11. Christmas Time cz. 2

77 7 1
                                    


Love's POV


Założyłam grubsze szare rajstopy, rozkloszowaną czerwoną sukienkę z długim rękawkiem, botki na obcasie, płaszczyk i czapkę mikołaja. Włosy miałam delikatnie podkręcone. Wzięłam praczki i poszłam spokojnie pod adres jaki zostawiła mi ta kobieta na kartce...Szczerze mówiąc nie wiem nawet jak się nazywa, w co się pakuje... A może to jakaś seryjna morderczyni? Zaśmiałam się cicho na tę myśl. Kiedyś już ją spotkałam, jestem tego pewna na 100% i to nie było w sklepie. Wydawała się być znajoma. Całą drogę próbowałam oczyścić szufladki w mojej głowie i wyciągnąć z niej informacje o tej kobiecie, ale to na marne.

Pod wskazany adres dotarłam szybciej niż myślałam. Dom...jak w sumie każdy w tej dzielnicy, prosta, ale za to ładna budowa, duże okna, wejście po schodkach. Na zewnątrz rosłą piękna choinka, o którą domownicy zadbali, bo miała na sobie piękne kolorowe lampki. Podeszłam do drzwi  i zapukałam spokojnie. Po chwili otworzyła mi kobieta, łądnie ubrana z fartuszkiem na sobie

- Dzień dobry i wesołych świąt - uśmiechnęłam się szczerze

- Cześć dziecinko, wejdź proszę, rozgość się, zaraz podam do stołu - wycałowała mnie...to bardzo miły gest - Mój mąż jest w salonie a syn zaraz zejdzie

- Dobrze, dziękuję za zaproszenie - podałam paczki jej mężowi który podszedł, aby włożył je pod choinkę - To naprawdę bardzo miłe, że pozwoliła mi Pani zostać u was w ten dzień

- Jeśli mogłabym cię prosić o rozłożenie talerzy, sztućców i serwetek byłabym wdzięczna bo mój mąż nie może się za to zabrać od godziny a ja nie mam tylu rąk

- Jasne, nie ma problemu - uśmiechnęłam się, zdjęłam płaszczyk odwieszając go i wzięłam się za nakrywanie do stołu


Harry's POV


Kończyłem się szykować kiedy usłyszałem, że gość którego zaprosiła mama przyszedł. Po głosie mogłem wywnioskować, że to kobieta. Kojarzyłem ten delikatny głosik, jednak nie wiedziałem skąd.

Miałem na sobie garnitur, po prostu. Moja mama bardzo upierała się, abym go założył. Poprawiłem loki i zszedłem na dół. Moim oczom ukazała się piękna kobieca figura w ślicznej sukience.

-Cześć, jestem Har....- oniemiałem kiedy się odwróciła - Love? Co za spotkanie - zaśmiałem się i przytuliłem ją na co ona odwzajemniła mój gest.

-Aleś wydoroślał - uśmiechnęłam się szeroko i rozczochrałam mu loki. Hazz to mój przyjaciel z czasów dzieciństwa, czasami był nawet kimś więcej niż tylko przyjacielem

-Znacie się? - wtrąciła moja mama

- Mamo, nie mów że jej nie pamiętasz, to Love Parker, nasza sąsiadka, przyjaciółka - objąłem ją z uśmiechem

- Kojarzyłam skąś Panią, tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd - przytuliła ją. Moja mama wręcz wielbiła Love, wiedziała o jej problemach z bratem i za wszelką cenę próbowała jej jakoś pomóc

- Właśnie... - przerwałem im zaciętą rozmowę na temat wszystkiego - Love możemy porozmawiać na osobności?


Love's POV

- Tak jasne - podałam mu dłoń. Zaprowadził nas do salonu i usiedliśmy przy kominku

- Wybacz, że o to zapytam...ale...jak z twoim bratem? Nadal cię krzywdzi?

Jaki on pamiętliwy. Z jednej strony miło, że pamiętał i że się o mnie martwi, ale z drugiej miałam już dość ludzi, którzy ciągle o niego pytają. Byłam zła na siebie, bo za dużo osób wiedziało o mojej sytuacji. Po latach jakby wszyscy się zmówili przeciwko mnie. Cały czas mam wrażenie, że chodzą plotki o mnie...i o tym wszystkim..Czasami mam ochotę zejść z tego świata.

- On...Nie ma go, po prostu - poaptrzyłam na niego, zdziwił się - Mój brat nie żyje

-Ale chwila...Zabiłaś go? - zrobił duże oczy które wpatrywały się we mnie jeszcze intensywniej

- Nie, nie ja..Proszę, nie mówmy teraz o tym, opowiem ci przy okazji, okej? Albo po wieczerzy..Aa teraz chodźmy bo twoja mama nas woła - poslałam mu ciepły uśmiech, wstałam i poszłam do jadalni zajmując miejsce obok Harryego


*****

Całą wieczerzę rozmawialiśmy o banalnych rzeczach. Cały czas się śmialiśmy. To był jednak dobry pomysł że tu przyszłam. Tata Harry'ego cały czas opowiadał nam kawały, jedzenie było przepyszne a moim ulubieńcem tego wieczoru były uszka w barszczu czerwonym. Koniecznie muszę wziąć na nie przepis, bo to niebo w gębie - dosłownie.

- Może wyjdziemy na spacer - spojrzałam na tą słodką buźkę, która uśmiechała się do mnie najpiękniej jak mogła. Harry ty słodziaku.

- Chętnie, tylko mnie nie puszczaj

- Się rozumie, pamiętam że boisz się ciemności, ale ze mną nie ma się czego bać - ucałował mnie w skroń, pomógł wstać i poszliśmy się ubrać. Wyszliśmy z domu, Hazz wziął mnie pod rękę i poszliśmy w stronę parku z którego wydobywały się pięknie śpiewające kolędy głosy dzieci i dorosłych, a prawie każde drzewko było w pięknych kolorowych lampkach. W dodatku padał śnieg. To najlepsze święta jakie mogłam sobie wymarzyć.



Zapraszam na nowe ff, ktore znajdziecie na moim profilu pt "Destiny"


https://www.wattpad.com/story/80617117-destiny-n-h

Boy from school / N.H / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz