3

10 0 0
                                    

Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Starałam się zanalizować całą rozmowę z Dylanem i to co mi powiedział. "Zawsze tak miałem, nie wiem czemu", "Ten rok będzie dla ciebie lepszy, obiecuję ci to". Dopiero co przyjechałam do nowego miasta i mogę powiedzieć, że już zyskałam jakiegoś przyjaciela. Mam do niego mnóstwo pytań, ale nie chcę, żeby mnie przez to odtrącił. Przy nim czuje się swobodnie, wiem, że mogę normalnie porozmawiać. Za każdym razem kiedy mnie dotyka przechodzi przeze mnie lekki dreszcz. Na początku było to dziwne i niezbyt przyjemne, ale teraz to bardzo przyjemne. Gdy dotknął mi policzka poczułam lekkie ukłucie i ...motylki w dole brzucha? Nie mogę tego stwierdzić bo nigdy, ale to nigdy tak nie miałam. Czasem w poprzedniej szkole spodobał mi się jakiś chłopak, ale dzięki Jessice nie miałam u niego nawet jednej setnej szansy, więc to nie pozostawało na dłuższą metę. Z moich jakże to cudownych przemyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu.

Nieznany: Witam jakże cudowną księżniczkę 👑

Ja: Witam księcia... Dylan? 😂😇

Nieznany: No brawo brawo 😂 co powiesz na przejażdżkę po mieście? Jutro? 😏

Zmieniono nazwę na Dylan

Ja: Za miłą chęcią, o której? 😄

Dylan: 15? 😘

Ja: Oki 😆

Dylan: to jesteśmy umówieni 😆 do jutra Alison 😉

Ja: Do jutra Dylan 😊

Odłożyłam telefon na stolik nocny. Była dopiero dziewiętnasta, więc postanowiłam poczytać książkę. Sięgnęłam po "Dziewczyna z Pociągu" usiadłam na łóżku opierając głowę o poduszki zaczęłam czytać.

- Alison? - usłyszałam za drzwiami głos taty.

- Tak? - zapytałam.

- Jest po dziesiątej idziesz spać czy czytasz do rana? - zaśmiał się.

- Idę spać. - rzuciłam. - Jutro jadę z Dylanem bo chcę mi pokazać miasto. - na wspomnienie imienia chłopaka tata uśmiechnął się, mnie natomiast przeszedł znajomy dreszcz.

- Dobranoc. - powiedział wychodząc z pokoju.

- Dobranoc. - odpowiedziałam tacie.

Odłożyłam książkę na półkę i poszłam wziąć prysznic. Po moim ciele spływały strumienie wody ja natomiast myślałam o dzisiejszym dniu, o tych wszystkich wydarzeniach. Dylan, który mnie nie zna, a jest bardzo miły..coś dziwnego? Chyba nie. Może po prostu żal mu się mnie zrobiło, albo jest taki miły? Możliwe...ale w szkole pewnie będzie inaczej. Tam on jest kimś, a ja? No właśnie..tam jestem nikim w sumie tak samo było w mojej poprzedniej szkole. Za dwa tygodnie zaczynam nowy, a za razem ostatni rok szkolny w liceum, w którym nikt mnie nie zna i mam wielką nadzieją, że uda mi się przełamać mój strach i przede wszystkim nieśmiałość. Dylan powiedział, że mi pomoże, ale przecież nie będzie mnie niańczył przez cały czas. W szkole pewnie ma tłumy dziewczyn, które się do niego lepią. Woda powoli robiła się letnia, więc szybko umyłam się moim ulubionym olejkiem waniliowym oraz szybko umyłam włosy. Pospiesznie wyszłam z pod prysznica bo woda robiła się na prawdę zimna. Wysuszyłam włosy co zajęło mi następne piętnaście minut oraz umyłam zęby. Szybkim korkiem wyszłam z łazienki do mojego pokoju. Podeszłam do okna i wyszłam na balkon. Balkon z mojego pokoju rozciągał się na przód domu, więc poszłam. Na dworze było trochę chłodno, a miałam na sobie piżamę składającą się z krótkich spodenek i bluzki na ramiączkach, na nogach miałam kapcie. Stałam oparta o balustradę i patrzyłam na dom na przeciwko nas. Był identyczny. Nagle ktoś uniósł rękę w moją stronę i mi nią pomachał. Zorientowałam się, że przecież na przeciwko mieszkają państwo Scott. Na balkonie stał Dylan i ktoś jeszcze. Odmachałam chłopakowi i pośpiesznie wróciłam zdezorientowana do pokoju. Położyłam się do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

*

- No to jak gotowa? - zapytał Dylan stojąc w moich drzwiach od pokoju. Miał na sobie czarne spodenki za kolano oraz koszulkę w takim samy kolorze.

