale mnie nie cierpi. Nie mam pojęcia co jej takiego zrobiłam. - Mówiłam, a do oczu zaczęły napływać mi łzy.. - Upokarzała mnie na każdym kroku przez dwa lata...nie miałam nikogo w szkole, na prawdę nikogo. - gdy to powiedziałam po moich policzkach spłynęły mi łzy. - z nikim nie rozmawiałam, nie miałam znajomych bo z każdym z kim zaczęłam rozmawiać ona wyśmiewała, a nikt nie chciał być pośmiewiskiem. - gdy skończyłam mówić łzy już na dobre spływały mi po policzkach. Jednocześnie poczułam ulgę, że mogłam komuś o tym powiedzieć.
- Alison.. - Dylan zaczął nie pewnie. - Ja nie miałem pojęcia, nie powinienem pytać...przepraszam. - widać było, że jest zakłopotany.
- W porządku. Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się do chłopaka. - Jakoś mi lżej.
- Nikomu o tym nie powiedziałaś? Rodzicom? - był zaskoczony.
- Nie. - odwróciłam wzrok. Otarł łzy z moich policzków i zrobił coś czego się nie spodziewałam. Przytulił mnie. Przez koszulkę poczułam jego umięśnioną klatkę piersiową. Był zimny...jego ciało było lodowate. Dostałam gęsiej skórki, zauważył to i odsunął się. - Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne śliczna. - rzucił i złapał mnie za rękę. Popatrzyłam w stronę naszych dłoni i lekko uśmiechnęłam się.
- Na dworze jest tak ciepło, a ty... - nie wiedziałam jak to ująć. - nie ważne. - zarumieniłam się.
- Mam zimne ręce? - zaśmiał się. Skinęłam głową.
- Zawsze tak miałem, nie wiem czemu. - uśmiechnął się. - Więcej pewności siebie. Ten rok będzie dla ciebie lepszy, obiecuje ci to. - powiedział po czym przytulił mnie i pocałował w czoło.
- To co? Które kartony najpierw. - wskazał na stertę kartonów, w których najprawdopodobniej były książki.
- W tych są książki. - pokazałam. - A w tamtych ubrania.
- Lubisz czytać? - zapytał i zaczął układać książki na półce.
- Uwielbiam.
- Ja też. - odpowiedział. - szczególnie thrillery.
Rozpakowaliśmy wszystkie kartony z książkami oczywiście układaliśmy na półkach tak jak chciał Dylan, gdyż stwierdził, że łatwiej będzie znaleźć jakąś książkę jego sposobem i muszę przyznać, że miał rację. Gdy on uparł się, żebym poszła rozpakowywać ubrania, a on rozpakuje dodatki do pokoju i rozstawi kaktusy było już po osiemnastej, a wszystko skończyliśmy po dziewiętnastej. Poskładaliśmy kartony i biorąc je zeszliśmy na dół. Wnieśliśmy je do piwnicy i poszliśmy do kuchni. Nasi rodzice nadal siedzieli przy stole.
- Na pewno nie chcesz kawy? - zapytała moja mama. - Woda wystarczy. - zapewniła ją mama Dylana.
- O jesteście już. - zawołał mój tata. W tym momencie pan Frank spojrzał na telefon.
- Kochanie. - zwrócił się do żony. - Musimy już iść.
- Może zostaną państwo na kolację? - zapytałam, Dylan dziwnie się poruszył.
- Nie możemy, ale bardzo dziękujemy za zaproszenie. - powiedziała nasza nowa sąsiadka. - Brat Dylana Issac przyjechał i chcemy trochę czasu z nim spędzić bo za trzy dni wyjeżdża. - wytłumaczyła.
- Issac studiuje w Londynie. - dodał z dumą pan Frank. - Dobrze, zbierajmy się. Dziękujemy za zaproszenie.
- Och, cała przyjemność po mojej stronie. - rzuciła moja mama. - Miło będzie mieć tak miłych sąsiadów. - wymieniła się z uśmiechami z mamą chłopaka.
- Alison? - zwrócił się Dylan do mnie kiedy za naszymi rodzicami ruszyliśmy w stronę drzwi.
- Tak? - podniosłam wzrok na chłopaka, wydawał się zmieszany.
- Dałabyś mi swój numer? Napiszę później. - uśmiechnął się, a nogi pode mną się ugięły. Podał mi swojego Iphon'a, a ja zapisałam mu swój numer telefonu. Podziękował i wraz z rodzicami wyszedł z naszego domu.
- Uroczy chłopak, co? - zaśmiał się tata. Przyłapał mnie na tym, że patrzyłam się na zamknięte drzwi. Super....
- Frank! Przestań! - zganiła go mama.
- Mówię co widzę Susan. - zaśmiali się i ruszyli w stronę kuchni.
- I jeszcze mieszka na przeciwko! - krzyknął tata z końca holu.
- Bardzo śmieszne! - krzyknęłam śmiejąc się i pobiegłam do pokoju.
CZYTASZ
Chłopak, który zmienił wszystko
VampireAlison Cullen ma 17 lat. Jest zwykłą dziewczyną, która wraz z rodzicami przenosi się do Jacksonville w stanie Floryda. W poprzedniej szkole była nieśmiałą dziewczyną, którą upokarzała główna cheerleaderka. Czy w nowej szkole wszystko będzie inaczej...