Dwadzieścia minut później znajdowaliśmy się na lotnisku. Sporo czasu zajęło nam przejście przez odprawy, ale w końcu mieliśmy wejść na pokład. Nasze miejsca znajdowały się pośrodku samolotu, o ile się nie mylę było to na skrzydle. Zajęliśmy swoje miejsca.
- Czeka nas ponad sześciogodzinna podróż. - mówił zafascynowany tata.
- Mam kilka dokumentów do przetłumaczenia także skończę teraz, a później będę miała więcej czasu na obejrzenie okolicy i domu. - powiedziała mama z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- A ty skarbie? - zwrócił się do mnie tata. - masz zamiar przez cały lot patrzeć przez okno? - uśmiechnął się, a ja podniosłam telefon i słuchawki. W raz się zaśmialiśmy.
- Muzyka życiem. - mówiła moja rodzicielka w śmiechu.
- Proszę... - zaczął tata - tylko nie mów, że słuchasz Betoveena albo Chopina.
- Bardzo śmieszne. - odgryzłam się.
- Larry, dobrze wiesz, że ona tego nie słucha. - powiedziała mama i przewróciła oczami. - Ona tym żyje grając.
- Tak, wiem. - teraz idę na drzemkę, więc życzę udanej podróży. - powiedział stanowczym tonem co miało dać do zrozumienia, że mamy nie ważyć się go budzić. Obie z mamą przewróciłyśmy oczami i zajęłyśmy się tym czy każda z nas na początku miała zamiar.
Zamknęłam oczy, a do uszów włożyłam słuchawki po chwili rozległa się piosenka Slasha "Gotten". Oprałam głowę o brzeg okna. Ciągle myślałam o tym, że wyjeżdżam, na prawdę wyjeżdżam. Bardzo się cieszyłam, gdy rodzice powiedzieli mi o przeprowadzce. Oznaczało to, że będę mogła zacząć wszystko od nowa. Zapomnieć o wszystkim. Miałam bardzo dużą nadzieję, że nie będzie, a przynajmniej ja nie znajdę tam takiej drugiej Jessiki. Osoby, które były ofiarami wyśmiewania lub prześladowania w szkole wiedzą co czuję. Często chciałam się zapaść pod ziemię bo nie wiedziałam co mogę powiedzieć, nie wiedziałam dlaczego ja jej tak bardzo przeszkadzam. Tyle kilometrów od poprzedniej szkoły...miałam ogromną nadzieję, że sytuacja się nie powtórzy, teraz nie dałabym rady. Mówią, że nadzieja jest matką głupich...ale może akurat? Teraz uda mi się zacząć wszystko od nowa, zawrzeć nowe przyjaźnie, a może nawet się zakocham? Nim się obejrzałam zasnęłam.
- Skarbie śpisz? - zapytał tata z troską w głosie.
- Mmm... - zaczęłam mruczeć coś pod nosem.
- Alison. - mówił. - Alison, obudź się. - otworzyłam oczy.
- No wreszcie! - zaśmiała się mama. - Nie mogliśmy cię dobudzić, za dwadzieścia minut lądujemy. - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. Spałam ponad pięć godzin? Hmm...wszystko możliwe. Miło było ją widzieć z takim uśmiechem. Była pełna pozytywnej energii, którą tryskała i zarażała wszystkich wokoło.
Kiedy wyszliśmy z samolotu skierowaliśmy się od razu do wyjścia. Nie mieliśmy ze sobą praktycznie nic bo wszystko już czekało na nas w nowym domu. Oczywiście mama musiała zabrać ze sobą laptopa, a tata tableta.
- Kochanie ja idę do toalety, zaraz wracam. - rzuciła do mnie moja rodzicielka. Tata spojrzał jak odchodziła.
- Ja pójdę po coś do picia. - uśmiechnął się. - Idź sobie usiądź na ławeczce, nie będziesz przecież stała na środku. - zaśmiał się.
Ruszyłam w stronę ławki i niepostrzeżenie na kogoś wpadłam. Był na prawdę wysoki chociaż przy moim wzroście 165. cm każdy jest wysoki, ale nie upadłam na ziemię, odbiłam się od jego klatki piersiowej, a on złapał mnie za ramię. Jego ręce były lodowate jak na panującą pogodę. Po kilkunastu sekundach puścił mnie.
CZYTASZ
Chłopak, który zmienił wszystko
VampirosAlison Cullen ma 17 lat. Jest zwykłą dziewczyną, która wraz z rodzicami przenosi się do Jacksonville w stanie Floryda. W poprzedniej szkole była nieśmiałą dziewczyną, którą upokarzała główna cheerleaderka. Czy w nowej szkole wszystko będzie inaczej...