- Jasne. - odpowiedziałam chłopakowi z uśmiechem. Zeszliśmy po schodach na dwór, wcześniej uprzedziłam rodziców, że wychodzę. Ja natomiast miałam na sobie krótkie czarne spodenki i biały crop top, który idealnie współgrał z moim płaskim brzuchem. Te godzin spędzone w siłowni i na basenie, aby Jessika nie miała się czego przyczepić, ale zawsze coś znalazła.

- Ktoś jeszcze z nami jedzie. - zaśmiał się. - Mój brat chce cię poznać. - uśmiechnął się i otarł o moje plecy, gdy zobaczył mój wyraz twarzy, który był zmieszany z zaskoczeniem a zdenerwowaniem zatrzymał mnie i złapał za ramię. - Alison..spokojnie, tylko chcę cię poznać. Wszystko będzie dobrze. - uśmiechnął się po czym mnie przytulił i wsiedliśmy do auta.

- Cześć jestem Issac. - rzucił jego brat gdy wsiedliśmy do auta i wyciągnął dłoń w moją stronę.

- Hej, Alison. - odpowiedział nieśmiało i uścisnęłam jego dłoń.

- No to co? - zaczął Dylan. - jedziemy? - spojrzał w moją stronę, a ja kiwnęłam głową jak odpowiedź na jego pytanie.

Przez całą wycieczkę po Jacksonville zamieniłam kilka słów z Issackiem. Dylan pokazał mi muzeum, zoo, różne parki, miejsca na campingi, plaże, surfing, szkoły, ośrodki, sklepy, galerie oraz to co można powiedzieć nas interesuje najbardziej biblioteki, księgarnie oraz różne knajpy, restaurację czy kafejki. Kiedy jechaliśmy w stronę domu Issac zwrócił się do mnie.

- Nie za zimno na wieczorne spacery po balkonie? - starał się być poważny, ale uśmiech na jego twarzy go zdradził.

- Powinnam zapytać o to samo, hm? - przy nich dwóch można powiedzieć, że nie dość, że się nie krępowałam do byłam troszkę pewniejsza siebie z czym czułam się lepiej niż mogłabym pomyśleć.

- No tak, ale ja byłem pierwszy. - popatrzył w moją stronę. - No i dziewczyny oczywiście mają pierwszeństwo.

- Chciałam się przejść po balkonie? Mogę, nie? - zapytałam z udawaną skruchą w głosie na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- Tak córciu możesz. - odgryzł się Issac.

*

- Jestem! - krzyknęłam wchodząc do domu, podeszłam do domu i na przywitanie dałam jej buziaka w policzek.

- Jest po dziewiątej gdzie tyle byłaś? - zapytała z uśmiechem.

- Dylan ze swoim bratem Issaciem pokazywał mi miasto i różne obiekty. - odpowiedziałam.

- No dobrze. - zaśmiała się. - Lubisz go?

- Tak, jest miły i fajnie się z nim rozmawia.

- To dobrze...słuchaj słyszałam twoją rozmowę z nim - zaczęła. - wczoraj...to dlaczego cieszysz się z przeprowadzki dlaczego nam nie powiedziałaś? - zapytała.

- Nie chciałam was tym martwić, uczę się dobrze, nie przeszkadzało mi to zbytnio aż do tego roku...bo bal maturalny, nawet nie miałabym z kim iść..

- Jeżeli taka sytuacja jak w poprzedniej szkole się powtórzy powiesz mi, dobrze?

- Dobrze. - zgodziłam się.

- No okej, zmykaj na górę muszę dokończyć rozpakowywanie, dobranoc.

- Dobranoc. - powiedziałam mamie, która posłała mi ciepły uśmiech.

Pobiegłam na górę. Na dworze zrobiło się chłodniej więc postanowiłam ubrać niebieskie jeansy z przetarciami oraz czerwoną za dużą bluzę. Wzięłam książkę, usiadłam na balkonie i zaczęłam czytać.

Chłopak, który zmienił wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz