- Alison! - ktoś potrząsał moim ramieniem. - Kochanie obudź się. - otwarłam oczy, a obok mojego łóżka stali rodzice.- Tak? - zapytałam zaspanym głosem.
- Nie chcieliśmy juz wczoraj iść do ciebie bo sądziliśmy, że poszłaś spać, a Dylan wyszedł dość późno, więc musimy ci powiedzieć teraz. - wyjaśnił tata.
- Która jest godzina? - zapytałam...jezeli bedzie przed dziesiąta to ich zastrzele.
- Siódma. - zaśmiałam się mama.
- To dobranoc. - wyszczerzyłam się.
- Jedziemy z tatą nad jezioro, chcesz jechać z nami? - zapytała moja rodzicielka. Podniosłam głowę i wyjrzalam przez okno. Padał deszcz. Rodzice lubili jeździć nad jezioro kiedy padało, tata na ryby, a mama po prostu dotrzymywała mu towarzystwa. Czasem jeździłam z nimi, żeby się po opalać, ale nigdy gdy padało.
- Nieeee - odpowiedziałam przeciągając ostatnią samogłoskę. - Pada. - zaśmiali sie w raz z mojej reakcji.
- O której wrócicie? - zapytałam.
- Jutro. - uśmiechnął sie tata. - Jakbyś chciała iść na zakupy na stole zostawiamy twoją kartę.
- Moją kartę?? - zapytałam zaskoczona. - Ja nie mam swojej karty.
- Niespodzianka! Teraz masz. - krzyknął radośnie tata. - Stwierdziliśmy, że ci sie przyda i przelaliśmy sporą sumę pieniędzy. Więc mozesz zaszaleć. - zaśmiał sie. - Dobrze my juz idziemy, do jutra!
- Tylko nie wydaj wszystkiego! - dodała mama ze śmiechem.
Była siódma rano i nie miałam zamiaru jeszcze wstawać, więc przekręciłam się na drugi bok i zasnęłam.
*
Poczułam uginający się pode mną materac oraz kogoś kto przysuwa mnie do siebie łapiąc w talii. Gwałtownie otworzyłam oczy i obróciłam sie w drugą stronę. Był to nie kto inny niż Dylan Scott na moją minę wybuchł śmiechem.- Co ty tu robisz? - zapytałam zdenerwowana.
- Leżę sobie obok mojej księżniczki. - odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
- Tak po prostu tutaj sobie wszedłeś? Masz klucz? - zapytałam. Przecież rodzice zamknęli dom, a mój klucz znajdował sie na biurku.
- Wszedłem balkonem, masz drzwi otwarte. - odpowiedział na moje pytanie ze śmiechem.
- Balkonem? Jak? Przecież tu jest wysoko.
- Zapomniałaś o czymś. - dodał.
- A no tak...wampir. - na wyraz mojej twarzy odsunął się.
- Przperaszam, powinien dać ci troche przestrzeni, czasu na przemyślenie tego wszystkiego. - wstał z łóżka i skierował sie w strone drzwi. Nie wiele myśląc wstałam z łóżka podbieglam i złapałam go za ramię.
- Wszystko jest w porządku. - powiedziałam do chłopaka, ale nie był zbytnio przekonany. - Na prawdę. Dylan jest okej. - zapewniałam go. Podniósł rękę do mojego policzka, ale za nim go dotknął opuścił spowrotem. Patrzył na mnie ze skruchą w oczach. Przytuliłam sie do niego.
- Jest dobrze, nie przejmuj się. - powiedziałam bardziej do jego torsu niż do niego.
- Co będziesz dziś robić? - zapytał zmieniając temat.
- Mam w planach jechać na zakupy, a co?
- Czym masz zamiar jechać? - zapytał zdziwiony.
- Jest cos takiego jak komunikacja miejska i autobus. - szturchnęłam chłopaka w ramię.
CZYTASZ
Chłopak, który zmienił wszystko
VampireAlison Cullen ma 17 lat. Jest zwykłą dziewczyną, która wraz z rodzicami przenosi się do Jacksonville w stanie Floryda. W poprzedniej szkole była nieśmiałą dziewczyną, którą upokarzała główna cheerleaderka. Czy w nowej szkole wszystko będzie inaczej...