- A pamiętasz jak przebrałyśmy się w sukienki oraz obcasy mojej mamy i chodziłyśmy tak po ogrodzie? Miałyśmy usta wymalowane szminką i włosy zaczesane na gładki kok. Chciałyśmy wyglądać jak prawdziwe damy - roześmiałam się gromkim śmiechem na wspomnienie mojej przyjaciółki. Rzeczywiście tak kiedyś było. Potem razem z Olivią musiałyśmy wszystko posprzątać. Było to naprawdę zabawne przeżycie.Jak dobrze było wrócić się myślami do tamtych czasów. Wtedy czerpałysmy z życia pełnymi garściam, nie bojąc się o konsekwencje. Wtedy nie wiedziałam jeszcze jak wszystko się potoczy. Moje życie mogłoby być inne, ale nie żałuję tego, jakie jest teraz. Poznałam wspaniałe osoby, które dodały mi mnóstwo sił. Spełniły się moje marzenia. Dopiero w chorobie zrozumiałam jak ważne jest życie, przyjaciele i rodzina, które można stracić. Dostrzegłam też inne wartości, które wcześniej otulone były gęstą mgłą. Znalazłam swój cel, którego tak bardzo szukałam. Chcę zacząć nowe życie. Potrzebowałam tego od dawna, ale jeszcze wtedy nie wiedziałam, że tak się stanie naprawdę.
Rozmawiałyśmy już jakiś czas, a ja dopiero teraz zauważyłam, że Jared jest tu z nami! Tak bardzo zajęłam się moimi przyjaciółmi, że o nim zapomniałam. Nie wiem jak to się stało, że stał się niewidzialny.
- Liv, Matt, chyba zapomniałam wam powiedzieć kto siedzi obok nas - ugryzłam się w wargę i przeniosłam wzrok na Jareda, który uśmiechnął sie perliście.
Olivia rownież na niego popatrzyła i zamrugała parę razy z niedowierzania. Jej brwi uniosły się i oczy prawie wystrzeliły z orbit. Twarz stała się jak porcelana, a oddech momentalnie przyspieszył! Zachichotałam na widok jej reakcji.
- HOLY SHIT! Czy to... Czy to Jared LETO!?- nie mogła uwierzyć w to, co widziała. Dla Jareda taka reakcja jest chyba normalnością.- Matt, trzymaj mnie, bo zaraz odlecę na Marsa- głos mojej przyjaciółki zaczął się lekko załamywać. Uścisnęla chłopaka za rękę, który jak ona, również był zszokowany.
- To, że jestem mężczyzną nie znaczy, że też się nie ekscytuję, okej?- syknął w stronę Olivii.- Ożesz w Marsa! Siedzę obok Jareda Leto... Tego Jareda Leto, który podczas piosenki Emd of all Days trzyma się za kutasa. Moje oczy nie mogą uwierzyć!- roześmiał się na cały głos! Myślałam, że mój brzuch pęknie z nadmiaru pozytywnych emocji. Tak bardzo za tym tęskniłam.
Matt podszedł do muzyka i objął go przyjacielsko.
Widziałam ekscytację w jego oczach. Sama też bym tak zareagowała, jakby była "normalna". Pamiętam, jak parę dni temu poznałam Leto. Na jego widok moje serce stało się obojętne, mimo lekkiego zdziwienia. Jednak pózniej moje oczy zrzuciły cały ciężar cierpnia w postaci łez. Był to pierwszy raz,mkiedy płakałam na widok nowo poznanej osoby; były to zarówno łzy smutku, jak i radości.
Jeśli nie zrobisz kroku do przodu, umrzesz w swoich cierpieniach i problemach. Nie wierzyłam w przypadki i nie wierzę w je do dzisiaj. Nasze historie tworzą tylko nasze decyzje. Gdybym się tu nie przeprowadziła, nie spotkałabym Jareda, nie spełniałabym marzeń i nie zaczęłabym żyć na nowo. Nie byłabym taka, jaka jestem. Te najryzykowniejsze decyzje mogą byc tymi najlepszymi.
Miło było patrzeć na jego szczęście.
- Jestem Matt- uśmiechnął sie i podali sobie rękę.
- Super Matt, ale serce mi już prawie wyskoczyło i jak wyskoczy, to ty złapiesz się za kutasa z przerażenia!- Usłyszałam prychnięcie Matta i razem z Jaredem zaczęliśmy się śmiać. Nagle Olivia wstała z krzesła i podbiegła do muzyka. Stała teraz twarzą twarzą ze swoim idolem. Przerażona nie wiedziała co robić i tylko wyjąkała jedno słowo.- Olivia.
CZYTASZ
Do or die
FanfictionNigdy nie wiesz kiedy nadejdzie ten dzień. Gdy się dowiesz pozostają ci dwa wyjścia: zostać i żyć, odejść i umrzeć. Sophie Davis stoi na rozdrożu, nie wie, którą drogę ma wybrać. Chciałaby zostać aniołem, ale trzyma ją życie na ziemi. Każdego...