Nigdy w życiu nie widziałam tylu pysznych rzeczy naraz. Moi rodzice nie byli zbyt zamożni i o takich frykasach mogliśmy sobie tylko pomarzyć. Mimo to nie miałam ochoty na żadną z potraw. Czułam, że żołądek wciąż mam zaciśnięty w supeł. Kiedy skończyliśmy jeść, wszyscy zebrali się wokół ogniska. Przysłuchiwałam się jak obozowicze intonują piosenki a chwilę później śpiewałam razem z nimi. W międzyczasie usiłowałam odnaleźć wzrokiem tego bruneta. Siedział dokładnie naprzeciwko mnie, tak, że dzieliło nas tylko palenisko. Traf chciał że akurat w tym momencie on spojrzał na mnie. Gorące rumience wykwitly mi ną policzkach po raz kolejny tego wieczoru.
Co się z tobą dzieje, idiotko, pomyślałam i odwróciłam wzrok.
Nagle poczułam dziwne ciepło rozchodzące się po ciele jak wtedy gdy wypije się kilka kubków gorącej herbaty w mroźny dzień. Unioslam się kilknaście centymetrów nad ziemię. Przez chwilę nie widziałam nic, jasne światło zupełnie mnie zaslepilo. Kiedy opadłam na ziemię, spojrzania wszystkich obozowiczow były zwrócone na mnie. Albo raczej nie na mnie tylko na coś nad moją głową. Spojrzałam w górę. Wirował tam żółto-zielony kłos. Spojrzałam na siebie. Mój t-shirt i czarne leginsy zmieniły się w biało-złotą grecką tunike odsłaniającą jedno ramię. Moje ulubione bordowe trampki zniknęły i teraz stałam na trawie na bosaka. Na szyi miałam wisiorek z identycznym symbolem co hologram nad moją głową.
- Co mam teraz zrobić? - zapytałam niepewnie.
- Teraz nic - rozległ się za moimi plecami głos Chejrona - Witaj w domku numer cztery, Coral