4

5 0 0
                                    







Do końca tygodnia siedziałam w domu. Na dworze padało, a Dylan nie dawał znaku życia. Tata powiedział, że państwo Scott wyjechali do końca tygodnia i powinni wrócić w poniedziałek, ale był już wtorek...niecały tydzień przed szkołą. Im bliżej tego było tym bardziej się stresowałam. Mama jak zawsze o ósmej wychodzi do pracy i wraca krótko po siedemnastej. Tata natomiast wychodzi razem z nią, ale wraca po osiemnastej. Było już po dziesiątej...standardowa godzina w wakacje o której wstaje. Poszłam pod prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy, stwierdziłam, że dziś je wyprostuje, nałożyłam lekki makijaż. Ubrałam czarne leginssy oraz luźny beżowy sweterek. Wyszłam z garderoby i poszłam do kuchni. Na śniadanie zrobiłam sobie moje ukochane płatki z mlekiem. Usiadłam przy wyspie kuchennej włączając telewizor. Kończyłam jeść gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, podeszłam i ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stał nie kto inny jak Dylan Scott.

- Hej - zaczął. - pomyślałem, że może ci się nudzi i wpadnę. - uśmiechnął się.

- Jasne. - uśmiechnęłam się. - Zapraszam w moje skromne progi. - wskazałam gestem.

- Jakby było na wakacjach? - zapytałam gdy szliśmy do salonu.

- Wakacjach? - uniósł brwi. - ach tak, z rodzicami byliśmy odwieźć brata i zostaliśmy kilka dni w mieście. - uśmiechnął się. - było całkiem spoko.

- Chcesz coś do picia? - zapytałam. Nie wiedziałam co powiedzieć, wydawał się zakłopotany.

- Wodę. - uśmiechnął się.

- Dbasz o linię? - zapytałam śmiejąc się. - Woda najlepsza.

- Dokładnie Alison, dokładnie. - uśmiechnął się i podszedł do mnie.

- Czym będziesz jeździć do szkoły? - zapytał. Dzielił nas jakiś metr.

- Rodzice mają do pracy na ósmą, więc z nimi albo autobusem.

- Mają do pracy całkiem w inną stronę, a autobus to sam gwar ludzi nie ma co. - zaśmiał się.

- Niby, ale zostaje mi autobus albo uroczy spacerek do szkoły.

- A może.. - zaczął i spojrzał na mnie. - Może chciałabyś jeździć ze mną? Mieszkamy na przeciwko, więc nie było by problemu. - zapytał i napił się wody.

- Na prawdę? - zapytałam z nie do wierzeniem, chłopak skinął głową. - Dziękuję. Nie będzie to dziwne, że jakaś dziewczyna wysiada z auta kapitana drużyn futbolowej ?

-Drobiazg i nie jakaś dziewczyna, tylko śliczna Alison. Nie pozwolę, żebyś myślała, że jesteś taka jak wszystkie bo nie jesteś. - powiedział to w takim tempie, że ledwo zdążyłam wszystko przyswoić. - Tak w ogóle, stresujesz się?

- Troszkę. - odpowiedziałam Dylanowi. - Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy? Jestem zwykła dziewczyną...nikim specialnym, niczym się nie wyróżniam. O co chodzi? - szybko dodałam zanim on zdążył mi przerwać. Po prostu podszedł do mnie i mnie przytulił. Jego ciało jak zawsze zimne.

- Zależy mi na tobie Alison.. na prawdę mi zależy. - uśmiechnął się do mnie i położył mi dłoń na policzku, serce zaczęło mi szybciej bić. Zbliżył swoją głowę do mojej dzieliło nas kilka centymetrów lekko dotknął moich ust. Jego usta były lodowate, przeszedł mnie dreszcz na co on się odsunął. - Chciałbym żebyś była dla mnie kimś więcej, ale nie mogę. Nie chcę ci zrobić krzywdy.

- Bycie ze mną jest krzywdą? - zapytałam a policzki zaczęły mnie piec. Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę, ale wzięłam ją.

- Nie to miałem na myśli. Nie.. - przerwał. - Nie mogę ci tego teraz wyjaśnić, ale wiem, że sama zrozumiesz dlaczego...jeżeli to dla ciebie będzie przeszkodą albo jeżeli będziesz chciała być taka jak....ja.

Chłopak, który zmienił wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz